Polska - niechciany kuzyn w Unii Europejskiej?
Rozmowa z dr. Patrykiem Tomaszewskim, politologiem z UMK w Toruniu, o nadmiarze emocji w polityce zagranicznej.
- Czy aby nie przestajemy być ulubieńcami Europy? Unijni politycy prześcigają się w krytykowaniu Polski.
- Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia w latach 2005- 2007, kiedy też rządziło PiS. W części krajów Unii Europejskiej wtedy też nie byliśmy ulubieńcami. Przypomina mi to krytykę Austrii pod rządami nacjonalisty Haidera lub Węgier pod rządami Orbana. Odejście od głównego nurtu politycznego powoduje reperkusje zagraniczne.
- To nam może zaszkodzić?
- Polacy lubią być chwaleni, bo kto tego nie lubi? Krytykę przyjmujemy boleśnie i przekonaliśmy się o tym już wcześniej. Ci, którzy nie popierają obecnego rządu, jeszcze bardziej będą odczuwać dyskomfort z powodu krytyki międzynarodowej. Z punktu widzenia polityki zagranicznej, kiedy za dużo się kogoś chwali, to też nie jest dobrze. Polityka międzynarodowa jest grą interesów poszczególnych krajów. Obywatel chce być chwalony, a opinia o Polsce - idealnym miejscu do wypoczynku i inwestycji - jak najlepsza. Natomiast w polityce zagranicznej często bywa to złudne - silna polityka zazwyczaj kończy się krytyką. Czy teraz krytyka jest uzasadniona? Chyba za wcześnie na odpowiedź.
- Ci, którzy głosowali na PiS, pewnie są dumni, że wreszcie potrafimy się „odgryźć” UE.
- Dyplomacja powinna posługiwać się spokojnym, wyważonym i nudnym językiem. A obecnie mamy chyba za dużo emocji po stronie PiS. Należy traktować krytykę ostrożnie, umiejętnie ją odbijać i lawirować, żeby załatwić swoje interesy. A ostatnio mamy za dużo publicystyki, wypowiedzi potocznych, które nie służą polityce.
- Kiedy min. Waszczykowski mówi o „świecie złożonym z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i zwalczają wszelkie przejawy religii”, to przeciwstawia ich obrońcom tradycyjnych wartości w Polsce.
-Polskie wartości nie opierają się na furmankach i pisaniu gęsim piórem. Rowery i zmiana sposobu żywienia jest procesem nieodwracalnym. Jarskość polskiej kuchni może być chwalebna. Polacy przez kilka wieków żywili się kaszą, a mięso było tylko okrasą. Proszę zauważyć, że siejemy ferment tam, gdzie jest on zupełnie niepotrzebny. To, czy ktoś jeździ na rowerze, jest weganinem czy wegetarianinem, nie ma znaczenia dla naszej polskości. Natomiast miałoby, gdybyśmy przyjęli internacjonalistyczną wizję Polaka bez granic.
- PiS zarzuca poprzednikom, że taką lewicową wizję próbowali narzucać Polakom.
- Optyka polityki zagranicznej PO i PiS jest inna. Platforma chciała silnej współpracy w ramach UE. Także silnej współpracy z dużymi krajami: Stanami Zjednoczonymi, Niemcami i Francją, a PiS jest za budowaniem sojuszy środkowoeuropejskich, na które politycy środkowoeuropejscy niekoniecznie się godzą, oraz polityką większej niezależności od Brukseli. A Bruksela idzie w stronę poszerzania integracji.
- Prezes PiS jest politykiem pro- czy antyeuropejskim?
- Jest trzecia opcja nazywająca się eurorealistami. To trudna polityka, bo chcemy otrzymywać z UE dotacje, korzystać ze wspólnej polityki energetycznej, a np. w sferze obyczajowej - chcemy wolności. Podobną politykę prowadzi Wielka Brytania, ale z innym potencjałem.
- Czy ci, którzy krzyczą, że stracimy np. szczyt NATO w Warszawie - nie przesadzają?
- Rolą opozycji jest przesadzać i szukać wszelkich możliwości osłabienia rządu, który - nie ukrywajmy - daje ku temu sporo możliwości. Opozycja krzyczy, że staniemy się krajem trzeciej kategorii w UE, co jest przedwczesne, ponieważ Unia jest bardzo pragmatyczna. Jeśli rząd pójdzie jeszcze dalej w tym kierunku, to Polska będzie traktowana jako niechciany kuzyn w UE. Czy to będzie nam przeszkadzać w rozwoju - trudno powiedzieć.