Ws. porwania i zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary zeznawał w czwartek inny dziennikarz - Krzysztof Kaźmierczak. W poznańskim Sądzie Okręgowym opowiadał m.in. o swoim spotkaniu z głównym świadkiem prokuratury „Baryłą”, który opowiedział mu o szczegółach zbrodni na Ziętarze.
Jarosław Ziętara był dziennikarzem „Gazety Poznańskiej”. Zniknął 1 września 1992 roku. Po latach krakowska prokuratura uznała, że do jego zabójstwa, podczas narady w firmie Elektromis, namawiał twórca pierwszych kantorów Aleksander Gawronik. Za porwaniem Ziętary mieli z kolei stać trzej byli policjanci, a potem ochroniarze Elektromisu: „Ryba”, „Lala” oraz nieżyjący „Kapela”. Mieli przebrać się za policjantów i porwać Ziętarę, gdy ten szedł rano do pracy.
Czytaj więcej: Oficer UOP: Ziętara wpadł na trop wielkiego przemytu w Elektromisie
W czwartek w sądzie odbyła się kolejna rozprawa przeciwko „Rybie” i „Lali” oskarżonym o porwanie i pomoc w zabójstwie Jarosława Ziętary. Zeznawał dziennikarz Krzysztof Kaźmierczak, który pracował m.in. w „Głosie Wielkopolskim”. Kaźmierczak znał się z Ziętarą, wspólnie jeździli na materiały, ale bliższych kontaktów nie utrzymywali. Gdy Ziętara zniknął, Kaźmierczak zaangażował się w jego poszukiwania. Potem domagał się wznowienia śledztwa ws. losów znajomego, do czego doszło w 2011 roku.
Porwanie Ziętary: przed zniknięciem był blady, bolał go brzuch
W czwartek w sądzie odczytano liczne zeznania Kaźmierczaka, składane przez niego od 1993 roku. Podtrzymał wszystkie wcześniejsze wypowiedzi. Z jego relacji wynikało, że po raz ostatni widział Jarka 31 sierpnia 1992 roku, tuż przed zniknięciem. Ziętarę bolał brzuch, był blady.
Po zniknięciu Ziętary, Kaźmierczak zajrzał do jego ogólnodostępnego biurka. Jak stwierdził, panował w nim porządek, sprawdził je pobieżnie, nie zauważył niczego niepokojącego. Z biurka zniknęły potem materiały Ziętary, bo w redakcji mieli się pojawić fikcyjni policjanci, związani zapewne z porywaczami dziennikarza.
Kaźmierczak opowiadał też, że wkrótce ktoś skradł klucze jego żonie i wszedł do ich mieszkania. Nic nie zginęło, ale ktoś przeglądał jego notatki. Innym razem ktoś miał śledzić Kaźmierczaka, dostał też dziwny telefon do redakcji. Relacjonował ponadto spotkania w akademiku „Zbyszku”, gdzie znajomi Jarka próbowali wyjaśnić zagadkę zniknięcia i rozważali różne scenariusze. Pojawiła się wersja, że Ziętara był werbowany przez UOP. Zostało to później potwierdzone przez prokuraturę.
W kontekście zniknięcia szybko pojawiło się nazwisko Aleksandra Gawronika. Znajomi Jarka uznali również, że Jarek został zamordowany za swoją pracę, ale poznańskie organy ścigania nie chcą tej sprawy wyjaśniać. Zamiast tego tworzone były kolejne nieprawdopodobne wersje stojące za zniknięciem.
Porwanie Ziętary: tajemnicza śmierć ochroniarza z Elektromisu
Z zeznań Kaźmierczaka wynika również, że na przełomie 1993/1994 roku zadzwonił do niego oficer UOP. Spotkali się „na mieście”. Funkcjonariusz powiedział, że za zniknięciem Ziętary może stać były policyjny antyterrorysta Roman K., ps. Kapela. Taka informacja dotarła również do innych poznańskich dziennikarzy. Początkowo znajomi Jarka uznali wersję o Romanie K. za możliwą manipulację UOP, który może chciał odsunąć od siebie podejrzenia.
