Polski Kościół: dlaczego milczy na temat Synodu dla Amazonii
Przez trzy tygodnie października w Watykanie trwał Synod Biskupów dla Amazonii. Z pozoru decydował on tylko o sprawach ważnych dla Ameryki Południowej. W rzeczywistości podjęto tam kwestie, które za chwilę staną się najważniejsze dla katolików na całym świecie, w tym w Polsce.
Przez trzy tygodnie października w Watykanie trwał Synod Biskupów dla Amazonii. Z pozoru decydował on tylko o sprawach ważnych dla Ameryki Południowej. W rzeczywistości podjęto tam kwestie, które za chwilę staną się najważniejsze dla katolików na całym świecie, w tym w Polsce. Próżno jednak szukać głosu naszych hierarchów. Wszyscy schowali głowę w piasek.
Podczas Synodu podjęto trzy niezwykle ważne dla Amazonii sprawy. Pierwszą był kryzys kapłańskich powołań w tamtym regionie, któremu można zapobiec poprzez wyświęcanie żonatych mężczyzn. Drugą omawianą kwestią okazała się katastrofa ekologiczna Amazonii, z powodu rabunkowej polityki rządu Brazylii oraz wielkich koncernów, brutalnie wycinających lasy i tak samo traktujących miejscową ludność. Trzecią sprawą, choć potraktowaną marginalnie, były rozważania o nadaniu kobietom funkcji diakonów. Oznacza to, że mogłyby one w przyszłości np. wspomagać księży podczas odprawiania mszy.
Te trzy tematy wprowadzili pod obrady bardzo reformatorsko nastawieni biskupi z Niemiec i Austrii, którzy działali za aprobatą papieża Franciszka. Ten zaś, zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego, tak umiejętnie dobrał uczestników synodu, by opozycja wobec zmian była jak najmniejsza. Zabrakło sporej części biskupów z Europy, Azji i Afryki, którzy prezentują niechęć do rewolucyjnych reform obecnego papieża.
Czy ksiądz może mieć żonę oraz dzieci?
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że każda z tych spraw to swoiste otwarcie drzwi do dyskusji o przyszłości całej wspólnoty katolickiej, także w Polsce. Kłopot w tym, że wierni w naszym kraju nie są o tym informowani przez biskupów. Właściwie jedyna żywa dyskusja, jaka toczy się na te kontrowersyjne tematy, prowadzona jest na forach konserwatywnych katolickich portali, krytycznych wobec zmian w Kościele, jakie proponuje papież Franciszek.
- Tradycjonalistom wydaje się, że Synod dla Amazonii otworzył drzwi do zniesienia celibatu. Tymczasem one już dawno były otwarte, pozostaje tylko kwestia, jak mocno się je uchyli. Celibat nie jest dogmatem - przypomina zwolennik reform Franciszka, o. Jacek Siepsiak, jezuita i dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM. - Przecież obecnie księża anglikańscy, którzy przechodzą na łono katolicyzmu, zachowują prawo do życia w związku małżeńskim i do posiadania rodzin. Pamiętajmy też, że żonaci księża byli w Polsce jeszcze w średniowieczu, a potem ponownie pojawili się u nas po Unii Brzeskiej, wraz z powstaniem Kościoła greckokatolickiego. W obrębie Kościoła katolickiego mamy dziś ponad 20 rytów, różniących się w mniejszym lub większym stopniu, uwzględniających lokalny koloryt i kulturę. W większości z nich nie ma obowiązkowego celibatu.
Co ciekawe, podobnie na tę kwestię spogląda ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski, znany raczej ze sceptycznego podejścia do reform Franciszka. - Jestem księdzem obrządku rzymskokatolickiego, ale także ormiańskiego, w którym przed święceniami mężczyzna dokonuje wyboru, czy chce żyć w celibacie, czy też pełnić posługę jako żonaty mężczyzna. Ja wybrałem tę pierwszą drogę.
Dlaczego polscy hierarchowie milczą?
I tu dotykamy najważniejszego chyba problemu, który nie tyle skupia się na kwestii czy ksiądz może mieć żonę i dzieci, ale na tym, że żaden z hierarchów nie podejmuje wobec wiernych tego trudnego tematu.
