Pomyślmy w metropolii o metrze, bo rząd nam nie da dotacji na transport [WIDEO]
Co z metropolią robimy źle? Dlaczego nie poganiać premier Szydło? Czy zdążymy na 2017 rok? Rozmawiamy z Pawłem Silbertem, prezydentem Jaworzna.
Czy metropolia dysponująca pieniędzmi porównywalnymi z dzisiejszym budżetem KZK GOP będzie w stanie faktycznie uzdrowić problemy z transportem w aglomeracji? Czy tę jakościową zmianę odczują pasażerowie?
Gdybyśmy wrócili do projektu Kolei Ruchu Regionalnego, przygotowali go i zrealizowali, to zmiana będzie bardzo widoczna. Przypomnę co to jest KRR. To był projekt naziemnego metra, którego budowę rozpoczęto pod koniec lat 80., a po wykupieniu gruntów, zbudowaniu części wiaduktów, zaniechano tego przedsięwzięcia z braku pieniędzy i wskutek zachłyśnięcia się możliwościami komunikacji indywidualnej. Proszę sobie wyobrazić jak wyglądałby dziś transport w aglomeracji gdybyśmy mieli taką wydzieloną linię szybkiej kolei miejskiej między Pyskowicami a Dąbrową Górniczą. Na stacjach pociąg pojawiałby się co kilka, kilkanaście minut. Tramwaje i autobusy dowoziłyby ludzi do takiej linii poprzeczkami obsługującymi dzielnice miast. Jeśli metropolia ma zajmować się transportem publicznym jakościowo lepiej niż dotąd, to prędzej czy później musimy do tego wrócić.
Musimy do tego wrócić, gdyż?
Ciągle przekonujemy się, że niezależne od tego, ile dróg wybudujemy, one i tak się w końcu zapychają. Gdyby idea KRR została przywrócona, pieniądze związku metropolitalnego mogłyby zostać na nią przeznaczone. Na przygotowanie projektu, terenów, na zapewnienie wkładu własnego niezbędnego do zdobycia finansowania unijnego. To ostatnie byłoby o tyle wskazane, że w końcu zaczęlibyśmy nie tyle myśleć strategią budowaną pod projekty unijne, tylko to pieniądze unijne zaczęłyby finansować naszą strategię.
Dlaczego pańskim zdaniem metropolia nie powinna finansować transportu z premii, którą otrzyma?
Jeśli mówimy o tym, że miasta miałyby dzięki dodatkowym pieniądzom obniżyć składkę do KZK GOP i dzięki temu coś sobie zaoszczędzić, to zły pomysł. Mieszkańcy muszą codziennie odczuwać korzyść z istnienia metropolii. Muszą zauważyć jej działalność. Metropolia ma rozwiązać problem, z którym dziś nie da się zmierzyć, gdyż miasta działają jak osobne wyspy. Po to metropolia ma mieć odrębny budżet.
Transport to właśnie jeden z tych problemów - najważniejszy do rozwiązania według autorów ustawy metropolitalnej.
Pamięta pan, co stało się z tzw. podatkiem drogowym wliczonym w cenę paliwa? Miały pójść na budowę i remonty dróg. Czy poszły? Identyczny los spotka pieniądze metropolii jeśli dołożymy je do wozokilometrów. Po dwóch latach nikt nie będzie pamiętał o żadnej integracji - będą problemy transportowe, które znamy dziś, bo całościowy budżet na transport się nie zwiększy. Czy bilety staną się dzięki temu tańsze? Nie. Duże organizacje mają to do siebie, że są w stanie zmielić każdą ilość pieniędzy, którą będą dysponowały.
W takim układzie - 4-procentowa składka miast z podatku PIT do metropolii nie wystarczy, by finansować komunikację. Rozumiem więc, że proponuje pan, by utrzymać dotychczasowe nakłady gmin na transport, jakie obowiązują np. w KZK GOP.
Można tak to ująć.
Gminom znikają więc oszczędności, które byłyby możliwe, gdyby zdjąć z nich obowiązującą dziś składkę na KZK GOP.
Nigdzie w ustawie nie jest zapisane, że gminy mają w ten sposób zaoszczędzić pieniądze. To jest myślenie na skróty.
Dlaczego?
W moim przekonaniu ustawa powstała po to, by można było, dzięki wspólnemu działaniu, poprawić sytuację w obszarach, których nie udało się zagospodarować w dzisiejszych ramach prawnych. Nie chodzi o to, by samorządom ulżyć finansowo. Upatruję w tym szansę na wartość dodaną dla całej metropolii. Taką wartością mogłaby być na przykład odświeżona koncepcja KRR.
Jak, w modelu finansowania, o którym do tej pory słyszeliśmy, ten rachunek wyglądałby w Jaworznie?
Nasze 4 procent, które musielibyśmy dołożyć do związku metropolitalnego to około 11 milionów zł. Na komunikację wydajemy dziś 18 milionów.
Więc oszczędzilibyście 7 milionów złotych.
No tak, więc załóżmy, że każdej gminie zostanie w budżecie kilka, kilkanaście milionów. Czy powstanie za nie coś, co uzasadnia sens tworzenia metropolii? I kolejna sprawa: czy spożytkowanie tych oszczędności miałoby odbyć się wspólnie, czy każdy sobie coś zaplanuje we własnym zakresie?
Raczej we własnym zakresie.
