Ponad 55 tys. Ukraińców pracuje w naszym regionie
Do końca 2018 przepisy dotyczące pracy obcokrajowców mają się zmienić.
Około 300 dolarów kosztuje na Ukrainie uzyskanie dokumentu z firmy polskiej, aby można było ubiegać się tam o wizę umożliwiającą przyjazd do Polski do pracy na pół roku. To dokument, który mówi o potrzebnej w Polsce liczbie osób do pracy. W Polsce starać się o nią może każdy. Wystarczy, że ma zarejestrowaną firmę, zgłosi zapotrzebowanie na konkretną liczbę osób do urzędu pracy.
- Na takim dokumencie jest na przykład zapotrzebowanie na tysiąc pracowników - mówi nasz informator. - Łatwo więc policzyć. Na jednym takim kwicie można zarobić nawet 300 tysięcy dolarów.
To niby bardzo proste, ale trzeba mieć „swojego” człowieka na Ukrainie, który będzie rekrutował na miejscu pracowników, ale także w Polsce „swoją” firmę, która wystara się o takie zapotrzebowanie na pracowników. Ale akurat firmę założyć można niemal z dnia na dzień i zrobić to może każdy. Jak się okazuje w praktyce zakłada ją przede wszystkim tzw. słup.
- Gdy Ukrainiec ma już wizę, przyjeżdża do Polski i dopiero tu zaczyna szukać pracy - tłumaczy nasz informator i dodaje, że w tej chwili skala zjawiska jest ogromna. Szacuje się, że na pół roku do Polski w ten sposób przyjeżdża ponad milion Ukraińców. Do zachodniopomorskiego trafia ich około 55 tysięcy osób. Ale to nie są pełne dane. Firmy, które sprowadzają obcokrajowców do pracy do Polski powstają bowiem w całym kraju. Ilu Ukraińców z Warszawy, Poznania czy Lublina (gdzie zarejestrowana jest firma, która ich ściągnęła) przyjechało akurat do naszego województwa, trudno policzyć.
- Regiony na wschodzie Polski pierwsze odczuły napływ rąk do pracy z Ukrainy - tłumaczy nasz informator. - Gdy tam rynek pracy się nasycił, przyjechali do nas, bardziej na Zachód.
- Nie ma się co dziwić, że właśnie teraz w naszym regionie coraz więcej pracowników z Ukrainy - mówią przedstawiciele firm rekrutujących osoby do pracy. - Właśnie ostatnio podwyższona została minimalna płaca na Ukrainie (która w przeliczeniu na złotówki daje około 500 zł), a ukraińscy przedsiębiorcy łapią się za głowę skąd wezmą pieniądze na te minimum.
W Polsce pracowników z Ukrainy zatrudnia się bardzo chętnie. Przede wszystkim ze względu na koszty dla firm.
Lena, która przyjechała do Szczecina trzy miesiące temu pracuje w firmie na umowę zlecenie i drugą ma umowę o dzieło. Jest szczęśliwa, bo za 60 godzin pracy w tygodniu na rękę otrzymuje miesięcznie 2200 zł. Do tego ma gdzie mieszkać, bo firma zapewniła jej zakwaterowanie, ale miesięcznie musi za nie zapłacić 100 zł (odliczane jest z pensji). Niestety, umowa jest tak podpisana, że te 100 zł płaci Lena za cały miesiąc pracy. Gdy musi wyjechać w połowie miesiąca (bo kończy im się wiza), firma każe jej za mieszkanie zapłacić 17 zł za każdy dzień. Wychodzi 255 zł.
Dima z kolei został zatrudniony przez firmę budowlaną, ale za pośrednictwem agencji zatrudnienia. Właściciel firmy zapewniał, że płaci 15 zł za godzinę, ale Dima nie wiedział, że te 15 zł to jego szef płaci agencji i pod koniec miesiąca dostał połowę wypracowanej sumy.
- To ma się zmienić - zapowiadają fachowcy od zatrudnienia. - Do końca 2018 roku mają być wprowadzone nowe przepisy całkowicie cywilizujące rynek. Agencje polskie będą musiały mieć specjalny certyfikat do użyczania pracowników z zagranicy, a polskie firmy nie będą mogły pracować z agencjami niecertyfikowanymi. Kara za korzystanie z niecertyfikowanej agencji będzie wynosiła do 100 tys. zł.