Pomaganie było jego pasją. Robił cuda, żeby chronić chorych od rozpaczy
Józef Pawliczek urodził się w Opolu. Mieszkał w Niemczech i organizował w ramach Caritasu pomoc dla regionu i dla Polski. Tylko w latach 1981 - 1988 przekazał wsparcie o wartości 180 mln marek.
Przyszedł na świat w Opolu w 1931 roku. 60 lat później w uznaniu zasług dla miasta i regionu został jego honorowym obywatelem.
- Z domu znał język polski i język i niemiecki - wspomina ks. dr Arnold Drechsler, dyrektor Caritas Diecezji Opolskiej. - Jego pradziadkowie byli Polakami, a rodzice Niemcami. To mu pomogło być pomostem między obydwoma narodami i ambasadorem Polski, a zwłaszcza Śląska Opolskiego na Zachodzie. W 1956 emigrował do Niemiec. Z nostalgią wspominał przedwojenne Opole jako „bajkowe, lalkowe miasto” („Puppenstadt”). Pierwszy raz zwrócił na siebie uwagę w Republice Federalnej, kiedy przetłumaczył na język niemiecki i upublicznił tekst drogi krzyżowej napisany przez kardynała Stefana Wyszyńskiego w 1961 roku. Został nawet doradcą ds. polskich przy jednym z gabinetów Konrada Adenauera. Od 1967 zaczęła się jego wielka przygoda z Caritas i trwała niemal do końca życia.
W centrali Caritas powierzono mu kierowanie referatem ds. Europy Wschodniej tzw. Diasporahilfe. Początkowo pomoc z tego referatu przesyłana z Niemiec do Polski przyjmowana była „cichaczem”, tak aby nikt nie wiedział skąd pochodzi. Po soborowym liście biskupów polskich do niemieckich niechęć władz PRL do Niemiec w ogóle, a do obu episkopatów w szczególe była ogromna.
Apogeum pomocy charytatywnej organizowanej przez Deutscher Caritasverband, w tym głównie za sprawą referatu, którym kierował pan Josef, przypada na lata 80. i 90.
- Tylko w latach 1981-1988 przez jego ręce i z jego inicjatywy dotarło jako pomoc do Polski 49 tys. ton różnych materiałów i sprzętów o łącznej wartości ponad 180 mln marek - dodaje ks. Drechsler. - To był człowiek który pomagał nie tylko mieszkańcom regionu opolskiego, ale i całej Polski. A nawet Europy Środkowo-Wschodniej. Myślę, że wtedy znali go wszyscy polscy biskupi, bo nie było diecezji, do której nie płynęłaby z Niemiec pomoc. Szef Józefa Pawliczka w niemieckim Caritasie opowiadał ze śmiechem, że sam czuje się jak faraon z biblijnej opowieści, do którego ze wszystkich stron świata ściągają ludzie po pomoc. „A ja jak tamten faraon, którego dobrami zarządzał znany z Księgi Rodzaju patriarcha, mówię im: Idźcie do Józefa”. Tamci proszący o ratunek szli do Józefa egipskiego, ich XX-wieczni następcy do Józefa Pawliczka.
O on szukał pieniędzy na pomoc dla Polski i dla Opola wszędzie, gdzie się dało. Drogami urzędowymi, na przykład z podatku kościelnego lub przez prywatne kontakty, które miał w całych Niemczech - wśród ludzi polityki, kultury, nauki.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień