Posłowie obiecali wstawić się w stolicy
- Nasz zespół chce pilnować interesów całego regionu - mówił wczoraj Jan K. Ardanowski (PiS). - Spór Toruń-Bydgoszcz to obsesja polityków.
Wczoraj w urzędzie marszałkowskim spotkał się Kujawsko-Pomorski Zespół Parlamentarny pod przewodnictwem Jana Krzysztofa Ardanowskiego (PiS). O najważniejszych inwestycjach w województwie dyskutowali z marszałkiem parlamentarzyści wszystkich opcji politycznych, ale nie ze wszystkich miast. Byli posłowie z Torunia, Brodnicy, Włocławka, Grudziądza. Po raz kolejny jednak zabrakło posłów z Bydgoszczy. Dlaczego?
- Nie mogłem przyjechać - odpowiada poseł Tomasz Latos (PiS). - Dowiedziałem się dwa dni przed spotkaniem, że w Toruniu zwołany został zespół parlamentarny, ale do dziś nie wiem, jak ma funkcjonować, kto ma być w prezydium, czym ma się ten zespół zajmować? W sprawach dotyczących całego województwa chętnie będziemy współpracować, ale najpierw chciałbym się dowiedzieć, np. podczas spotkania z posłem Ardanowskim, dokąd to zmierza.
Z tym, że sprawy formalne można omówić podczas spotkania, poseł Latos się nie zgodził.
- Gdy będą normalne warunki współpracy, to ja jestem do niej pierwszy - zapewnił.
- Nasz zespół chce być orędownikiem rozwoju w regionie - podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski. - Nie wykluczamy żadnego parlamentarzysty z żadnej opcji politycznej. Myślę, że razem możemy więcej zdziałać w ministerstwach i zastanowić się, które sprawy wymagają najpilniejszych starań. Ciągle liczymy, że pojawi się Bydgoszcz. Spór Toruń-Bydgoszcz to jakaś obsesja polityków.
Marszałek Piotr Całbecki mówił o najważniejszych inwestycjach w regionie, które wymagają wsparcia parlamentarzystów. Chodzi głównie o to, aby wstawili się w poszczególnych ministerstwach lub u samej pani premier, co mogłoby znacznie przyspieszyć realizację pilnych potrzeb w województwie.
- Bardzo nam zależy na tym, aby powstał program rządowy, który przyspieszy kaskadyzację Dolnej Wisły - przyznał marszałek. - Stopień wodny w Siarzewie to priorytet. A dzięki regulacji wód w naszym regionie powstać może sto tysięcy miejsc pracy.
Ważnym punktem w regionie jest też Ciechocinek. Marszałek liczy na to, że posłowie wesprą odbudowę ciechocińskiej infrastruktury, która teraz pozostawia wiele do życzenia. Przedsiębiorstwo Uzdrowisko Ciechocinek musi zarabiać, a utrzymanie tężni kosztuje je rocznie 3 mln zł.
- Łatwo się domyślić, że jeśli z trzech działa tylko jedna tężnia, bo pozostałe są zepsute, to uzdrowisko ma problem i nie ma zysku - mówił marszałek. - Trzeba tam przeprowadzić gruntowną rewitalizację, aby to znów była nasza bombonierka. Chcemy powołać jedną instytucję, która przywróci Ciechocinek (bardziej znany w świecie niż Toruń czy Bydgoszcz) do życia.
Wsparcia parlamentarzystów wymaga też budowa i remonty dróg w województwie. Do 2023 roku mają być wykonane wszystkie potrzeby w tym zakresie. Chodzi głównie o S5, S10 oraz drogi krajowe nr: 15, 62, 67 i 80.
Marszałek ma na to 100 mln zł. To zbyt mało, aby 1250 km dróg (bo tyle trzeba zbudować) miało wysoki standard. - Na szczęście dysponujemy bardzo nowoczesną i polską technologią, dzięki której specjalny skaner określi, jakie są rzeczywiste potrzeby danej drogi: jakiego użyć materiału i jak grubą warstwę - przekonuje marszałek. - Ta technologia jest bardziej efektywna niż poprzednie i tańsza.
Przemysław Termiński, senator Platformy dodał, że w Łysomicach trzeba postarać się o zjazd z autostrady, aby ułatwić poszukiwanie inwestorów. Wprawdzie Japończycy wycofali się spod Ostaszewa, ale bez dobrego połączenia drogowego żadna poważna firma nie zechce tu inwestować.
Piątkowe spotkanie posłów i senatorów z marszałkiem skończyło się na razie na deklaracjach pomocy. Będą kolejne rozmowy. - Gdy wypracujemy stanowisko w ważnych sprawach, przekażemy je pani premier - zapewnił poseł Ardanowski.
- W sprawie szlaków wodnych mamy sojusznika w ministrze gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, Marku Gróbarczyku. Za to wiceminister środowiska sprzyja nam w sprawie stopnia wodnego.