Porodówka zostaje w żagańskim szpitalu
Sławomir Gaik, dyrektor 105 Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach zwołał w czwartek konferencję prasową, żeby oznajmić, że oddziały ginekologii i położnictwa oraz noworodków zostają w żagańskiej lecznicy. Przynajmniej do końca tego roku.
- Rodziłam dwa razy w żagańskim szpitalu - wylicza Marta Chodakowska ze Szprotawy, która w środę urodziła córeczkę Julię. - Jestem bardzo zadowolona z opieki. Panie położne są bardzo miłe, panuje domowa atmosfera. Nie wyobrażam sobie, żeby ten oddział został zlikwidowany. Sama się podpisałam pod petycją o jego utrzymanie.
Pod petycją podpisała się również Emauela Olszewska, obok której leży córeczka Iga. - Jestem z Małomic, a korzystałam z poradni w Szprotawie - opowiada. - Ja również podpisałam petycję, ponieważ ten oddział jest dla nas bardziej dostępny, niż Żary, czy Nowa Sól, a opieka jest doskonała.
Sławomir Gaik, dyrektor 105 Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach zwołał wczoraj konferencję prasową, dotyczącą dwóch oddziałów w żagańskiej filii lecznicy. Przypomnijmy, że miały one zostać zlikwidowane. Pod koniec ub. roku wszystkie położne otrzymały wypowiedzenia, z końcem marca porodówka miała przestać istnieć. To wywołało protesty społeczne. Ostatecznie wypowiedzenia zostały cofnięte.
- Od lipca oddział ginekologii i położnictwa będzie miał wyższy o 500 punktów kontrakt - poinformował S. Gaik. - To ok. 26 tys. zł miesięcznie więcej. - Oba oddziały z całą pewnością będą dalej istniały, przynajmniej do końca tego roku. Jednak we wrześniu zostanie sporządzony raport, dotyczący ich bilansowania i wówczas departament zdrowia Ministerstwa Obrony Narodowej podejmie decyzję, co dalej. Czy będzie likwidacja, czy nie.
Dyrektor zaznaczył, że w ciągu pierwszych czterech miesięcy roku noworodki przyniosły ok 250 tys. zł straty, zaś ginekologia 390 tys. zł. Jednak nadwykonania oddziału zostały wyliczone na 300 tys. zł. - Jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia zwróci nam całość pieniędzy za nadwykonania, to będziemy bardzo zadowoleni, bo straty będą znacznie mniejsze - podkreślił S. Gaik, który zaznaczył, że zostały również podpisane kontrakty na inne oddziały lecznicy. Ich finansowanie jest na dotychczasowym poziomie. Pochwalił żagański oddział, na którym urodziło się ok. 10 proc więcej dzieci, niż w ub. roku.
Wpływ na to może mieć marketing, który wprowadził w życie personel porodówki. Oprócz tego dobrze działająca szkoła rodzenia i lekarze. Trudno powiedzieć, czy już zadziałał program 500+, ponieważ wszedł on w życie dopiero w kwietniu tego roku. Prawdopodobnie to efekt wojska. Do miasta sprowadza się coraz więcej wojskowych rodzin. - Niezależnie jaka decyzja zostanie podjęta w sprawie ginekologii i noworodków, to będzie decyzja departamentu zdrowia MON - uściślił Marek Femlak, zastępca dyrektora do spraw medycznych. - Nie pojmuję, po co ta konferencja prasowa - dziwi się Andrzej Cieślak, kierownik ginekologii i położnictwa w żagańskiej filii lecznicy. - Nasz kontrakt, tak samo jak i innych oddziałów został podpisany do czerwca 2017 roku. Podczas ostatniej wizyty dyrektor departamentu zdrowia MON publicznie zapewnił, że dopóki on będzie na stanowisku, to nie ma mowy o żadnej likwidacji. A. Cieślak podkreśla, że zamieszanie nie służy oddziałowi, ani też całemu szpitalowi. - Pacjentki wciąż są zdezorientowane - stwierdza. - Dzwonią do nas i pytają, czy pracujemy, czy nie? A my normalnie pracujemy, przyjmujemy porody i wykonujemy zabiegi. Nie wiem, czemu ma służyć tworzenie zamieszania medialnego wokół nas. Czy to przysparza sławy placówce?
W grudniu ub. roku wszystkie położne z żagańskiej filii 105 Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach dostały wypowiedzenia, których termin upływał z końcem marca.
Tylko do końca marca oddziały ginekologiczno-położniczy i noworodkowy miały kontrakt z lubuskim oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia, chociaż reszta szpitalnych oddziałów miała zapewnione finansowanie do końca czerwca tego roku. Termin dla porodówki został skrócony na wniosek dyrekcji placówki. Sławomir Gaik, szef żarskiej lecznicy wojskowej wyliczył, że w Żaganiu urodziło się 406 dzieci, a to zbyt mało, żeby przez całą dobę, w gotowości utrzymywać trakt porodowy.
Na ulicę wyszły położne, lekarze, a także przyszłe matki, żeby zaprotestować przeciwko tym planom.
Głośne manifestacje pod żagańskim szpitalem odbywały się praktycznie co tydzień. W akcję włączyły się też władze miasta, które wydrukowały 8 tys. kartek pocztowych przeciwko likwidacji, które zostały wysłane do różnych instytucji. Grupa społeczna również zebrała 8 tys. podpisów pod petycją. To zostało usłyszane w Warszawie.