Porwał 12-letnią Amelkę z Golczewa
W Ryszardzie D. nikt, poza sąsiadami, nie dostrzegał bestii, która na wolności dopuści się kolejnego czynu. Jego ofiara jest w domu, z rodziną. Wszyscy objęci są opieką psychologa. W najgorszych snach nie spodziewali się tego, co się wydarzyło
Ryszard D., oskarżony ws. uprowadzenia 12-letniej Amelii z Golczewa, jest w areszcie tymczasowym. Teoretycznie powinien nadal odsiadywać wyrok, ale nie odsiaduje, bo 11 stycznia 2017 roku został warunkowo zwolniony z więzienia. Mężczyzna odbywał karę za brutalne pobicie dziecka, był też oskarżony o gwałt na nieletniej. Siedem lat temu zwabił do mieszkania 10-letnią dziewczynkę z Trzechela. Dotkliwie ją pobił, rozebrał i pozostawił nagą na śniegu. Mężczyzna został skazany na dziewięć lat więzienia. Wyszedł dwa i pół roku wcześniej – mimo sprzeciwu prokuratora, sądu okręgowego i służby więziennej.
Wyszedł, bo dobrze się sprawował
Ryszard D. o „warunek” starał się sześć razy. Pięć wniosków odrzucono, do szóstego przychylił się sąd apelacyjny, bo sąd okręgowy, prokurator i służba więzienna już nie.
– W ocenie administracji Zakładu Karnego w Nowogardzie proces resocjalizacji powinien być kontynuowany, bo cele wykonywania kary pozbawienia wolności nie zostały jeszcze osiągnięte – mówi mjr Sebastian Matuszczak, rzecznik Okręgowej Służby Więziennej w Szczecinie.
Skazany wyszedł na wolność za dobre sprawowanie. Na jednym z posiedzeń Ryszard D. przyznał się do przestępstwa, za które został skazany, wyraził skruchę i deklarował chęć poprawy, co też przyczyniło się do przedwczesnego zwolnienia.
– Po czterech latach starań sąd apelacyjny uwzględnił zażalenie obrońcy i zmienił postanowienie sądu okręgowego odmawiające udzielenia warunkowego zwolnienia
– mówi Janusz Jaromin, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. – Zachowanie skazanego w tej sprawie ciągle ulegało poprawie. W efekcie był kilkadziesiąt razy nagradzany, ani razu ukarany. Aktywnie uczestniczył w programie resocjalizacji, co w opiniach było oceniane bardzo dobrze.
Nikt nie widział w nim bestii
Zwolnienie Ryszarda D. z więzienia budzi teraz najwięcej kontrowersji. Dzisiaj już wszyscy, łącznie z sądem apelacyjnym, wiedzą, że wypuszczenie go wcześniej okazało się błędem. Gdy wyszedł, porwał kolejną dziewczynkę i nie wiadomo, jakie miał wobec niej zamiary. Jak uzasadnia sąd, w więzieniu mężczyzna był spokojny, nie sprawiał problemów wychowawczych i nic nie wskazywało na to, że na wolności może popełnić kolejne przestępstwo. – Sąd przewiduje, że oskarżony, czy skazany w tym wypadku, w trakcie odbywania kary uległ już takiej poprawie, że nie popełni ponownie przestępstwa. Ta prognoza w tym wypadku, wydaje się, okazała się błędna – stwierdza Jaromin. – Nie zawsze otrzymujemy taki efekt, jaki przewidujemy.
Pomimo tego, że D. był skazany za skatowanie dziecka, a w akcie oskarżenia zarzucano mu gwałt, to prokurator, jak i przedstawiciele zakładu karnego nie zgłosili zamiaru objęcia skazanego postępowaniem zgodnym z ustawą o tzw. bestiach – czyli osób chorych psychicznie, które zagrażają bezpieczeństwu, życiu, zdrowiu bądź też wolności seksualnej.
– W trakcie rozpatrywania tej sprawy nie mieliśmy informacji o tym, że prokurator zamierzał złożyć wniosek i objąć skazanego tym postępowaniem – tłumaczy Jaromin.
Chociaż z opinii zakładu karnego wynikało, że Ryszard D. jest osobą upośledzoną, to nikt nie zażądał dodatkowego przebadania skazanego przez biegłych psychiatrów lub psychologów.
