Poradnia miała pomagać. A dzieci będą dalej czekać
I to w horrendalnych kolejkach. I na diagnozę i orzeczenie - mówi Karol Halicki, który miał prowadzić poradnię. Prezydent nie przewiduje jednak jej dotowania, a PiS też nie zamierza nic robić...
Wszystko jest już gotowe. Zebrałem 25-osobowy zespół pracowników. Na liście oczekujących jest 30 rodzin. Co mam im wszystkim powiedzieć? - zastanawia się Karol Halicki.
W styczniu dostał od urzędu miasta zgodę na otwarcie specjalistycznej publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej dla dzieci ze spektrum autyzmu. W projekcie przyszłorocznego budżetu nie ma jednak 1,5 mln zł potrzebnych na jej funkcjonowanie. - To nie jest dużo. Trzy prowadzone przez miasto poradnie kosztują rocznie 8,5 mln zł. U nas będzie taniej, bo nie zamierzamy np. rozbudowywać administracji - podkreśla Halicki.
Rzeczniczka prezydenta Urszula Mirończuk mówi, że w mieście działają trzy poradnie psychologiczno-pedagogiczne, z czego dwie zajmują się dziećmi z autyzmem. - W naszej ocenie odpowiada to aktualnym potrzebom - mówi.
Dlaczego więc prezydent wydawał w styczniu pozwolenie na otwarcie kolejnej?
- Nie było podstaw do odmowy. Nie oznacza to, że placówka musi być finansowana przez miasto - mówi Mirończuk. Według niej, nie ma też znaczenia, że poradnia ma w nazwie „publiczna”, a jej adres jest na stronie internetowej miasta.
Karol Halicki twierdzi, że uzyskał zapewnienie od wiceprezydenta Adama Polińskiego i byłej dyrektorki departamentu edukacji Lucji Orzechowskiej, że poradnia będzie dotowana przez miasto. Teraz za edukację odpowiada wiceprezydent Rafał Rudnicki, a dyrektorką wspomnianego departamentu jest Ewa Mituła.
- Na przywoływanych przez pana Halickiego spotkaniach nie zapadły żadne wiążące dla urzędu ustalenia - zastrzega Urszula Mirończuk.
Poradnię mogą jeszcze uratować radni. Wszak to oni ostatecznie decydują w sprawie budżet. - To na pewno szczytny cel. Chociaż bardzo chciałbym pomóc, większość radnych należy do PiS - mówi radny PO Zbigniew Nikitorowicz.
Kazimierz Dudziński z PiS zauważa, że chodzi aż o 1,5 mln zł. - Musielibyśmy skądś zabrać te pieniądze. Zresztą skoro prezydent nie przewidział finansowania poradni w projekcie budżetu, trudno byśmy go do tego zmuszali - mówi.
Karol Halicki nie traci jednak nadziei. Na 24 stycznia (czyli już po sesji budżetowej) jest umówiony z prezydentem Tadeuszem Truskolaskim. - Spróbuję go przekonać. Nasza poradnia rozładowałaby kolejki w pozostałych placówkach i przyczyniłaby się do tego, że dzieci uzyskałaby szybką pomoc - podkreśla.
Ile trzeba czekać
W nowej poradni rodzice w ciągu niespełna miesiąca mieli dostać diagnozę i orzeczenie potrzebne, by dziecko autystyczne mogło chodzić do przedszkola terapeutycznego czy szkoły integracyjnej.
Diagnozę musi wystawić psychiatra. Jeśli chcemy uzyskać ją „na NFZ”, trzeba czekać rok, a nawet do dwóch lat - mówi Karol Halicki. Potem trzeba uzyskać orzeczenie.
Orzeczenie wydają dwie miejskie placówki: przy ul. Piotrkowskiej 2 oraz przy Mazowieckiej 35. Halicki twierdzi, że czeka się tam 2-3 miesiące. Gdy zadzwoniliśmy, usłyszeliśmy, że przy ul. Piotrkowskiej uzyskamy orzeczenie w ciągu miesiąca, a przy Mazowieckiej - w czasie nawet dwóch tygodni.