Poślubić bestię i przeżyć. Nie zawsze się uda
Znalazła się chętna do wyjścia za mąż za Mariusza Trynkiewicza. Kobiet, które chcą wyjść za mąż za mordercę, najlepiej sławnego, jest więcej niż takich przestępców - mówi psycholog dr Aleksandra Sarna. Złudzenia mogą zmienić się w horror.
Mariusz Trynkiewicz, znany jako „szatan z Piotrkowa”, zabójca czterech chłopców, znalazł narzeczoną. Pewna młoda kobieta chce wziąć go za męża. Już broni jego imienia; zbeształa taksówkarza, gdy spytał, czy jedzie do ośrodka, gdzie siedzi ten pedofil i morderca. Nie spodobało jej się to, oświadczyła, że nie pozwoli tak mówić, bo ona Mariusza kocha. Zakłady karne znają podobne kobiety; wielbią nawet najgorszych przestępców, zasypują ich miłosnymi listami i ofertami małżeństwa. Psychiatrzy uznali, że jest to osobne zaburzenie o nazwie hybristofilia.
- Kobiety, które wiążą się z mordercami, mają różne motywy, a jednym z nich jest dążenie do samozgłady, to rodzaj samobójstwa - mówi dr Aleksandra Sarna, psycholog społeczny z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach. - Uważam, że kandydatki na żony takich mężczyzn powinny pilnie otrzymać pomoc psychologiczną lub psychiatryczną. Może nie zdają sobie sprawy, co nimi właściwie kieruje, jak bardzo ryzykują. I przecież nie tylko swoim życiem.
Oświadczynami zasypywani są Anders Breivik, Josef Fritzl, Charles Manson i wielu innych psychopatów, także w polskich więzieniach.
Pan młody z przeszłością
Trynkiewicz uniknął kary śmierci z powodu amnestii. Po 25 latach wyszedł z więzienia, ale od ubiegłego roku zgodnie z tzw. „ustawą o bestiach” przebywa w Ośrodku Psychiatrii Sądowej w Gostyninie. To miejsce dla przestępców, którzy po wyjściu z więzienia wciąż stanowią zagrożenie. Resocjalizacja Trynkiewicza nie była łatwa, dostał wyrok za posiadanie w celi dziecięcej pornografii. Wyjaśniał przed sądem, że po prostu lubi takie rzeczy oglądać.
Na swoim głównym procesie tłumaczył, że ogarnęła go wielka potrzeba zabijania dzieci, w zemście za nieudane życie. Zabójstwa planował; jeśli pojawiały się przeszkody, rezygnował. Zwabiał ofiary do swojego mieszkania; najpierw wykorzystał i udusił 13-letniego Wojtka, potem zakłuł nożem młodszych chłopców, Artura, Krzysia, Tomka. Ich ciała podpalił w lesie.
- Pracowałam przez pewien czas z pedofilami, to było bardzo trudne - przyznaje dr Sarna. - Niektórzy żałowali, przepraszali rodziców dzieci. Mieli wielkie poczucie winy, ale pragnienie zaspokojenia seksualnego było u nich największe.
Inni nie mieli żadnych wyrzutów sumienia, nie uważali, że robią coś złego. - Zrywałam współpracę z tymi, którzy opowiadali bez końca, jak byli delikatni, gdy wykorzystywali dziecko. Nie widziałam sensu terapii - dodaje dr Sarna.
Pedofile obawiają się ludzkiej opinii, próbują założyć rodziny, ale na przykład z kobietami, które już są matkami. Bo to dzieci ich interesują.
- Obawiam się, że w przypadku Trynkiewicza nie chodzi o miłość do kobiety, on ma chyba jakiś plan - zastanawia się psycholog.
Trynkiewicz opisywał swoje wymarzone życie rodzinne: „Ideał męskości? Ojciec rodziny, żonaty, dwoje dzieci. Idealna kobieta? Dobra żona i matka. Powinna mieć charakter podobny do mnie. Powinna być czysta i zadbana. Gdy prowokuje, czuję mdłości”.
