Poświąteczne refleksje: z uroczystością Bożego Narodzenia Polacy łączą pewne nadzieje
Z wielkimi świętami, a zwłaszcza z uroczystością Bożego Narodzenia, kto jak kto, ale szczególnie Polacy łączą pewne nadzieje. Mają one uzasadnienie w przeżywaniu tych świąt w wyjątkowy sposób w rodzinie, ale też święta te otoczone są bogatymi i różnobarwnymi tradycjami religijnymi i ludowymi, zwykle związanymi z naszym dzieciństwem.
Czasy tego dzieciństwa były wyjątkowo trudne, bo przypadały na okres II wojny światowej i, niestety, równie okrutne, polityczne rozliczenia związane ze zniewoleniem komunistycznym, z narzucaniem bezwzględnie wszystkim, ale zwłaszcza dzieciom i młodzieży w szkołach, tzw. jedynie słusznego poglądu na świat, pozbawionego wiary w Boga i nastawionego na konsekwentne i świadome odrzucanie i niszczenie wszystkiego, co miało związek z jakąkolwiek wiarą religijną.
Przewodnią ideą komunistycznej ideologii było stworzenie nowego człowieka, który w swych poglądach będzie się kierował wyłącznie wiedzą naukową, potwierdzoną empirycznie. Przecież nawet ewangelia według św. Jana jasno stwierdza: „Boga nikt nigdy nie widział; Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, On nam Go objawił” (J, 1, 18). Bóg zatem nie jest przedmiotem badań naukowych, ale jest przedmiotem wiary religijnej, Stwórcą i Zbawcą człowieka.
W Bożym Narodzeniu czcimy Tajemnicę Wcielenia, pojawienie się Syna Bożego, który przez cudowne narodzenie przyjął ludzkie ciało, które doznało śmierci na krzyżu, ale Bóg wskrzesił je do życia. Chrystus, za nas i dla nas zwyciężył zło, grzech i śmierć. Stąd nasza wdzięczność i radość, objawiana najlepiej jak potrafimy. Święta, które przeżyliśmy na przełomie starego i nowego roku, przyniosły ludziom nieco spokoju i oby go starczyło na długo.
Śmiem twierdzić, że skoro przez 25 lat, na gruzach brzydoty spustoszenia, jaką zostawił po sobie komunizm, budowaliśmy Polskę demokratyczną i udało nam się osiągnąć w tej pracy bardzo wiele - ponieważ, choć z wielkim trudem, konstytucja została przyjęta po ogólnopolskim referendum w 1987 r., z niej zaś wyrosły instytucje demokratycznego państwa prawa, trójpodział władzy, niezawisłe sądy, a także, z wielkim pożytkiem dla społeczności lokalnych władze samorządowe - to zamach na te instytucje jest równoznaczny ze zburzeniem porządku prawnego i z nastaniem partyjnego jedynowładztwa.
Demokracja, choć uchodzi dzisiaj za najlepszy ustrój, ma nie jedną twarz i nie jest systemem idealnym, bo takiego przy ułomności ludzkiej nigdy nie będzie można zbudować. Dobrodziejstwem państwa demokratycznego, ale zarazem jego piętą achillesową są: system partyjny i podejmowanie decyzji ustawodawczych przy pomocy większościowego głosowania.
Mając to na uwadze starajmy się tak ułożyć państwo, by każdy obywatel mógł się z nim identyfikować, niezależnie od tego, jaka partia nim rządzi. O ile tylko rząd, instytucje państwowe i samorządowe potrafią dbać przede wszystkim o dobro wspólne, a nie o osobiste korzyści. To oczywiste, że każdy obywatel ma prawo do proporcjonalnego udziału w dobru wspólnym, nie tylko tym materialnym, ale także we wspólnych dobrach kultury i duchowości.
Aby tak było, musimy w swoim życiu prywatnym i społecznym zdobyć wysoki poziom moralny, kierować się prawem i sprawiedliwością zakorzenioną w sercu, a nie na sztandarach.