Były judoka Roman K. w latach 90. został ochroniarzem w Elektromisie. Po latach prokuratura uznała go za jednego z trzech porywaczy Ziętary. Roman K. nie zasiadł na ławie oskarżonych, bo zmarł jesienią 1993 roku, krótko po wszczęciu pierwszego śledztwa ws. losów Ziętary. Jedna z wersji mówi, że zastrzelił się w mieszkaniu kochanki. Druga wersja, że nie radził sobie psychicznie po zbrodni na Ziętarze, obawiano się, że „pęknie”, dlatego został „uciszony” przez własne środowisko.
Jak śmierć Romana K. skomentował Krzysztof Kaźmierczak? Wskazał, że w latach 90. miał służbowe kontakty z branżą ochroniarską. Poznał znajomych „Kapeli”. Żaden z nich nie wierzył w jego samobójczą śmierć.
Porwanie Ziętary: "Baryła" opowiadał o kulisach zbrodni
Dziennikarz relacjonował kolejne etapy sprawy, w tym swoje spotkanie z Maciejem B., ps. „Baryła”. To jeden z głównych świadków prokuratury.
„Baryła” nawiązał współpracę ze śledczymi w 2011 roku. Opowiedział, że do zabójstwa Ziętary namawiał były senator Aleksander Gawronik, a narada odbyła się na terenie firmy Elektromis. Później „Baryła” wycofał te zeznania, by niedawno znowu zeznać o szczegółach zbrodni na Ziętarze.
Czytaj więcej: Porwanie Ziętary: "Baryła" znowu obciąża Gawronika i ludzi Elektromisu
Kaźmierczak spotkał się z nim w styczniu 2015 roku. Po telefonie „Baryły”, odwiedził go w więzieniu w Gębarzewie.
- Na początku spotkania Maciej B. ściszony głosem powiedział, że przeprasza, dodał, że za Jarka. Opowiedział, że brał udział w jego pobiciu i zastraszaniu. Mówił, że później Aleksander Gawronik nalegał na uciszenie Jarka. Maciej B. nie był świadkiem porwania, ale opowiadał o przygotowaniach do uprowadzenia, które odbywały się w podziemiach Elektromisu. Jarka po porwaniu przewieziono do Elektromisu, gdzie był bity. Maciej B. mówił także, że był w Chybach, gdzie Jarek miał zostać zamordowany. Jego przyjaciel „Lewy” kazał mu stamtąd szybko odjechać, żeby również nie został zabity. Będąc w Chybach Maciej B. miał widzieć Rosjanina, który zasztyletował Jarka
– relacjonował Krzysztof Kaźmierczak.
Podczas widzenia w Gębarzewie w 2015 roku, „Baryła” miał także powiedzieć dziennikarzowi, że wycofa swoje zeznania. Nieco wcześniej dostał bowiem ostrzeżenie od dawnych znajomych – przysłali mu zdjęcie z 1991 roku z Cetniewa, gdzie był z ochroniarzami Elektromisu. „Baryła” uznał, że jego rodzinie może stać się krzywda, a on, siedząc w więzieniu, nie będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim bliskim. Miał także zapewniać Kaźmierczaka, że nie sądził, że Ziętara zostanie zabity. Mówił, że on sam nigdy nie zabiłby dobrego człowieka.
- Maciej B. był trudnym rozmówcą, ale odniosłem wrażenie, że mówi prawdę – zeznawał Krzysztof Kaźmierczak.
Kolejna rozprawa w procesie „Ryby” i „Lali” odbędzie się 12 kwietnia. W poznańskim sądzie toczy się również odrębny proces przeciwko Aleksandrowi Gawronikowi, oskarżonemu o podżeganie do zabicia Ziętary. Tymczasem w krakowskiej prokuraturze trwa trzecie śledztwo. Chodzi o wyjaśnienie pozostałych wątków sprawy, w tym, kto zabił Jarosława Ziętarę i gdzie są jego szczątki.