Pomorski NFZ rozesłał do szpitali propozycje budżetów na bieżący rok. Ryczałty pogrążą szpitale?

Czytaj dalej
Fot. 123RF
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Pomorski NFZ rozesłał do szpitali propozycje budżetów na bieżący rok. Ryczałty pogrążą szpitale?

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Likwidację dwóch, a nawet czterech oddziałów, limitowanie planowych przyjęć do szpitala oraz nowych pacjentów, zgłaszających się do poradni specjalistycznych - zakłada plan ratunkowy Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Niemal każdy szpital na Pomorzu przygotowuje taki plan na wypadek, gdyby potwierdziło się, że zaproponowane przez Pomorski NFZ ryczałty okażą się niższe, niż zakładały placówki.

Pomorski NFZ rozesłał już do szpitali propozycje ryczałtów. Teraz UCK, podobnie jak wszystkie pomorskie szpitale, gorączkowo je analizuje. W opinii wielu dyrektorów - zaproponowane przez Pomorski NFZ ryczałty w ogóle nie uwzględniają waloryzacji.

- Obawiamy się, że nasza sytuacja finansowa się pogorszy - przyznaje prof. Marcin Gruchała, rektor GUMed, do którego należy Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Z roku na rok szpital wykonuje coraz więcej skomplikowanych i kosztownych procedur, tymczasem ryczałt obliczany jest na podstawie wykonań z roku 2015. - Niepokojące jest choćby to, że w tym roku zmniejszyło się już finansowanie zabiegów przezskórnej implantacji zastawek aortalnych - tłumaczy rektor Gruchała. W ubiegłym roku wykonano w UCK ok. 150 takich zabiegów, w tym roku będzie mogło z nich skorzystać o wiele mniej chorych. A UCK jest w tym zakresie pionierem w kraju.

A mniej pieniędzy w ramach ryczałtu oznacza, że kolejki oczekujących na przyjęcie do szpitala i na operacje będą jeszcze dłuższe.


Ryczałty oznaczają, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie płacił za nadlimity

Od samego mieszania w szklance herbata nie stanie się słodsza - twierdzą szefowie szpitali na Pomorzu. Bez znaczącego zastrzyku pieniędzy chorzy nadal będą czekać w długich kolejkach na leczenie.

Od czwartku szpitalne administracje w placówkach wszystkich szczebli (od I, czyli powiatowych po szczebel najwyższy, czyli na Pomorzu Uniwersyteckie Centrum Kliniczne), gorączkowo analizują propozycje ryczałtów przesłane z Pomorskiego NFZ.

Wraz z wejściem w życie ustawy o tzw. sieci szpitali, czyli od 1 października gruntownie zmienia się bowiem sposób ich finansowania.

Po kilkunastu latach od słynnej reformy systemu ochrony zdrowia za rządów Jerzego Buzka, powstania kas chorych, a potem przekształcenia ich w NFZ - zamiast wynagrodzenia za wykonane procedury - szpitale otrzymywać będą budżety.

- Łączna kwota na tzw. podstawowe szpitalne zabezpieczenie świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ) na IV kwartał 2017 roku wynosi 544 mln zł - informuje Mariusz Szymański, rzecznik Pomorskiego NFZ.

Składa się na nią kwota ryczałtu na świadczenia, udzielane w szpitalach i ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, która wynosi 282 mln zł, oraz kwota w wysokości 262 mln zł, przeznaczona na świadczenia podlegające odrębnemu finansowaniu (m. in. rehabilitacja lecznicza, świadczenia odrębnie kontraktowane, a także nocna i świąteczna opieka chorych, SOR oraz izby przyjęć). Te liczby nic jednak konkretnego zarządom szpitali nie mówią.

Większość szefów szpitali ma ogromne obawy, jak ten pomysł sprawdzi się w praktyce. Dopóki jednak dyrekcja Pomorskiego NFZ chce jeszcze z nimi negocjować i jest nadzieja, że fundusz zwiększy im ryczałt, nie chcą w ogóle tego komentować lub godzą się z nami rozmawiać tylko anonimowo.

- Dopiero wczoraj późnym popołudniem otrzymaliśmy informację na temat ryczałtu - tłumaczy Małgorzata Pisarewicz, rzeczniczka spółki Szpitale Pomorskie, która zarządza dwiema placówkami w Gdyni i jedną w Wejherowie. - Wczoraj zarząd uczestniczył w spotkaniach w Gdańsku, m. in. w NFZ. Na odniesienie się do propozycji NFZ mamy siedem dni, nie chcemy więc komentować ich zbyt wcześnie.

- Obiecywano nam, że szpitale, które wejdą do sieci, pieniędzy będą mieć więcej, ale chyba nic z tego nie wyszło - żali się prezes innej szpitalnej spółki. - Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w lipcu nie zwiększono kontraktów dla szpitali.

Cena za punkt [każda procedura, np. operacja przepukliny była wyceniona za pomocą punktów - przyp. red.] miała wzrosnąć od lipca z 52 do 54 zł, czyli prawie 4 proc. Zamiast tego NFZ podniósł tylko o 2 proc. wycenę poszczególnych procedur. Dla szpitali nie oznacza to wzrostu przychodów, ponieważ limit punktów będzie ten sam, co dotąd. Jedno jest pewne - ryczałty oznaczają, że NFZ nie będzie już płacił za nadlimity. Przygotowują więc ratunkowe warianty.

- Jesteśmy w trakcie analizowania propozycji Pomorskiego NFZ - informuje prof. dr hab. Marcin Gruchała, rektor GUMed, do którego należy Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. - Obawiamy się, czy ryczałt obliczony na podstawie wykonania z roku 2015 pokryje koszt funkcjonowania tak dynamicznie rozwijającego się szpitala jak nasz. Z roku na rok UCK wykonuje coraz więcej wysokospecjalistycznych procedur, które są kosztowne. Ryzyko, że ze względu na wysokość ryczałtu ich liczbę trzeba będzie ograniczyć - jest bardzo realne. I choć UCK jest szpitalem klinicznym, nie otrzyma z tego tytułu żadnych profitów.

Z tego, że zbyt niskie finansowanie systemu coraz boleśniej odczuwają Polacy, w pełni zdaje sobie sprawę Ministerstwo Zdrowia. Tajemnicą poliszynela jest, że rząd przygotowuje spec ustawę o nadzwyczajnym sposobie wydatkowania środków w służbie zdrowia. Ma to być rodzaj dotacji dla NFZ, która pozwoli zredukować najdłuższe kolejki, przede wszystkim do operacji zaćmy oraz endoprotezoplastyki stawu biodrowego i kolanowego.
j.gromadzka@prasa.gda.pl

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.