Kiedy Trynkiewicz trafił do ośrodka w Gostyninie, szef resortu sprawiedliwości oznajmił: - Obywatele polscy mogą czuć się bezpiecznie. Ale też nie pozwolimy skrzywdzić korzystającego z pełni praw obywatelskich pana Mariusza T.
Te prawa pozwalają Trynkiewiczowi zostać mężem i ojcem. Co prawda, ostatnio nie otrzymał zgody sądu na zmianę nazwiska, ale małżeństwo to co innego. Sprawę rozstrzygnął już pięć lat temu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, w odpowiedzi na skargę polskiego osadzonego. Szef więzienia nie pozwolił mu na ślub w zakładzie, twierdząc, że taki związek „nie jest godzien ochrony prawnej”. Trybunał miał odmienne zdanie. Uznał, że wolność osobista nie jest konieczna, żeby korzystać z prawa do zawarcia związku małżeńskiego. Małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, decyzja o ślubie należy do nich. Wszelkie przeszkody ujęte są tylko w kodeksach rodzinnym i opiekuńczym.
Miły tylko pod kluczem
Na terenie aresztów śledczych i zakładów karnych okręgu katowickiego dochodzi rocznie do kilkunastu ślubów. W tym roku było ich już 18. - Małżeństwo może działać stabilizująco na osadzonego i dawać mu poczucie, że po odbyciu wyroku wróci do własnej rodziny - mówi mjr Justyna Bednarek, rzecznik prasowy Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Katowicach.
Władze więzienne zwykle więc zgadzają się na śluby w zakładzie.
- Praca resocjalizacyjna jest wtedy skuteczniejsza - zapewnia mjr Bednarek. - Wspieramy budowanie i umacnianie związków rodzinnych. Bardzo ważne jest, żeby osadzony miał wsparcie bliskich, w tym małżonka. Dlatego często organizujemy spotkania z rodzinami, uczymy właściwych relacji między partnerami.
Ślub w więzieniu jest możliwy po załatwieniu formalności w USC. Można również zawrzeć ślub konkordatowy. Ceremonia odbywa się w zakładzie, w obecności świadków i bliskich krewnych. - Po zawarciu małżeństwa nie ma jednak uroczystości weselnych - zaznacza mjr Justyna Bednarek.
Nikt nie bada, jakie są dalsze losy takich małżeństw. Para, która pobrała się po interwencji Trybunału w Strasburgu, nie przetrwała długo. Na wolności szybko się rozstała.
- Kobiety, które wychodzą za niebezpiecznych przestępców, często pociąga właśnie fakt, że ci mężczyźni są w zamknięciu. Niby groźni, ale nic im nie zrobią, są pod kontrolą, potulni, zabiegają o zainteresowanie - mówi dr Sarna. - Sytuacja zmienia się, gdy partnerzy wychodzą na wolność. Taka konfrontacja w normalnym życiu bywa szokiem.
Cierpiące na hybristofilię to często ofiary molestowania, przemocy w rodzinie, córki brutalnych ojców. Miłość kojarzy im się ze strachem, poniżeniem.
- Bywają także oderwane od rzeczywistości panie, które wierzą, że samą dobrocią przemienią szatana w anioła. Dla psychopatów, mistrzów manipulacji, to cenny łup, ale do czasu - zauważa dr Sarna.
Nadzieję na przemianę gwałciciela, skazanego też za rozbój, miała amerykańska studentka Katrina. Historię dziewczyny opisał Robert Scott w książce „Niebezpieczne zauroczenie”. Po wyjściu z więzienia jej wybranek nie był już taki miły, nie znosił żadnego sprzeciwu. Zgwałcił ją w obecności swojego gangu, a potem poderżnął jej gardło. Wrócił do więzienia, do celi śmierci.