Potężne cięcia rozkładów w regionalnych przewozach. Kto kogo postawił pod ścianą?
Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za cięcia w przewozach kolejowych w regionie. Decyzję marszałka województwa skrytykował ostatnio minister Łukasz Schreiber.
Zarząd Województwa, szukając oszczędności, dokonał radykalnych cięć w połączeniach kolejowych. Nie spodobało się to przewoźnikom, głośno krytykował działania marszałka prezes kolejowej spółki Polregio, który podkreślał, ze ograniczanie połączeń oznacza wykluczenie komunikacyjnej i prawdopodobnie zwolnienia w spółce. Bydgoszcz straciła m. in. połączenie z Chełmżą (ma działać na tej trasie komunikacja zastępcza).
Marszałek postawił przewoźnika pod ścianą?
Do sprawy odniósł się minister Łukasz Schreiber.
- Uważam, że decyzja marszałka to absolutny skandal. To wykluczenie szeregu mieszkańców w dostępie do komunikacji. Jeżeli mamy zmniejszone nakłady o 40 procent to oznacza, że tyle osób będzie miało problem z dojechaniem do celu. To nie tylko kwestia braku możliwości odwiedzenia rodziny, ale najczęściej to przejazdy do miejsca pracy. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla podjęcia takiej decyzji, która oznacza postawienie Polregio pod ścianą. Warto sprawdzić jak poradzili sobie samorządowcy w innych częściach Polski, przecież sytuacja naszego województwa nie jest szczególna, podobna jest do sytuacji w Wielkopolsce czy na Pomorzu - twierdzi minister.
Łukasz Schreiber twierdzi, ze rozmawiał o problemie z prezesem Polregio i ministrem infrastruktury odpowiedzialnym za kolej.
- Wiem, że w naszym województwie skasowano najwięcej połączeń, to rzecz bez precedensu. Co można w tej sprawie zrobić? Przede wszystkim można zmienić decyzję - ocenił minister.
Połączeń mniej o jedną trzecią
Stanowisko ministra jest zadziwiająco zbieżne z apelem Rady Miasta Bydgoszczy, przyjętym na ostatniej sesji rady.
- Rada Miasta wyraża dezaprobatę dla wygaszania i degradacji połączeń kolejowych w naszym regionie. Zdecydowany sprzeciw budzą niespotykane w historii województwa ograniczenia liczby połączeń kolejowych obowiązujących od 13 grudnia 2020 roku. Wprowadzone redukcje przejazdów stanowią 1/3 połączeń kolejowych.(…) Regionalna komunikacja jest ściśle związana z lokalnym rynkiem pracy, szkolnictwem oraz służbą zdrowia. Wielu mieszkańców z dnia na dzień utraci możliwość dotychczasowego dojazdu do pracy, szkoły, uczelni lub będzie ono znacznie utrudnione - czytamy w apelu.
Rada miasta zarzuciła marszałkowi niewykonanie planu zakładanego w ostatniej perspektywie unijnej i to, że nie ma ciągle połączenia kolejowego między Bydgoszczą a Kcynią, zrealizowana zostanie za to kilkunastokilometrowa inwestycja na odcinku pomiędzy Toruniem i Chełmżą.
- Rada Miasta rekomenduje wsparcie przez Samorząd Województwa realizację programu Kolej Plus dla zgłoszonej przez okoliczne samorządy budowy linii z Bydgoszczy do Koronowa i Więcborka, co stworzy ciąg kolejowy przez Sępólno Krajeńskie w kierunku Chojnic. RMB apeluje o zwiększenie częstotliwości kursowania pociągów, wznowienie połączeń na likwidowanych odcinkach oraz systemową rewitalizację nieczynnej infrastruktury kolejowej w województwie kujawsko-pomorskim - domagają się radni.
Nie ma zgody na manipulacje
- Samorząd województwa kujawsko-pomorskiego, który po wielomiesięcznych trudnych negocjacjach został zmuszony do podpisania niesatysfakcjonujących umów z operatorami kolejowymi, stał się w ostatnim czasie celem ataków medialnych ze strony władz spółki Polregio i występujących w imieniu pracowników tej firmy związków zawodowych. Manipulując opinią publiczną próbuje się na nas przerzucić odpowiedzialność za możliwy przyszły deficyt przedsiębiorstwa i ewentualne związane z tym redukcje zatrudnienia. Nie ma na to zgody - mówi Beata Krzemińska, rzecznik marszałka.
[polecane]21090341;1;To Cię może też zainteresować[/polecane]
Samorząd województwa informuje, że zadbał w podpisanej w grudniu umowie o pracowników Polregio. Zapisy stanowią, że w przypadku, gdyby z jakichś powodów (na przykład nowy lockdown) musiało dojść do ograniczeń w komunikacji kolejowej, będzie płacić tej firmie 88 procent jej kosztów operacyjnych. Chodzi tu przede wszystkim o wynagrodzenia pracownicze.
To my byliśmy pod ścianą
- Przystępując kilka miesięcy temu do negocjacji nowej umowy władze tej spółki zaproponowały stawkę 24,12 złotych – a więc niemal dwukrotnie wyższą niż dotychczas. Choć została ona nieco obniżona (do 23,75 złotych), i tak, będąc w sytuacji zmniejszonych (w związku z kryzysem ekonomicznym wywołanym pandemią) wpływów do wojewódzkiego budżetu, zostaliśmy postawieni pod ścianą - i zmuszeni do zawieszenia niektórych szczególnie mało uczęszczanych przez pasażerów połączeń - uważa Beata Krzemińska.