Łódzcy taksówkarze pomogli w ujęciu złodziejki Za kradzież rozbójniczą grozi kobiecie kara do 10 lat więzienia Policja ustala tożsamość jej wspólników.
Dwaj łódzcy taksówkarze walnie przyczynili się do ujęcia uczestniczki awantury i kradzieży dwóch butelek whisky ze sklepu Tesco przy ul. Kopcińskiego. Współpracując z centralą korporacji i powiadomioną o zajściu policją, pomogli w jej zatrzymaniu.
W nocy do taksówki Tele Taxi 6400-400, stojącej na postoju przy ul. Narutowicza u zbiegu z ul. Kopcińskiego, podbiegła zdenerwowana kobieta.
- Roztrzęsiona powiedziała, że przed momentem sprzed Tesco inną taksówką z naszej firmy odjechało czworo ludzi, którzy ukradli coś ze sklepu i pobili ochroniarza - mówi Jarosław Wasilewicz, taksówkarz, do którego zwróciła się o pomoc. - Przez naszą centralę udało mi się ustalić, gdzie jedzie kolega z tymi ludźmi. Wziąłem do auta poturbowanego ochroniarza i pojechaliśmy razem w to samo miejsce.
Czwórka podejrzanych wysiadła przy piwnym barze na ul. Kilińskiego (koło skrzyżowania z al. Piłsudskiego). Uregulowali opłatę za kurs. Gdy pan Jarek z ochroniarzem dojechali na miejsce, byli już w lokalu. Jarosław Wasilewicz razem z kierowcą, który wcześniej wiózł całą czwórkę, czekali na przyjazd policji. Obserwowani chyba zorientowali się, że coś jest nie tak, bo najpierw bar opuścili podejrzani mężczyźni, a po nich ich towarzyszki. Mężczyźni zniknęli gdzieś wśród zabudowań. Chwilę po nich wyszły kobiety, kierując się w stronę ul. Orlej. Widząc wjeżdżający w ul. Kilińskiego radiowóz na sygnałach, rzuciły się do ucieczki. Taksówkarze pomogli w ich ujęciu.
Jak informuje podkom. Marcin Fiedukowicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, jednej z zatrzymanych (aresztowanej już na 3 miesiące) postawiono zarzut udziału w kradzieży rozbójniczej, za co grozi do 10 lat więzienia. Trwa ustalanie tożsamości towarzyszących jej mężczyzn, podejrzewanych o udział w zajściu.
Ochroniarz nie doznał uszczerbku na zdrowiu. Był tylko przytrzymywany i popychany, gdy sprawcy opuszczali market.