– Oskarżony posiada określone defekty psychologiczne – dodaje Janusz Jaromin. – W trakcie odbywania kary ukończył programy indywidualne, które miały również na celu zmiany w jego osobowości. Te zmiany uwidaczniały się w zachowaniu skazanego.
Sprawą warunkowego, przedterminowego zwolnienia porywacza 12-letniej Amelii zainteresował się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Prezes Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, zgodnie z prośbą ministra, złożył wyjaśnienia, w których tłumaczy, że cała procedura została przeprowadzona zgodnie z prawem. – Stwierdził, iż w toku postępowania nie naruszono żadnych przepisów Kodeksu karnego wykonawczego – podkreśla rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.
Prezes sądu uznał, że argumentacja, która została zawarta w uzasadnieniu postanowienia, znajduje pełne wsparcie w zebranym w sprawie materiale dowodowym.
– Nic w zachowaniu skazanego nie wskazywało na to, że może on naruszyć porządek prawny – podkreśla Jaromin.
Kurator nie dostrzegł niebezpieczeństwa
Ryszard D. trzy dni po opuszczeniu więzienia skontaktował się ze swoim kuratorem. O wypuszczeniu go z więzienia powiadomiony został odpowiedni komisariat policji oraz poprzednia ofiara skazanego i jej rodzina. D. miał dziesięcioletni zakaz zbliżania się do dziewczynki.
– Czynności kuratora były wykonywane regularnie i sumiennie, co potwierdzają jego sprawozdania – tłumaczy Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.
„To człowiek o dwóch twarzach”
W Trzechelu, w którym mieszkał Ryszard D. oskarżony o porwanie 12-letniej Amelii z Golczewa, mieszkańców nie dziwi to, co wydarzyło się w miniony piątek. Jak mówią, każdy podejrzewał, że coś może się wydarzyć. Jeżeli nie teraz, to za dwa lata, gdyby Ryszard D. odsiedział wyrok do końca.
– Każdy jest zbulwersowany, zły i zastanawia się, dlaczego on w ogóle wyszedł i kto na to pozwolił – mówi pani Aniela. – On się bardzo dobrze kamufluje, ale my znamy go od dziecka i wiemy, jaki jest naprawdę.
W Trzechelu Ryszarda D. jedni nazywają bestią, inni pamiętają jednak dobrze czasy sprzed dramatycznego zajścia.
– Zawsze powiedział „dzień dobry”, ale nie wdawał się w dyskusje. Był specyficzny, jednak nie wydawało się, że to potwór – opowiadają mieszkańcy, którzy go znali.
Okazuje się, że Rysiek tylko sprawiał wrażenie spokojnego i porządnego chłopaka. Niektórzy mieszkańcy Trzechela przekonują, że za przyjemnym wyrazem twarzy, niewymuszoną grzecznością i udawanym spokojem kryła się bezwzględna bestia.
– W więzieniu też widać dobrze się kamuflował – dodaje pani Aniela.
Z relacji mieszkańców Trzechela wynika, że Ryszard D. już kiedyś zaciągnął do
swojego auta dziewczynę, z którą ma teraz dziecko. Joanna żaliła się później, że była źle traktowana i zmuszana do seksu.
– Ta dziewczyna jest trochę upośledzona, podobno postąpił z nią bardzo podobnie. Wciągnął do samochodu, zrobił co chciał i wyrzucił. A ona zaszła w ciążę – opowiada napotkana przez nas mieszkanka wsi.
„Niczego złego jej nie zrobiłem, to było tylko porwanie”
Cały czas nie wiadomo, dlaczego Ryszard D. oraz jego konkubina Elżbieta B. tydzień temu porwali 12-letnią Amelię. Dziewczynka nie złożyła jeszcze zeznań w tej sprawie, bo nie ma na to zgody psychologa, który opiekuje sią nią i jej rodziną. Oskarżeni złożyli w tej sprawie wyjaśnienia, ale nie wiemy jeszcze, czy przyznali się do zarzucanych czynów, czy nie. W poniedziałek Ryszard D., wychodząc z sali rozpraw, wykrzyczał, że było to tylko porwanie, a dziewczynce nic nie chciał zrobić.