Posłuchaj świadków Wydarzeń Zielonogórskich
Trwają uroczystości związane z 57. rocznica Wydarzeń Zielonogórskich. Za nami otwarcie wystawy w Sejmie, konferencja naukowa z bibliotece im. Norwida. W sobotę zaplanowano bieg sztafetowy - 3x1960. Kulminacja obchodów - w niedzielę, 28 maja.
W sobotę, 27 maja - rocznicowy bieg sztafetowy na dystansie 3x1960 metrów. Start przy zielonogórskim ratuszu o godz. 10.00.
Godz. 17.00 - koncert patriotyczny, Filharmonia Zielonogórska (wejściówki - Szkoła Muzyczna, ul. Chrobrego)
W niedzielę, 28 maja
Godz. 11.00 - uroczysta rocznicowa msza św. koncelebrowana przez biskupa Zielonogórsko-Gorzowskiego Tadeusza Lityńskiego
Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej
Godz. 12.30 - wręczenie odznaczeń państwowych uczestnikom Wydarzeń Zielonogórskich
Plac Powstańców Wielkopolskich
Godz. 13.00 - wWidowisko plenerowe „Ulice wolności”, reż. Robert Czechowski
Plac Powstańców Wielkopolskich
Godz. 18.00
Premiera filmu wyprodukowanego przez GL - „Bitwa o Dom Katolicki. Wydarzenia Zielonogórskie 1960”
Cinema City Zielona Góra (zaproszenia)
Przeczytajcie, co z tamtych Wydarzeń zapamiętali świadkowie, dio których dotarła "Gazeta Lubuska".
Tadeusz Mączyński
Szczerze? Nie miałem pojęcia, co to za zamieszanie. Widziałem oczywiście, że ludzie biją się z milicją. Chaos, zamieszanie, krzyki, dym... Nie pamiętam, może i po jakiś kamień sięgnąłem, ale raczej nie. - Najlepiej pamiętam ucieczkę z placu, po tym jak już ZOMO z Poznania przyjechało. Ludzi pałowali. Wyleciałem w stronę ratusza, dalej Żeromskiego, wpadłem do sklepu z czapkami i krzyczę do właściciela: Ratuj mnie pan. Schował mnie w jakichś belach materiału. Po chwili byli już milicjanci, pytali gdzie jestem, a ten mówi, że był tu taki, ale zaraz wybiegł... Podczas śledztwa i rozprawy mówiłem zgodnie z prawdę, że nie wiem o co chodzi . Ale gdzie tam nikt nie słuchał. Adwokat nawet się nie odezwał, gdy usłyszał od prokuratora pięć lat. Później spotkałem sędzinę, ona taka ruda była i ona powiedziała, że nie było innego wyjścia, tak być musiało. Dowody? Jakie dowody? To była narzeczona kolegi. Zeznała, że w pierwszym szeregu walczyłem. Jak później słyszałem od esbeków ona 50 zł za zeznania wzięła, bo tyle dawali... Bohaterstwo? A co tam będę zmyślał. To były takie czasy, złe czasy, że wiele nie było trzeba aby mieć pecha. Gdybym wiedział, że tak to się skończy wiałbym, gdzie pieprz rośnie...
Witold Kotecki
Byłem, jestem katolikiem, jak wszyscy, ale nic nie wiedziałem o walce o ten Dom Katolicki. Oczywiście nie podobało mi się, jak usłyszałem, że popychano kobiety, dzieci, ale wtedy nie wiedziałem co się dzieje. Dałem się ponieść wydarzeniom... Następnego dnia właśnie wychodziłem do pracy. Pod dom podjechały trzy samochody. Wysiedli, założyli kajdanki i tylko warknęli: ruszaj się bandyto. Przed komendą milicjanci stali w szpalerze i bili pałkami. Człowiek tylko patrzył, aby głowę zasłaniać. Moja dziewczyna szukała adwokata, dwaj jej odmówili, a trzeci... Nasi adwokaci na sprawie siedzieli cicho jak myszy pod miotłą, a sędzina wyglądała jakby spała. To jakby hurtem było, wszyscy dwa paragrafy - 131 i 132. Samego ogłoszenia wyroku nie pamiętam, mam 85 lat. Wiem, że adwokat się odwoływał, ale nic z tego. 1,5 roku. W Bydgoszczy, w więzieniu, prokurator zapytał: kto cię tutaj bandyto przywiózł. Odpowiedziałem, że na ochotnika nie przyjechałem. Starałem się o zwolnienie warunkowe po roku, ale nic z tego. Nikt z nas nie dostał. Ale za politycznych nas chyba nie uznawali. W gazetach pisano, że jesteśmy najzwyklejsi bandyci, chuligani...
Zenon Kamiński
W maju 1960 roku chodziłem do szkoły zawodowej na Bema. Około południa szkołę obiegła informacja, że coś się dzieje w śródmieściu, że władza chce odebrać Dom Katolicki, a ludzie się z tym nie godzą. Przyznam się, że nie słyszałem o tym wcześniej, ale oczywiście wiedziałem, jakie ten obiekt miał znaczenie, całe miasto chodziło tam na imprezy. Jak usłyszeliśmy, to się zerwaliśmy... Trochę było jak na wojnie. Cała akcja miała miejsce w okolicy komendy na Kasprowicza. Wszystko działo się jakby falami. Raz milicja goniła ludzi, a później milicja uciekała. Tak było, dopóki nie przyjechały posiłki ZOMO z Gorzowa i Poznania. To tak trwało kilka godzin. Najbardziej spektakularnym wydarzeniem było spalenie milicyjnego samochodu przed komendą. Dlaczego sięgnąłem po kamienie? To był taki wewnętrzny nakaz, przekonanie, że zabierają nam coś naszego. Ciągle, w domu, od małego słyszałem, że nasze miasto to... Czerwona Góra. Ale, gdy doszło, co do czego, ludzie wyszli. Pamiętam jaka była radość, duma, gdy udało nam się milicjantów zapędzić w narożnik, nie mogli się ruszyć. Poszedł gaz, ludzie płakali, ale nie odpuszczali. Bo tłum proszę pana to jest siła, ogrom. Gdy rusza fala, jest nie do zatrzymania...
Relacje świadków, zdjęcia nie tylko archiwalne, filmy, kadry z kręcenia filmu dokumentalnego, którego producentem jest „GL”, informacje o spotkaniach komitetu organizacyjnego uroczystości rocznicowych - wszystko to można znaleźć na: Wydarzenia Zielonogórskie 1960
Zobacz fragment filmu: Nakręciliśmy film o Wydarzeniach Zielonogórskich