Pomagała innym rozwijać skrzydła. Teraz sama potrzebuje pomocy
Małgorzata Sadlak wychowała pokolenia. Dziś zmaga się z nowotworem i przerzutami. Przed najgorszym kobietę ratuje lek, który nie jest refundowany. Za miesiąc terapii trzeba zapłacić 7 tys. zł. To dużo jak na możliwości skromnej nauczycielki. Z pomocą ruszyli wychowankowie i członkowie Koła Gospodyń Wiejskich „Szminką Malowane”.
Wspólnie organizują piknik charytatywny „Pomoc z Klasą”, który odbędzie się w najbliższą niedzielę. Nie zabraknie atrakcji zarówno dla dorosłych, jak i dzieci. Ale przede wszystkim będzie to okazja do przeprowadzenia licytacji i zbierania pieniędzy na leczenie pani Małgorzaty, nauczycielki z Wasilkowa.
Mammografia nie wystarczyła
Guza wyczuła samodzielnie i szybko poszła na badania. Ale mammografia nic nie wykazała. Rok później nauczycielka zauważyła jednak niepokojące objawy choroby. Wiedziona najgorszymi przeczuciami skonsultowała się z lekarzem. Ten od razu wysłał kobietę do poradni onkologicznej.
- Nie byłam umówiona, musiałam czekać na wizytę. Najdłuższe siedem godzin w poczekalni, pełnej pacjentów zmagających się z najgorszym przeciwnikiem - wspomina nauczycielka.
Specjalista do postawienia diagnozy potrzebował jednego spojrzenia i powiedział: „To rak. Proszę jak najszybciej wykonać badania”.
- Mój świat runął, rozsypał się w drobny mak. Pierwsze badania, biopsje, chemioterapia, dwie operacje z mastektomią, radioterapia, hormonoterapia. Każdy etap kuracji znosiłam bardzo dzielnie - wyznaje Małgorzata Sadlak. - Traktowałam je jako drogę niezbędną do pokonania na trasie do zdrowia. Malowałam się, na twarz nakładałam uśmiech i maskę odwagi. Nie chciałam, by ktokolwiek wiedział, jak bardzo się boję. Że w nocy budzą mnie przerażające wizje, że któregoś dnia mój organizm się podda, a ja nie przywitam kolejnego świtu - wspomina kobieta.
Po długiej walce w końcu otrzymała informację, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Wróciła do życia z ogromną satysfakcją. Starała się doceniać jeszcze bardziej każdy dzień.
Ale szczęście trwało krótko. W kwietniu b.r., tuż przed Świętami Wielkanocnymi, nauczycielka dostała kolejny cios. Rak z przerzutami do wątroby. Rozsiane ogniska chorobowe w organizmie wymagające intensywnego leczenia.
Leczenie kosztuje fortunę
Kolejna chemia to tylko jedna z opcji. Niezbędna jest kuracja uzupełniająca: nierefundowany lek może zatrzymać rozprzestrzenianie się choroby. To jedyna szansa. Na uśmiech. Na zdrowie. Na powrót do „normalnego” życia. Koszty leczenia są jednak ogromne. Terapia kosztuje ok. 7 tys. zł miesięcznie. W Polsce nie jest refundowana przez NFZ. Oszczędności nauczycielki topniały bardzo szybko. Aż przyszedł kryzys.
- Zdecydowałam się szukać pomocy. Trafiłam pod skrzydła fundacji, później zgłosiłam się do portalu ze zbiórkami „siepomaga”. Stworzyli mój profil i zrobiliśmy zbiórkę. I na tym koniec. O resztę trzeba zadbać samemu. Początkowo na zbiórkę trafiały grosze. Ludzie myślą, że chorzy dostają pieniądze od tych organizacji. Nie! Portal jeszcze odejmie mi 6 proc. z zebranej sumy - przyznaje pani Małgorzata.
Zdesperowana nauczycielka zaczęła rozsyłać link do zbiórki facebookowym znajomym. Wirtualny list z prośbą o pomoc trafił do wielu jej wychowanków.
