Polska reprezentacja piąta w rankingu. Jak to jest możliwe?
Od wczoraj czyli od czwartku 10 sierpnia Polska jest piąta. Przeskoczyła mistrzów Europy Portugalczyków, a wkrótce może być nawet trzecia. Jak to jest możliwe?
Gdy Franciszek Smuda był selekcjonerem reprezentacji Polski, kpił z rankingu FIFA. Nie ma się co dziwić, skoro jego drużyna zajmowała miejsca w szóstej dziesiątce tego zestawienia. Później było gorzej, aż w październiku 2014 r. kadra z 70. miejsca już wskoczyła na 44. Choć wtedy Adam Nawałka miał za sobą dopiero rok pracy (zastąpił Waldemara Fornalika), w którym przetestował kilkudziesięciu piłkarzy, to tydzień przed publikacją rankingu odniósł historyczne zwycięstwo nad Niemcami. Biało-czerwoni dostali potężny zastrzyk punktów. W kolejnych miesiącach częściej było lepiej. Nie dość, że przestawały się liczyć rezultaty poprzedników Nawałki, to kadra grała „pod ranking”. I dziś na system liczenia punktów nikt w Polsce nie ma co narzekać.
FIFA zaczęła stosować ranking w 1992 r. I jak nietrudno się domyślić, wielokrotnie była krytykowana za to, w jaki sposób go opracowuje. Na przestrzeni lat przeszedł kilka reform, ale żadna, nie dogodziła wszystkim. Obecnie punkty liczy się na podstawie mnożenia osiągniętego rezultatu w meczach z ostatnich czterech lat (wygrana – 3 pkt, wygrana po karnych – 2 pkt, remis lub porażka po karnych – 1 pkt, porażka – 0 pkt), ich rangi (na mistrzostwach świata – 4 pkt, na mistrzostwach kontynentu i w Pucharze Konfederacji – 3 pkt, eliminacje mistrzostw świata i kontynentu – 2,5 pkt, towarzyski – 1 pkt), siły rywala na podstawie rankingu FIFA (za ogranie lidera jest 200 pkt, w przypadków zespołów z miejsc 2–149 od 200 odejmuje się pozycję w rankingu, za 150. drużynę i niższą – 50 pkt) i siły konfederacji określanej trzema ostatnimi mundialami (po MŚ 2014 współczynnik 1 ma Ameryka Południowa, 0,99 Europa, pozostałe – Ameryka Północna, Ameryka Środkowa i Ka¬raiby, Azja, Afryka oraz Oceania – po 0,85). W przypadku potyczki drużyn z dwóch różnych konfederacji wyciągana jest średnia arytmetyczna z ich współczynników.
Następnie z wyników mnożenia po każdym roku wyciągana jest średnia arytmetyczna. Każda z nich mnożona jest przez inną wagę. Starcia z ostatnich 12 miesięcy przez 1, z wcześniejszych przez 0,5, jeszcze wcześniejszych – 0,3 i najstarszych –_0,2. Na koniec sumuje się cztery wyniki i wreszcie mamy liczbę punktów, która wyznacza miejsce w nowym rankingu FIFA.
Na szczęście przy jego opracowywaniu światowa federacja nie bierze wyników osiąganych przez kluby z danego kraju. Inaczej po przegranych eliminacjach Ligi Mistrzów przez Legię Warszawa (zagra o Ligę Europy) i odpadnięciu z kwalifikacji do Ligi Europy Jagiellonii Białystok, Lecha Poznań oraz Arki Gdynia Polska szykowałaby się do solidnego spadku. A w kontekście mundialu w Rosji wysoka pozycja w rankingu w najbliższym czasie będzie bardzo pomocna.
Choć Robert Lewandowski z ekipą matematycznie nie są jeszcze pewni awansu, to jednak tylko niespotykana obniżka formy i wredne wyniki mogłyby sprawić, że tego nie zrobią. Losowanie grup mistrzostw świata nastąpi 1 grudnia. Koszyki zostaną podzielone na podstawie rankingu FIFA z 19 października. Żeby biało-czerwoni znaleźli się w pierwszym, muszą być przynajmniej na siódmym miejscu. Każde niżej nie ma większego znaczenia, bo pozostałe koszyki zostaną ustalone według kryterium geograficznego.
Dużo będzie zależało od czterech ostatnich meczów eliminacyjnych (we wrześniu z Danią na wyjeździe i Kazachstanem u siebie oraz w październiku z Armenią na wyjeździe i Rumunią u siebie). Gdyby kadra Na¬wałki je wygrała, to może wskoczyć nawet na trzecie miejsce w rankingu. Głównie dlatego, że punkty za zwycięstwa zastąpią m.in. porażki z Ukrainą i Anglią w eliminacjach mundialu 2014 (październik 2013 r.). Na dodatek mniejszą wagę będzie miał remis z Kazachstanem rok temu i porażka z Niemcami we wrześniu 2015 r. Niestety, zmniejszeniu ulegną też punkty za zwycięstwo nad mistrzami świata.
W każdym razie nie powinno być źle, bo reprezentacja Polski nie gra sparingów (i przy założeniu, że nie straci punktów w nadchodzących spotkaniach). To jeden z absurdów systemu FIFA. Z jednej strony, to tylko potyczki towarzyskie, jednak nawet pokonanie drużyny z pierwszej dziesiątki daje mniej niż połowę punktów ze starć eliminacyjnych z drużynami takimi jak Rumunia czy Dania. W przypadku Polaków ma to jednak coraz mniejsze znaczenie. Biorąc pod uwagę ostatni rok, zagrali tylko jeden sparing (w listopadzie ze Słowenią), czyli „pod ranking”.
To o tyle ciekawe, bo w czerwcu 2014 r. była sytuacja, gdy zaplanowany wcześniej mecz towarzyski z Grecją sprawił, że bez względu na wynik (było 0:0) Polaków wyprzedziła Bośnia i Hercegowina, która w tym terminie FIFA nie grała. W efekcie przeskoczyła ich w rankingu i przed losowaniem grup trwających eliminacji mundialu zepchnęła z drugiego do trzeciego koszyka