Pomorsko: Skandal! Władza drze koty, a ty, gimnazjalisto, dojeżdżaj 30 km
Gimnazjaliści z Pomorska oraz ich rodzice robią, co mogą, by nie dopuścić do zamknięcia szkoły.
- To jest kpina z dzieci i rodziców z Zaodrza i tyle. Brak słów.... - mówi Radosław Suszyński. - To najgorsze, co mogą zrobić. Przyjdą dodatkowe koszta dla rodziców. Tylko wymyślają. Utrudniają życie ludziom, a to przecież takie fajne gimnazjum - dodaje Katarzyna Zielińska. Tak rodzice gimnazjalistów komentują sytuację, jaka zrodziła się wokół szkoły w Pomorsku.
Przede wszystkim chodzi o plan jej likwidacji
To on wywołał protest rodziców uczniów. Głównie tych, których pociechy być może będą musiały dojeżdżać do nowej szkoły nawet ok. 30 km. Ta groźba wisi głównie nad dziećmi, które mieszkają w Syco-wicach (gm. Czerwieńsk). Oburzenia nie kryją i mieszkańcy Nietkowic, skąd dzieci także dojeżdżają do Pomorska. W samym Pomorsku nastroje też nieciekawe. Tu największy niepokój wśród rodziców wywołuje nowe środowisko, w jakie wkroczą ich pociechy po zamknięciu gimnazjum.
- Szkoła w Pomorsku jest niewielka, kameralna. Tu się wszyscy znają, czują się bezpiecznie. Jeśli dzieci trafią do gimnazjum w Sulechowie, szkoły dużej, pełnej nowych uczniów, nauczycieli, będą mogły mieć problem z tym, by się odnaleźć - mówi Agnieszka Paszukiewicz, której syn uczęszcza do gimnazjum. - Jasne, zamknąć, zlikwidować jest najłatwiej. Gorzej się dogadać.
Wygląda jednak na to, że szans na porozumienie pomiędzy burmistrzami obu gmin nie ma żadnych. Mimo to i jeden, i drugi próbują jak mogą uspokajać mieszkańców. Burmistrz Ignacy Odważny zapewnia, że dzieci będą przenoszone do nowych szkół całymi klasami. Burmistrz Piotr Iwanus z kolei przedstawia kolejne koncepcje dowozów do nowych szkół.
Uczniowie i ich rodzice woleliby jednak, by panowie zwyczajnie, „po chłopsku”... dogadali się.
Mnóstwo spotkań, apeli i przede wszystkim niegasnąca wiara w to, że to wszystko jednak odniesie skutek.
Tak najkrócej można opisać sytuację, w której od listopada zeszłego roku tkwią mieszkańcy dwóch gmin: sulechowskiej i czerwieńskiej. Paradoksalnie w walce połączyło ich to, co podzieliło oba urzędy - szkoła w Pomorsku.
- W głowie mi się to nie mieści, że dla jednego i drugiego burmistrza ważniejsze są pieniądze, niż dobro dzieci. Od kilku miesięcy słyszymy tylko jedno. „Ja nie dam więcej, bo gminy nie stać”, „Jak on nie da więcej, to szkołę zamkniemy, bo nas też nie stać”! - denerwuje się mieszkanka Pomorska, której syn chodzi do tutejszego gimnazjum. - Tyle młodych, wspaniałych absolwentów opuściło te mury. I wszystko to zaprzepaści jakaś głupia wojenka pomiędzy burmistrzami - dodaje kobieta.
Wojenka, o której mowa, to konflikt pomiędzy burmistrzem Sulechowa Ignacym Odważnym oraz Piotrem Iwanusem, burmistrzem Czerwieńska.
Chodzi o pieniądze na utrzymanie szkoły. Potrzeba na to ok. 230 tys. zł. Ponieważ w gimnazjum w Pomorsku uczy się 35 uczniów z gminy Czerwieńsk (w sumie jest ich 78, zatem 43 z gminy Sulechów), Ignacy Odważny postawił sprawę jasno. Albo Czerwieńsk zwiększy swój wkład w utrzymanie szkoły, który dotychczas wynosił 14 tys. zł, albo szkołę trzeba będzie zamknąć, ponieważ Sulechowa zwyczajnie nie stać na jej utrzymanie. Negocjacje zakończyły się na poziomie 29 tys. zł. Ta kwota jednak nie zadowoliła sulechowskiego samorządu.
- Sulechów domagał się od nas 234 tys. zł na utrzymanie szkoły w Pomorsku. Ja zaproponowałem, że łącznie z kosztami dojazdu naszych uczniów, Czerwieńsk będzie przekazywał 62 tys. zł - tłumaczy Piotr Iwanus.
Z tymi słowami nie zgadza się jednak burmistrz Odważny: - Ja nie chcę tutaj doprowadzać do kłótni, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Jednak to nie jest prawda. Zaproponowałem burmistrzowi Iwanusowi, moim zdaniem, najbardziej uczciwe rozwiązanie, a więc podział po połowie. Ta propozycja została odrzucona. Stanęło na 29 tys. zł. A to za mało - powiedział.
Rodzice uczniów z obu gmin, obserwując niekończącą się słowną przepychankę o pieniądze, komentują sprawę krótko. - Pieniądze są ważniejsze od naszych dzieci. Czasami zastanawiam się, jakby się żyło mieszkańcom Zaodrza, jeśli wszystkie te miejscowości byłyby gminą wiejską i odcięły się od gmin Sulechów i Czerwieńsk, jak np. Trzebiechów i Bojadła - zastanawia się Małgorzata Woźniak.
Kolejnym punktem zapalnym w sprawie stał się też sposób dowożenia uczniów do nowych gimnazjów.
Jeśli dojdzie do zamknięcie tego w Pomorsku, co w tej chwili jest pewne. Tu, po spotkaniu z burmistrzem Iwanusem, najbardziej protestują mieszkańcy gminy Czerwieńsk. Bo dzieci miałyby być dowożone, w zależności od wyboru, do gimnazjum w Czerwieńsku, Sulechowie lub Krośnie Odrz. Wszystkich zbulwersowały jednak propozycje dowozu do szkół. - Do gimnazjum w Czerwieńsku dojazd pociągiem, plus około 5 km spacer do stacji kolejowej. Do gimnazjum w Sulechowie - autobus PKS bezpośrednio do szkoły. Niestety w tym przypadku ostatni autobus z Sulechowa wyjeżdża po 15.00. Trzeba by prosić o dodatkowy autobus w późniejszej godzinie. Do szkół w Krośnie Odrz. lub w Zielonej Górze dojazd we własnym zakresie. Gmina przewidziała tu zwrot kosztów dojazdu PKP lub PKS - relacjonują rodzice.
Duży problem z wyborem mogą mieć mieszkańcy Sycowic, skąd mają daleko do linii kolejowej.
Z tej wsi najbliżej jest do Krosna Odrz. Tylko jak rozwiązać problem dojazdów... - Jeśli będą np. tylko dwaj uczniowie. To nie będzie ekonomiczne wysyłanie po nich autobusu. Wtedy trzeba będzie znaleźć inne rozwiązanie - powiedział P. Iwanus i dodał, że sprawa dojazdów nie jest jeszcze przesądzona: - Trzeci raz chcę się spotkać z rodzicami po tym, gdy zostanie podjęta w Sulechowie decyzja co do losów gimnazjum. A rozwiązanie dojazdu dzieci do szkół z terenu naszej gminy zaproponuję, gdy już rodzice zapiszą pociechy do wybranych przez siebie placówek. To będzie zależeć od liczby uczniów, którzy wybiorą gimnazjum w Czerwieńsku lub w Krośnie Odrz.
15 marca w Sulechowie kolejna sesja rady. Prawdopodobnie wtedy poznamy ostateczną decyzję w sprawie gimnazjum.
Konflikt, który godzi w dzieci
Sprawie planowanej likwidacji gimnazjum w Pomorsku przyglądam się już od dłuższego czasu. Przeprowadziłam mnóstwo rozmów z nauczycielami, rodzicami, uczniami. Byłam obecna także na spotkaniach w szkole oraz na sesjach rady miasta, na których odbywały się głosowania. Problem opisywałam też w wielu artykułach.
I co zaobserwowałam? Wielkie zjednoczenie mieszkańców obu gmin.
Rodzice z Czerwieńska obecni na spotkaniach w Pomorsku. Rodzice z Pomorska obecni na spotkaniach w Czerwieńsku. Zjednoczyła ich walka o dobro i przyszłość dzieci.
Jaka szkoda, że o zjednoczeniu nie ma mowy w przypadku włodarzy obu gmin. Może, gdyby zamiast pieniędzy, dostrzegli w całej tej sprawie właśnie dzieci, konfliktu nie byłoby wcale...