Ks. Isakowicz - Zaleski nie rozumie, dlaczego polscy biskupi zamilkli w tej kluczowej dla przyszłości Kościoła sprawie. Zarówno ci krytyczni wobec Franciszka, jak i jego zwolennicy - przyjęli postawę asekurancką.
- Więcej do powiedzenia mają ludzie świeccy i szeregowi księża - uważa ks. Tadeusz. - Nie pojmuję tego. Przecież ten problem i tak niedługo wybuchnie jak potężna petarda. Wiem, że nie ma jednej złotej recepty na ogromny kryzys nowych powołań w Polsce i zjawisko wykruszania się księży, ale coś trzeba zrobić. Zwłaszcza w sytuacji, w której np. w Diecezji Bielsko - Żywieckiej w tym roku zgłosiło się zaledwie dwóch kandydatów do seminarium, a w Olsztynie nie zgłosił się nikt. Hierarchowie kościelni muszą jednak o tym dyskutować, a nie próbować przeczekać burzę.
Ks. Isakowicz przewiduje, że apatia polskiego Kościoła może doprowadzić do tego, że polscy mężczyźni pragnący oddać się służbie Bogu, by mieć równoczesne prawo do posiadania rodziny, niedługo zaczną przyjmować święcenia w Niemczech. Tam już dziś żonaci, stali diakoni mogą odprawiać pogrzeby, roznosić sakrament chorym, chrzcić dzieci i głosić kazania.
Znany prawicowy publicysta Tomasz Terlikowski uważa jednak, że poprzez nadanie diakonom praw kapłańskich Franciszek próbuje znieść celibat „tylnymi drzwiami”, i to potajemnie, bo podczas debaty nad problemami Amazonii. Przyznaje przy tym, że celibat nie jest w Kościele katolickim dogmatem. Zdaniem Terlikowskiego nie zmienia to faktu, że dla tożsamości łacińskiego Kościoła, dla życia w ascezie, celibat jest od wieków kluczowy. Nie przekonuje go też argument, że w wielu krajach świata ludzie nie rozumieją rezygnacji z życia w rodzinie, więc lepiej mieć tam żonatych księży niż nie mieć ich w ogóle. Istnieją bowiem państwa, w których duchownych katolickich jest zbyt wielu i po prostu należy ich wysłać tam, gdzie będą bardziej potrzebni. Ponadto kryzys powołań istnieje również w kościołach protestanckich, gdzie nie ma celibatu, więc to nie on jest przeszkodą, ale generalny brak woli ofiarowania życia Bogu. Nie wspominając już o ogólnym kryzysie instytucji małżeństwa.
Czy Kościół zmierza w stronę lewicy?
Celibat nie był jednak podczas synodu jedyną kontrowersyjną kwestią. Dużo napięcia wzbudziła również tematyka ekologiczna, ekspansja wielkich koncernów w Ameryce Południowej oraz uznanie tradycji przedchrześcijańskich w Amazonii za dające się pogodzić z katolicyzmem. Jak duże emocje to wywołało, świadczy choćby fakt utopienia w Tybrze figurek związanych z kultami indiańskimi, które wcześniej wystawiono w świątyni. Ortodoksyjni aktywiści uznali, że są to pogańskie bóstwa (choć figurki tworzyli indiańscy chrze¬ś¬cijanie), z którymi trzeba się rozprawić, bo tworzą ludziom mętlik w głowach poprzez mieszanie lokalnych bóstw z ideą jedynego Boga. - To mi trochę przypomina Krzyżaków, którzy walczyli z Polakami i Litwinami pod pozorem nawracania na chrześcijaństwo. Uznawali nas za ochrzczonych, ale jednak wciąż pogan. Wytykali nam obyczaje, które zostały po poganach, twierdząc zarazem, że trzeba nas kolejny raz nawracać, ogniem i mieczem - uważa o. Siepsiak. - Przypomnijmy jednak, że łacinę mamy od Greków, a wybitni święci teolodzy odwoływali się do Arystotelesa i Platona. Gdyby rozumować tak, jak przeciwnicy synodu, to trzeba by choinkę na placu św. Piotra w Watykanie uznać za przejaw kultu pogańskiego.
