Prawie 140 polskich strażaków wyruszyło do Szwecji, by wziąć udział w walce z pożarami lasów. Akcja jest wstępnie zaplanowana na czternaście dni. Na trasie przejazdu wozów ratowniczo-gaśniczych ustawiali się Szwedzi, którzy entuzjastycznie witali strażaków z Polski.
„Tack Polen!” [dziękuję Polsce - red.] - wpisy o takiej treści dosłownie zalały w ostatnich dniach szwedzkie media społecznościowe. Wielu Szwedów wybrało się nawet na trasę przejazdu wozów strażackich z Polski, by osobiście podziękować naszym strażakom za pomoc. Ci odwdzięczali się włączając syreny swoich wozów.
Z jakiego powodu Szwecja przeżywa obecnie „potop” polskich strażaków? Wszystko przez falę upałów, która nawiedziła tę część Skandynawii. Utrzymująca się na poziomie ponad 30 stopni Celsjusza temperatura spowodowała, że w lasach w środkowej Szwecji wybuchło kilkadziesiąt ogromnych pożarów. W wielu miejscach miejscową ludność zachęcano do ewakuacji. Kilka dni temu szwedzki rząd, korzystając z Europejskiego Mechanizmu Ochrony Ludności, zaapelował do Unii Europejskiej o pomoc w walce z żywiołem.
Na apel odpowiedzieli Norwegowie, którzy wysłali sześć śmigłowców strażackich. Z kolei Włosi użyczyli Szwedom pięciu samolotów przeciwpożarowych. Największy odzew przyszedł jednak z Polski.
W Szwecji znajdują się już obecnie nasze 44 pojazdy ratowniczo-gaśnicze, obsługiwane przez prawie 140 strażaków. Większość z nich to ratownicy z województw wielkopolskiego i zachodniopomorskiego (po 65 strażaków i po 20 pojazdów z każdego z tych województw), ale do Szwecji pojechało też dziewięciu strażaków z Mazowsza, korzystających z czterech pojazdów. Cała grupa udała się promem ze Świnoujścia do Malmö, a następnie do miejscowości Sveg.
- W rozmowach, które toczyły się ze stroną szwedzką, ustaliliśmy, że potrzebujemy około 6 tys. metrów kwadratowych przestrzeni utwardzonej, na której planujemy rozbić swoją bazę operacyjną. Ta baza operacji będzie opierała się na namiotach, którymi dysponujemy i wieziemy ze sobą. Cała infrastruktura sanitarna, cała infrastruktura logistyczna jest w naszej dyspozycji - zdradził dziennikarzom tuż przed wyjazdem młodszy brygadier Michał Langner, który jest dowódcą polskiej grupy strażaków w Szwecji.
Mieszkańcy okolicznych miejscowości byli pod wielkim wrażeniem przygotowania Polaków. „Oni wzięli ze sobą nawet prowiant! Wielki profesjonalizm” - piszą na Facebooku.
- Na 14 dni jesteśmy samowystarczalni. Posiadamy sprzęt logistyczny, sprzęt kwatermistrzowski i wyżywienie oraz odpowiednią rezerwę finansową, dzięki której nie wymagamy od rządu szwedzkiego jakiegokolwiek wsparcia naszych działań - wyjaśniał młodszy brygadier Michał Langner w rozmowie z dziennikarzami.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że polski rząd pokrywa w całości koszty akcji ratunkowej. Plany zakładają, że potrwa ona maksymalnie czternaście dni. W ciągu najbliższego tygodnia temperatura w Szwecji ma oscylować w okolicach 30 stopni Celsjusza. W przyszły weekend możliwe są opady deszczu.
Fala upałów w Szwecji to nie anomalia
- Faktycznie, w tych regionach w Skandynawii tego typu długotrwałe fale upału nie występują zbyt często. Natomiast wiadomo, że w przyrodzie wszystko jest praktycznie możliwe. Ciepłe powietrze cały czas napływa nad tamte regiony, co w połączeniu z brakiem opadów deszczu prowadzi do tego, że w lasach w środkowej Szwecji jest bardzo sucho. Ale czy to jest anomalia? Ja bym tego tak nie nazywał. Po prostu w tym klimacie takie rzeczy - choć bardzo rzadko - ale jednak mogą wystąpić - mówi Tomasz Machowski, członek zarządu stowarzyszenia Skywarn Polska, w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.