Niewykluczone, że w budynku po Gimnazjum nr 7 będzie żłobek.
Radni miejscy PO złożyli wniosek do prezydenta miasta, w którym wskazują Gimnazjum nr 7 przy ul. Wańkowicza 26 (w myśl rządowych zmian będzie wygaszone i przestanie istnieć w 2019, podobnie jak pozostałe gimnazja) jako obiekt, gdzie można utworzyć nowy żłobek. Miałby on zaspokoić potrzeby rodziców, którzy zgłaszają maluchy podczas corocznego naboru w placówkach publicznych.
Przypomnijmy, w tym roku bez przydziału zostało ok. 300 osób; a po uruchomieniu dodatkowych miejsc w placówkach publicznych i prywatnych, takich osób bez przydziału pozostanie ok. 100. I tyle nowych miejsc żłobkowych miałoby powstać właśnie przy ul. Wańkowicza 26.
- W roku szkolnym 2017/2018 w Koszalinie zabraknie co najmniej 100 miejsc żłobkowych - mówiła wczoraj radna Barbara Grygorcewicz.
- Taki stan rzeczy skutkuje wykluczeniem z rynku pracy jednego z rodziców dziecka. Mając na uwadze zarówno dobro dzieci, jak i rodziców, uznajemy utworzenie nowej placówki za priorytetowe. Wskazana przez klub radnych PO lokalizacja wydaje się być odpowiednia ze względu na konieczność zagospodarowania w najbliższej perspektywie tego obiektu. W związku z tym oczekujemy uwzględnienia w budżecie pieniędzy na dokumentację, a także wnioskujemy o zabezpieczenie pieniędzy w kolejnych latach na adaptację budynku - radna przytoczyła uzasadnienie wniosku.
- Koszt dokumentacji to może być ok. 100 tys. zł - dodaje Marek Reinholz, szef klubu radnych PO. - A co do kosztów adaptacji budynku - bazujemy na kosztorysie dostosowania SP 21 na potrzeby przedszkola i żłobka - tam wyniósł on 7,5 mln złotych. Przyjmując, że tamten budynek to 2.400 m kw, to tu - gdzie mamy 2.700 - 2.800 m kw., koszt wyniesie milion albo 1,5 miliona więcej, czyli 8,5 - 9 milionów złotych.
- Gdyby przed wygaszeniem gimnazjum udało się przenieść klasy do innej szkoły, to można by nawet wcześniej przystąpić do modernizacji - dodaje radny.
Według Tomasza Sobieraja, szefa koszalińskiej PO, wniosek radnych jest tylko formalnością, bo prezydent już decyzję podjął, na „tak”. Prezydent z kolei ostrożnie podchodzi do tematu.
- Mamy świadomość tego, jakie są potrzeby. W pierwszej kolejności musimy zlecić dokumentację, a gdy poznamy kosztorys, to będziemy wiedzieli, jaki będzie faktyczny koszt i wówczas będziemy szukać pieniędzy na realizację - mówi Przemysław Krzyżanowski, zastępca prezydenta ds. oświaty.