Więc nic metropolitalnego nie powstanie. Na krótki czas zapełnimy sobie finansowe dołki, a nie o to chyba chodziło w ustawie. Pytał pan, czy metropolia z pieniędzmi, które będzie miała, jest w stanie zapewnić jakościową zmianę w komunikacji. Sądzę, że to nierealne, dlatego powinniśmy zmienić podejście i spróbować pomyśleć o czymś, co tę komunikację mogłoby usprawnić w dalszej perspektywie. KRR, „naziemne metro” to jedna z takich koncepcji. Dziś nasze drogi wytrzymują natężenie ruchu, ale jeśli liczymy, że kiedyś metropolia stanie się silnym organizmem przyciągającym ludzi, trzeba będzie zmierzyć się z alternatywą dla samochodu. Już dziś.
Co pan miał na myśli mówiąc o „innych sprawach”, które mogłaby załatwić metropolia z dodatkowymi pieniędzmi z budżetu centralnego?
Na przykład rewitalizacja podupadających obiektów zabytkowych, które są istotnym dziedzictwem tej ziemi. Dziś nie ma na to pieniędzy, nie ma źródeł finansowania, gmin na to nie stać. Myślę zarówno o dworkach czy pałacach, jak i kompleksach poprzemysłowych. Z metropolitalnych funduszy można by je remontować i lokować w nich instytucje o charakterze regionalnym: ośrodki badawczo-rozwojowe, filie uczelni, biblioteki… Funkcji znalazłoby się wiele. Kiedyś pojedynczy ludzie wybudowali ten region i jego siłę gospodarczą. Zostawili po sobie wiele wartościowych obiektów - część z nich zniweczyła wojna, a część zwykła niedbałość. Część z tego zniknie niebawem. Dlaczego z tych pieniędzy nie można by dać im nowego życia? Jaworzno nie ma takich zabytków na terenie Jaworzna, ale godzę się z tym, że na taki cel warto by wydać pieniądze w metropolii. Kolejny problem - skutki zmian klimatycznych. Bywają takie okresy długotrwałych susz, które kończą się ulewnymi deszczami. Dlaczego nie przymierzymy się do programu, który zabezpieczałby ludzi przed skutkami tego typu katastrof?
Jest pan w stanie przekonać resztę samorządowców, by inaczej zaplanowano budżet metropolii?
Nie wiem, na ile w tej grupie moje przekonanie, że warto pieniądze metropolitalne wydać na cele rozwojowe, a nie wydatki bieżące, znajdzie sojuszników. Przypominam jednak, że pieniędzmi dla metropolii metropolii podzieli się reszta kraju. Nie jestem pewien, czy ta reszta łatwo przystanie na to, by rząd ich kosztem dorzucał się na przykład do wozokilometrów dla metropolii śląskiej. Czy rząd nie powie w tym przypadku: „Jeśli liczycie, że reszta państwa po prostu dorzuci się na Śląsku do waszych wydatków bieżących, to my nie wydamy rozporządzenia wykonawczego do ustawy”. W Wałbrzychu, Białegostoku czy innych dawnych miastach wojewódzkich, które nie stworzą związków metropolitalnych, mogą zapytać: „Dlaczego mamy dokładać się do waszej komunikacji? My też ją mamy”. Pracuję w samorządzie od lat i nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, że rząd daje nam pieniądze ot tak. Mam słabą wiarę, że teraz będzie wyjątek i w dodatku jeszcze usłyszymy: „Macie 5 procent z PIT i zróbcie z tym, co chcecie”.
Sugeruje pan, żeby prewencyjnie lepiej przygotować się do montażu finansowego metropolii?
Gdy pokażemy szerszą perspektywę, długookresowe korzyści, strategiczne działania, rządowi będzie łatwiej podjąć pozytywną dla nas decyzję. Natomiast, wracając do poprzedniego pytania, przedstawiciel każdego miasta, które stworzy metropolię powinien zmierzyć się z taką kwestią: „Upieramy się, że chcemy mniej dopłacać do transportu zbiorowego, bo może zrobi to państwo, choć patrząc na realia, ta szansa jest mało prawdopodobna, czy raczej próbujemy przymierzyć się do celów szerzej zakrojonych?”. W piątek ucieszyłem się, gdy podczas zgromadzenia GZM prof. Robert Tomanek, pracujący nad modelem transportu w metropolii, potwierdził moje przekonanie, że 5 procent z PIT dla nie będzie mogło być traktowane jak dotacja dla samorządów na dopłaty do wozokilometrów. Musimy myśleć o przyszłości z jeszcze innego powodu - prędzej czy później dojdzie do stanu, w którym część miast aglomeracji stanie na krawędzi bankructwa. Być może ktoś będzie musiał zgodzić się z tym, że jego miasto stanie się dzielnicą Katowic i wcale nie dlatego, że tego pragnie, tylko dlatego, że nie ma innego wyjścia.
Te wątpliwości rządu co do przeznaczenia metropolitalnych pieniędzy to pańskie przeczucie, czy wiedza?
Przeczucie, ale wiele razy ono mnie nie zwiodło.
Na razie GZM bezskutecznie apeluje do premier Szydło o rozporządzenia do ustawy.
Raczej ma zamiar wystąpić do pani premier z prośbą o spotkanie. Może byłoby dobrze gdyby zechciała się z nami spotkać w szerszym gronie również tu, w naszym regionie z większą grupą samorządowców.
Co mówi pańskie przeczucie, gdy pytam o to, czy uda się zdążyć z wprowadzeniem metropolii z początkiem przyszłego roku?
Patrzę na to w perspektywach lat, nie miesięcy. Metropolia śląska może być silniejsza gospodarczo niż Warszawa. Musi być dobrze zorganizowana, przemyślana pod kątem przemieszczania się ludzi, dostępności do innowacji, edukacji, sprawna gospodarczo. Takie plany rysują się przed Polską, tak musimy też myśleć o metropolii. Warto sprawić, by była konkurencyjna dla innych ośrodków wielkomiejskich w kraju pod każdym względem.