Pomnik papieża inny niż wszystkie
Zamiast monumentu, inwestują w młodych ludzi, których tak bardzo cenił Jan Paweł II. Dla nich stypendium jest kieszonkowym od papieża
Mają po kilkanaście lat, talent, pasję i ambitne plany. W realizacji marzeń czasem brakuje im tylko pieniędzy. Z pomocą dla takiej młodzieży przychodzi Fundusz „Białystok Ojcu Świętemu” - inicjatywa, która narodziła się w naszym mieście tuż po śmierci papieża Jana Pawła II. Grupa ludzi skupionych wokół ks. Andrzeja Kołpaka, proboszcza parafii Św. Ojca Pio, postanowiła upamiętnić papieża Polaka w nietypowy sposób.
- Zależało nam na czymś żywym, trwałym. Na czymś, co będzie przypominało Jana Pawła II nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim będzie przekazywało wartości, którymi się kierował. Dlatego zdecydowaliśmy się na żywy pomnik pamięci. Postawiliśmy na młodych ludzi, którzy byli także ważni dla Ojca Świętego - mówi ks. Kołpak, który jest prezesem Funduszu.
Kieszonkowe od papieża
Ta idea przyświeca im już od 12 lat. Zaczęło się od spotkania na Krywlanach - miejscu papieskiej pielgrzymki w Białymstoku w 1991 r. Tu odbył się festyn rodzinny z okazji urodzin Karola Wojtyły. Zebrane wówczas pieniądze przeznaczono na półkolonie dla potrzebujących uczniów. Następnie fundacja zaczęła zbierać pieniądze na pomoc uczniom z białostockich gimnazjów i szkół średnich, którzy mają wysokie wyniki w nauce, ale ze względu na trudną sytuację materialną mają utrudniony start. W pierwszym roku było ich 10. W tym roku jest ich już 38. Otrzymują stypendia po 100 zł miesięcznie.
- To wyjątkowi ludzie, którzy sami nie do końca znają swoje możliwości. Czegokolwiek się dotkną są w stanie zamienić w złoto, trzeba im tylko trochę pomóc - mówi Sławomir Andryszewski, sekretarz Funduszu, który odpowiedzialny jest za przyznawanie i rozliczanie stypendiów. - Uczymy ich odpowiedzialności. Być może nie jest to zawrotna suma, ale dla wielu to realna pomoc.
Pieniądze przeznaczają nie tylko na zakup książek i pomocy naukowych. Często są to także dodatkowe lekcje języka, wymarzona gitara, potrzebna drukarka, zajęcia teatralne i taneczne, ubrania i buty, bilety autobusowe, a nawet na kurs prawa jazdy.
- To nie jest rodzaj zapomogi. To jest nagroda za wysiłek, trud i pracę, rozwijanie zainteresowań, docenienie starań młodego człowieka. Takie kieszonkowe od Jana Pawła II - tłumaczy ks. Kołpak.
- Nasi stypendyści wiedzą, że jesteśmy dla nich niezawodnym wsparciem i że za osiągnięcia naukowe zostaną docenieni - dodaje Sławomir Andryszewski.
Pieniądze dla zdolnej młodzieży zbierane są m.in. w czasie koncertu kolęd, który tradycyjnie odbywa się w styczniu w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Na zaproszenie Funduszu w Białymstoku wystąpił m.in. Zakopower, Golec uOrkiestra czy Pectus. Drugim ważnym wydarzeniem jest koncert „Z życia do życia”, który odbywa się z okazji roczny śmierci Jana Pawła II. Nie brakuje także prywatnych sponsorów.
- Kiedyś odezwał się do mnie pewien białostoczan, który pracuje w Norwegii. Przyznał, że zarabia przyzwoicie i chciałby pomóc - opowiada proboszcz parafii Św. Ojca Pio. - Teraz wpłaca co miesiąc na nasze konto po 100 zł i tym samym utrzymuje jednego stypendystę.
Śladami Ojca Świętego
Szacuje, że w ciągu 12 lat taką pomoc odebrało ok. 400 osób. Wiele z nich stypendia dostaje od I klasy gimnazjum do matury. Wśród nich były m.in. Agnieszka Cisowska i Natalia Chadaj. Dziś są już dorosłe i pracują na własny rachunek. Agnieszka jest nauczycielką, Natalia pracuje jako architekt wnętrz. I choć nie otrzymują już stypendium i nie brakuje im codziennych obowiązków, są nadal mocno związane ze społecznością Funduszu.
- To cenna inicjatywa, dlatego wciąż chciałam być jej częścią, choć już z innej strony. Dlatego postanowiłam działać jako wolontariusz - mówi Natalia, która zasiada w radzie przyznającej taką pomoc i jest swoista „łączniczką” między stypendystami, a władzami Funduszu. Jest także opiekunką w czasie wycieczek, które Fundusz organizuje dla swoich stypendystów. Za każdym razem są to miejsca bliskie Ojcu Świętemu.
Dla Agnieszki praca w Funduszu to pewnego rodzaju spłata długu.
- Kiedyś to ja otrzymywałam pomoc, teraz mogę dać innym oś od siebie - mówi. - Staram się być blisko tej społeczności ze względu na niepowtarzalną atmosferę i ludzi, którzy tworzą tę ideę.
Żywy pomnik pamięci
Podobnie jak ks. Andrzej Kołpak twierdzą, że taka forma działania jest znacznie trwalsza niż nawet najpiękniejszy pomnik wystawiony w hołdzie Ojcu Świętemu.
- Co nowego wniesie kolejna statua? - pyta retorycznie Natalia Chadej. - To owszem przedmiot kultu, ale tylko przedmiot. Natomiast każda pomoc, ruch wokół pewnej idei zawsze przynosi efekt. Myślę, że Ojciec Święty właśnie tego sobie życzył i teraz teraz jest usatysfakcjonowany.
- Nasze postępowanie świadczy o nas, jakimi wartościami się kierujemy i co uznajemy w naszym życiu za ważne - dodaje Agnieszka Cisowska. - Nie da się zmierzyć pomocy, którą otrzymaliśmy. Oprócz pewnej kwoty pieniędzy, z Funduszu wyniosłam także przyjaźnie, które utrzymuję do dziś. Ważne było dla mnie też wsparcie grupy życzliwych ludzi. To, co do dziś mnie zachwyca w działalności Funduszu to przyjazna atmosfera. Tu nikt nikogo nie ocenia, wszyscy jesteśmy równi i w pełni akceptowani. Po kolejnych pokoleniach stypendystów, widzę jak bardzo to kształtuje młodych ludzi.
Warto ich poznać już w przyszłą niedzielę, 4 czerwca. Tradycyjnie na Krywlanach odbędzie się festyn rodzinny, który jednocześnie jest świętem Funduszu „Białystok Ojcu Świętemu” i podopiecznych tej fundacji. Początek o godz. 15.