Pech Huberta Ptaszka. Toruński kierowca świetnie rozpoczął Rajd Portugalii, ale potem pechowej kontuzji doznał jego pilot, Maciej Szczepaniak.
Przed startem Ptaszek nie krył nadziei, po udanych startach w rajdach amerykańskich planował umocnić swoją pozycję w serii WRC2. - W porównaniu do Rajdu Argentyny jest tu trochę łatwiej, ponieważ nie musimy na każdym kroku myśleć o zachowaniu auta w jak najlepszej kondycji, tylko możemy skupić się na jak najszybszej jeździe - mówi przed startem.
Początek był bardzo udany: 5. miejsce po pierwszych odcinkach specjalnych, 4. miejsce po kryterium ulicznym w Porto. - Idziemy cały czas małymi kroczkami do przodu. Cały czas jednak powtarzam jesteśmy tu po to, aby się uczyć, jedziemy z bezpiecznym „setupem” z dwoma kołami zapasowymi i chcemy za wszelką cenę zbierać ważne doświadczenie.
W sobotę rozpoczęły się jednak problemy. Pierwsze dwa odcinki załoga zakończyła poza czołową dziesiątką WRC2 z powodu problemów z oponami. Dzień zakończył się fatalnie: usterką przedniego dyferencjału i jazdą na ostatnim odcinku z napędem na jedną oś.
- Zatrzymaliśmy się na dojaz-dówce przed ostatnim oesem, gdyż doszliśmy do wniosku, że przejazd kolejnej próby i dojazd do serwisu mógłby uszkodzić skrzynię biegów. Problemy z dyferencjałem pojawiły się przed wcześniejszym odcinkiem, który pokonaliśmy tylko z tylnym napędem. Wcześniej natomiast źle dobraliśmy opony, przez co było sporo problemów, ale przed drugą pętlą nie popełniliśmy tego błędu i od razu było widać efekty. Moglibyśmy notować lepsze czasy, jednak niestety nie było nam to dane - podsumował Ptaszek.
Najgorsze było jednak przed załogą. W niedzielę kierowcy mierzyli się ze słynnym oesem Fafe z dwoma hopkami. Na pierwszej z nich zakończył się rajd dla Ptaszka. Po skoku auta kontuzji kręgosłupa nabawił się pilot Maciej Szczepaniak. Ptaszek wycofał się z rywalizacji, do tego momentu polska załoga zajmowała 11. miejsce.
- Po lądowaniu na mniejszej hopie w pierwszej połowie odcinka Maciek poczuł ból i zdecydowaliśmy się natychmiast wycofać z rajdu. Maciek trafił do szpitala, gdzie przeszedł szczegółowe badania - relacjonuje Ptaszek.
Nie wiadomo jeszcze, jak długo potrwa przerwa Szczepaniak. - Po odpoczynku będzie pora na rehabilitacje i powrót do formy. Wracając do samego rajdu to pomimo awarii Skody i pilota Hubert pojechał świetny rajd, a niektóre odcinki wręcz lepiej niż świetnie, patrząc na ciągle małe doświadczenie. Patrząc na postępy jakie robi myślę, że już w niedalekiej przyszłości może zafundować wiele radochy - podsumował rajd Szczepaniak.
Teraz załoga planuje start w Rajdzie Polski w lipcu.