Wśród negatywnych komentarzy po synodzie można było usłyszeć też słowa o otwarciu bram dla nowej formy lewicowej teologii wyzwolenia, przeciwko której był Jan Paweł II, czy wręcz o groźbie schizmy, jeśli Franciszek pójdzie drogą wyznaczoną przez synod, działający rzekomo pod dyktando biskupów niemieckich. Według o. Sie¬psiaka schizma jednak zawsze wiąże się z takimi zgromadzeniami. Sobór Watykański I, z doktryną nieomylności papieża, przyniósł nam starokatolików, Watykański II zaowocował lefebrystami. To jest trudne i bolesne, ale normalne w historii Kościoła. - Co do zarzutu o nowej teologii wyzwolenia, to ona przecież przeistoczyła się w teologię ludu, która wyzbyła się wpływów marksistowskich. Nikt podczas synodu nie odwoływał się do idei „Chrystusa z karabinem”, nikt nie mówił o przemocy i walce klas. Synod dla Amazonii potępił przemoc, uważając że jest ona rakiem toczącym te społeczeństwa.
O. Siepsiak zwraca też uwagę, że południowoamerykańskie doświadczenia z kapitalizmem i socjalizmem są odmienne od tych europejskich. - Tam wielu ludzi, w tym księży, zabito, bo protestowali przeciwko rabunkowi ziemi i dzikiemu wyzyskowi, zatruciu chemią, gwałtownemu wycinaniu lasów Amazonii i pauperyzacji lokalnej ludności, wtrącającej np. kobiety w łapy prostytucji. Tych ludzi uciszano mordując ich. Trzeba o tym pamiętać. I o tym mówił synod, ale nie namawiał księży do biegania po puszczy z karabinami.
Czy można popełnić grzech ekologiczny?
Zdaniem o. Siepsiaka, polski katolicyzm nosi w sobie wiele paradoksów. Ludzie, którzy bronią życia przed narodzeniem, atakują ekologiczne zachowania broniące człowieka po urodzeniu. Ludzie broniący życia poczętego, są czasem za karą śmierci, jakby po narodzeniu życie stawało się mniej ważne. Z kolei po drugiej stronie barykady ludzie są często za aborcją i równocześnie za ekologią - i to jest stos absurdów, który trudno pojąć. - Na to wszystko odpowiada Franciszek w encyklice „Laudato si”. Tłumaczy, że broniąc natury, bronimy człowieka - uważa o. Siepsiak. - Kiedyś walczyliśmy z naturą, żeby przeżyć. Teraz, żeby przeżyć, musimy jej bronić. To jest inna perspektywa niż 100 czy 150 lat temu.
Zupełnie inne podejście do tych kwestii prezentuje ks. Isakowicz - Zaleski. Co prawda jego zdaniem troska o naturę wynika wprost z przykazań i nie ma żadnych przeciwskazań dla wspierania inicjatyw ekologicznych oraz charytatywnych (ks. Tadeusz od lat prowadzi ośrodki opieki nad osobami niepełnosprawnymi intelektualnie), jednak podstawową rolą Kościoła pozostaje dbanie o zbawienie ludzi. W tym kontekście idea synodu, by wprowadzić pojęcie „grzechu ekologicznego” - jest błędem. - Oznaczałoby to np., że każdy górnik grzeszy, bo wydobywa węgiel - uważa kapłan. - Takie podejście może doprowadzić jedynie do fali konfliktów pomiędzy katolikami. Uważam, że to są kwestie, którymi powinno zajmować się państwo, a nie Kościół.
Czy kobieta może odprawiać mszę?
Ostatnia kwestia. Rola kobiet w Kościele. Zdaniem ks. Isakowicza - Zaleskiego, Jan Paweł II już w 1994 roku rozstrzygnął sprawę niższych święceń dla kobiet na podstawie tradycji apostolskiej i braku takich precedensów w historii Kościoła. Uznał też, że nie ma władzy dla takich decyzji, a wyświęcenie kobiety będzie z samej swej natury nieważne.
Synod zasygnalizował tę kwestię marginalnie, jako sprawę do dyskusji w przyszłości, ale niektórzy teolodzy uważają, że nie ma przeszkód, by kobiety mogły np. asystować księdzu podczas mszy.
Wszystkie sporne kwestie posynodalne rozstrzygnie już niedługo Franciszek w tzw. adhortacji, która oceni, które z ustaleń synodu będą wiążące. Okaże się wtedy, czy w Kościele zacznie zanikać celibat, czy wierni będą się spowiadać z grzechu ekologicznego, a także - czy grozi nam schizma.