Polscy Storm Chasers na polowaniu w Słupsku. Byliśmy tam razem z nimi
Alerty o huraganach i burzach u zwykłych ludzi budzą niepokój. Oni pakują plecaki, szykują sprzęt i jadą w teren, by chwytać błyskawice i gromy.
Piątek, 1 lipca. Przez całe Pomorze, od Szczecina do Gdańska, przechodzi układ burzowy. Leje jak z cebra, grzmi i błyska. Kto nie musi, nie wychodzi z domu. Łowcy burz przeciwnie. Na taką pogodę właśnie czekali.
Decyzja o wyruszeniu w teren zapada w piątek rano. Wstępnie umawiamy się na godzinę 15. Z powodu małych perturbacji związanych z autem w teren ruszamy z godzinnym opóźnieniem. Na szczęście nie jest jeszcze za późno. Wybór optymalnego miejsca do obserwacji nie jest wcale oczywisty. Decyduje o tym wiele czynników. Szukamy rozległego, płaskiego terenu, gdzie będzie dobry widok na zbliżający się układ burzowy. Szybka analiza topografii terenu oraz modeli meteorologicznych, które zmieniają się z minuty na minutę, wraz z kolejnymi napływającymi danymi meteo. Po naradzie zapada decyzja: jedziemy w kierunku drogi 203 między wsie Zaleskie i Duninowo.
Ruszamy w pięć osób. Naszym kierowcą jest Adrian Dorniak ze Słupska. Pasjonat fotografii pogodowej, który ściganiem i fotografowaniem burz zajmuje się od 14 lat. Miejsce obok kierowcy zajmuje Grzesiek Zawiślak. Jeśli chodzi o ściganie burz w Polsce, jest to bodaj najbardziej rozpoznawalna postać. Jego konto na Facebooku „Grzegorz Zawiślak Polish Storm Chaser” śledzi ponad 130 tysięcy użytkowników. Są z nami także Konrad Janicki, fotograf przyrody i instruktor fotografii w Słupskim Ośrodku Kultury, oraz Mariusz Jasłowski z Ustki, pasjonat meteorologii.
Po niespełna półgodzinnej podróży docieramy na miejsce, z którego obserwować będziemy rozwój sytuacji. Prognozy mówią o silnym wietrze, ulewnych opadach, a nawet o możliwości wystąpienia dużego gradu. Zaczynają spływać informacje z okolic Szczecina, gdzie burza wyrządziła wiele szkód. Podobnie sytuacja wygląda w Mielnie i Koszalinie, o czym świadczą podsyłane przez znajomych zdjęcia. U nas wciąż jeszcze jest spokojnie, gorąco i niemal bezwietrznie, choć na zachodzie i południowym zachodzie widać już wypiętrzające się formacje chmur świadczące o nadchodzącej burzy.
Adrian i Grzesiek na bieżąco analizują spływające dane na smartfonach. Jesteśmy w dobrym do obserwacji miejscu, ale wraz z napływem kolejnych danych pojawiają się pytania, czy główne czoło burzy nie ominie nas, przechodząc na południe od Słupska. Lepiej zostać, czy może jednak zmienić lokalizację na okolice drogi krajowej nr 6 w rejonie Redzikowa i Wieszyna? Pojawiające się na zachodzie ciemne chmury zwiastują szybkie nadejście nawałnicy. Postanawiamy więc pozostać.
Ciemne chmury, które jeszcze kilka chwil temu majaczyły na zachodnim horyzoncie, przykrywają praktycznie całe niebo. Resztki promieni słońca przedzierają się gdzieś na wschodzie, daleko za naszymi plecami. Temperatura powietrza wyraźnie spadła. Adrian, Konrad i Mariusz fotografują, Grzesiek przeprowadza szybką transmisję na żywo na swoim kanale na Facebooku: - Troszkę na złość te komórki, które utworzyły się przed tym układem burzowym, przysłoniły nam czoło głównego systemu burzowego wędrującego znad Pomorza zachodniego. Jak widać jednak, wał chmurowy jest już bardzo dobrze i wyraźnie zarysowany.
W ciągu kilkudziesięciu kolejnych sekund robi się ciemno, wiatr, który jeszcze chwilę temu jakby całkiem zastygł, zaczyna wiać, utrudniając nagrywanie i fotografowanie. Nad wysuszonym polem unosi się coraz więcej pyłu i piasku, który bardzo utrudnia obserwację i dokumentację burzy. Chwilę potem musimy schować się przed ulewą w samochodzie.
W ruch znów idą smartfony i aplikacje burzowe. Chcemy wyprzedzić czoło burzy i znów spotkać się z nim kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Słupska. Nie będzie to jednak łatwe. Wiatr przekracza w porywach 80 km/h, a samochodowe wycieraczki nie dają sobie rady z odprowadzeniem całej wody. Chcemy jednak przedrzeć się przez Słupsk i pojechać w kierunku DK6, by ruszyć w kierunku Lęborka. Nie pomagają nam powalone po drodze drzewa i miejscami zalany Słupsk. Docierają do nas informacje o interwencjach straży pożarnej. W rejonie Bierkowa z powodu uderzenia pioruna spalił się dom.
Jesteśmy w Redzikowie. Wciąż widzimy czoło burzy, jednak wiatr gna chmury z bardzo dużą prędkością, utrudniając pościg. Grzesiek cały czas analizuje dane meteorologiczne. Niestety, układ burzowy przemieszcza się zbyt szybko. Może mogliśmy ruszyć wcześniej, może w inne miejsce. Niestety, nie wszystko da się przewidzieć, a decyzje czasem podejmować trzeba błyskawicznie. Nawet wieloletnie doświadczenie nie zawsze jest gwarancją sukcesu. Odpuszczamy w okolicy Potęgowa, pozostaje spory niedosyt.
* * *
Przemieszczający się 1 lipca układ burzowy był jednym z większych w ostatnich latach. Zasięgiem objął niemal całą Polskę, aż do południowych krańców Szwecji, wyrządzając wiele szkód.