Pomorze. Z pomajówkowych zysków wynika, że jesteśmy przygotowani na lato
Niekorzystna pogoda nie odstraszyła turystów. Pomorscy hotelarze mówią wprost: majówka to nie sprawdzian, a już początek sezonu.
Wydłużony majowy weekend (dla tych, co w kalendarz zajrzeli wcześniej, urlop mógł potrwać nawet dziewięć dni) był jak zwykle okazją do wypoczynku z dala od miejskiego zgiełku. Na Pomorzu, a w szczególności w nadmorskich kurortach od lat panuje przekonanie, że majówka to ostateczny sprawdzian przed wakacjami. Nic bardziej mylnego.
- Od dłuższego czasu mówię wszystkim, że to oficjalny początek sezonu letniego - wyjaśnia Marta Balicka, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Jastarni. - Oczywiście, jeszcze nie o takim natężeniu, o jakim marzyliby kwaterodawcy. Jednak z weekendu na weekend gości będzie przybywać.
Te słowa potwierdzał widok przepełnionych restauracji oraz rzesze spacerowiczów.
W tym roku hotelarze z niepokojem obserwowali prognozy pogody i listy zabukowanych miejsc. Jednak wielu właścicieli przygotowało się na różne scenariusze, oferując dwa warianty - outdoorowe i indoorowe.
- Przez dłuższy czas trochę martwiliśmy się o obłożenie - mówi Maciej Hewelt, specjalista ds. marketingu z hotelu Primavera w Jastrzębiej Górze, jednego z największych obiektów w tej części powiatu puckiego. - Ludzie patrzą za okno i w ostatniej chwili decydują się na przyjazd. Ostatecznie mieliśmy pełen obiekt, prawie sześćset miejsc noclegowych.
Z podobnym pogodowym dylematem zmierzono się w Trójmieście. Mimo niesprzyjającej aury długi weekend należy uznać za udany. Tu zarobili nie tylko kwaterodawcy i restauratorzy. -
W tym roku pogoda podczas majówki, delikatnie mówiąc, nie rozpieszczała. Mimo tego zaobserwowaliśmy wzmożony ruch turystyczny. Hotele notowały obłożenia przekraczające 90 proc.
- mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Łukasz Wysocki, prezes Gdańskiej Organizacji Turystycznej. - Brak dobrej pogody sprawił, że goście rzadziej wybierali się na spacery czy na plażę. Jednak z drugiej strony, dzięki temu większe zainteresowanie odnotowały zabytki, muzea, instytucje kultury, a także restauracje, puby i kawiarnie. Mimo aury goście nie mogli narzekać na nudę. To najlepszy dowód na to, że Gdańsk jest atrakcyjny cały rok - niezależnie od pogody - dodaje.
Tłumy odwiedziły w tym roku również Gdynię i Sopot. To właśnie w najsłynniejszym nadmorskim kurorcie przed majówką, a dokładnie 29 kwietnia, rozpoczęto nowy sezon turystyczny na molu. Choć nie wszystkie prace remontowe udało się zakończyć na czas, drewniany pomost cieszył się wśród mieszkańców i przyjezdnych ogromną popularnością. - Nie mamy jeszcze dokładnych statystyk, ale porównując zeszłoroczną majówkę do tegorocznej, liczba wejść na molo była podobna albo nawet ciut większa - mówi Marcin Kulwas, dyrektor Kąpieliska Morskiego Sopot.
W Łebie jeszcze trudno wyrokować, jak obfite będą wakacje, ale początek był obiecujący.
- Uważam majówkę za bardzo udaną - mówi Leszek Wrzesień, właściciel pensjonatu w Łebie. - Był niemal komplet gości. Trudno powiedzieć, jaki ten sezon będzie. Na razie pogody nie ma, ale lato dopiero przed nami.
Branża turystyczna Mierzei Wiślanej dobrze ocenia frekwencję w czasie ostatniej majówki, choć część właścicieli hoteli śmieje się, że żadne kalkulacje nie zakładały kosztów ogrzewania ośrodków wypoczynkowych, pensjonatów, hoteli w maju. - Wiadomo, że pogoda ma wielkie znaczenie dla turystyki - mówi Adrian Bogusłowicz, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Krynicy Morskiej. - W czasie tegorocznej majówki, jak to zazwyczaj w Krynicy Morskiej, świeciło słońce (to nadmorskie miasto jest jednym z najbardziej nasłonecznionych miejsc w Polsce), ale było dość chłodno, dlatego frekwencja nie zachwycała. Najwięcej urlopowiczów mieliśmy od soboty, 29 kwietnia, do środy, 3 maja. Czekamy na ciepło.
Współpraca: EA, RG, VINZ