- Zamurowało mnie. Pani Małgosia? Rak? Niemożliwe. Szybko zaczęłam się zastanawiać co robić. W końcu odezwałam się do dziewczyn z KGW „Szminką Malowane”. Od razu zaczęłyśmy działać, wymieniać pomysłami i w końcu organizować pomoc - mówi Edyta Korsak, która była uczennicą pani Małgorzaty. Ale nie tylko dla niej los nauczycielki nie jest obojętny. To nauczycielka z powołania, którą uczniowie bardzo lubili.
Ponad 30 lat pracowała w Szkole Podstawowej nr 2 w Czarnej Białostockiej. - Nie zawsze wszystko się udawało, nie raz trzeba było rozwiązywać trudne problemy, mierzyć się z niewygodnymi pytaniami rodziców, kłopotami dzieci. Ale to nic w porównaniu z całą resztą. Dzieci rodzą się ze skrzydłami, a nauczyciele pomagają im tylko je rozwinąć. Starałam się - zapewnia pani Małgorzata.
Wspólne zabawy, wyjazdy, przygody, odkrywanie, nauka. I te, jak zaznacza, szalone zajęcia teatralne. Bardzo je lubiła. Bezcenne były chwile, kiedy podczas występów jej wychowankowie otrzymywali gromkie brawa. Kiedy widać było skupienie oglądających, czasem łzy wzruszenia.
- Nigdy tego nie zapomnę - zapewnia nauczycielka. - Ale nagle… wszystko się kończy. Rak z przerzutami. Taka diagnoza zwala z nóg. Życie traci sens. Ale jak tu nie walczyć, kiedy z jednej strony ja - najzwyklejszy na świecie człowiek, a obok - całe rzesze wspaniałych ludzi! Ich pomysły i działania wciąż mnie zadziwiają. Ile można zrobić dla jednej osoby? - pyta wzruszona Małgorzata Sadlak, ocierając łzy.
- Staramy się motywować, wspierać i dawać nadzieję, że jutro może być lepsze. Nawet jeżeli terapia stosowanym obecnie lekiem się nie powiedzie, to będziemy mieć pieniądze na leczenie inną metodą - mówi Patrycja Maculewicz-Miks, przyjaciółka pani Małgorzaty, zaangażowana w pomoc.
No właśnie, to czy lek przyjmowany przez chorą jest skuteczny, okaże się dopiero wkrótce. 17 września pani Małgorzata odbiera wyniki badań.
- Im bliżej tego dnia, tym bardziej się boję. Zbieram się do kupy tylko wtedy, gdy są przy mnie bliscy lub znajomi. Siedząc sama czuję się załamana i nie potrafię opanować swojego strachu. Nie chcę iść do piachu... - przyznaje nauczycielka.
Każdy może pomóc
„Piknik z klasą” odbędzie się na terenie szkoły, w której uczyła pani Małgorzata. 15 września w godzinach 12-18 na uczestników czeka wiele atrakcji. Loty balonem na uwięzi, pokazy strażackie, stoiska z regionalnymi przysmakami i słodkościami, zawody, konkursy, strefa zabaw dla dzieci, kiermasze np. przetworów czy książek oraz licytacje.
- Za wszystkie atrakcje będą pobierane drobne opłaty. Najdroższy jest lot balonem na uwięzi. Będzie kosztować 20 zł za osobę - informuje Eliza Korsak. - Dzięki działaniom wielu osób i instytucji przygotowaliśmy naprawdę wspaniałe wydarzenie i liczmy na to, że uda się zebrać środki na leczenie. By pani Małgorzata odetchnęła z ulgą - przekonuje organizatorka.
Akcję można wesprzeć również wpłacając pieniądze na zbiórkę internetową https://www.siepomaga.pl/ratunek-dla-malgosi. A także licytując przedmioty na Facebooku, w grupie Czary Mary Pomagamy.
Organizatorom udało się dostać do Fundacji Radia Zet. W ramach projektu „3majmy się lokalnie” organizacja potroi środki zebrane w czasie pikniku.