Polowanie na rowerzystów [FELIETON JERZEGO WITASZCZYKA]
W czwartek jakiś kretyn postrzelił pod Koninem rowerzystkę, która wybrała się na przejażdżkę. Kobieta przeżyła, pocisk utkwił w wątrobie.
Zapewne strzelał myśliwy, bo rowerzystka pomyliła mu się z dziką kaczką lub zającem. To nie żarty - tego typu pomyłki zdarzają się, dlatego myśliwi często strzelają do wszystkiego, co się rusza, żeby potem nie żałować, że uciekł im np. jeleń.
Tak w 2016 pod Wągrowcem myśliwy ustrzelił rowerzystę. Akt oskarżenia wpłynął do sądu w zeszłym roku, ale wyroku wciąż nie ma. Może sprawa zmierza do uniewinnienia, bo z jakiej racji facet jechał rowerem bez odpowiednich zabezpieczeń, jak kamizelka kuloodporna i hełm? Niewykluczone więc, że ostatecznie rodzina nieboszczyka zostanie obciążona kosztami procesu.