Polska polityka historyczno-histeryczna [komentarz]
Czas podnieść Polskę z kolan - mówiło jednym głosem PiS, obejmując władzę. Zapewne wielu Polaków wiązało z tym hasłem także nadzieję na sprawiedliwszy podział owocami 26-letniego rozwoju gospodarczego.
Zamiast debatować nad sposobami przekuwania w czyn tez „planu Morawieckiego”, znów ekscytujemy się nowymi odsłonami histerycznej polityki historycznej. Najpierw dowiedzieliśmy się o powstającym w Ministerstwie Sprawiedliwości projekcie prawa o możliwości karania nawet 5 latami więzienia za sformułowania takie jak „polskie obozy śmierci”. Chwilę potem Senat pochwalił się pracami nad zasadami użycia symboli narodowych. Cel: „zwiększenie ochrony prawnej godła i barw narodowych”. A dziś się grzebiemy w 50 kilogramach dokumentów z archiwum domowego gen. Czesława Kiszczaka. Niepokorni dziennikarze z błyskiem w oku donoszą, że w rękach IPN jest „cała prawda” o TW „Bolku”, która wreszcie „ujawni”, kim tak naprawdę był Lech Wałęsa.
Czy właśnie tak „się podnosi Polskę z kolan”? Nie! Tak się Polskę i jej autorytety jeszcze bardziej upokarza.
Po ponad ćwierćwieczu transformacji ustrojowej czas już chyba przyznać, że nie wyzwolimy się z komuny, jeśli w polityce dominować będzie chęć historycznych rozliczeń, które dzielą i tak już poranionych przeszłością Polaków.
Czy jest choć jeden Wielki Polak, który nas nie dzieli? Papież? Tak, Polska jest dumna z Jana Pawła II, ale akcja filmu „Spotlight”, drobiazgowo rekonstruująca śledztwo, w którym dziennikarze tropią 90 księży pedofilów, rozgrywa się właśnie wtedy, gdy Papież Polak stał na straży czystości Kościoła. Afera opisana przez „The Boston Globe” wstrząsnęła fundamentami finansowymi nie tylko bostońskiej archidiecezji i pogrążyła w niesławie wszechmocnego kardynała Bernarda F. Lawa. Mimo że to właśnie on przez lata tuszował odrażające czyny księży pedofilów, to jednak szybko znalazł schronienie pod skrzydłami Watykanu. Czy przez to odbierzemy naszemu Papieżowi jego wielkość? Czy odebranie mu zasług byłoby kwestią odwagi, czy niesprawiedliwości?
Cokolwiek jest w teczce TW „Bolek”, Lech Wałęsa ma swoje miejsce w historii walki o wolność Polski. I wszyscy, którzy uczestniczyli w tamtej „dobrej zmianie” zapoczątkowanej w sierpniu 1980 roku (która dziewięć lat później zmiotła stary system), wiedzą, że z sytuacji granicznych niewielu prawdziwych bohaterów wychodzi bez jakiejkolwiek skazy.