Niemiecki rząd robi ostry zwrot w polityce imigracyjnej. Członkowie gabinetu w końcu przyznają: Nie chcemy już kolejnych uchodźców
Zamiast przekonywać inne państwa do przyjmowania cudzoziemców, członkowie niemieckiego gabinetu mówią, że w Europie nie ma miejsca dla kolejnych uchodźców. Kanclerz Angela Merkel, która niebawem musi się wypowiedzieć, czy będzie po raz czwarty walczyć o fotel kanclerski, zdaje sobie sprawę z niechęci rodaków do przyjmowania tak dużej fali imigrantów i mówi teraz, że Irakijczycy i Syryjczycy wrócą do swoich krajów, kiedy sytuacja w regionie się ustabilizuje – podaje „The Times”.
Niemcy obawiają się powtórki z ubiegłego roku, kiedy to do kraju przybyło ponad 1,1 mln cudzoziemców. Zalew Niemiec imigrantami sprawił, że poparcie dla rządu maleje z dnia na dzień, coraz częściej i głośniej krytykowana jest też Merkel. Niemieckie władze nie miały wyjścia, musiały zmienić nastawienie wobec imigrantów.
Obywatele nie wierzą zapewnieniom kanclerz, że większość uchodźców ucieka przed wojną. Do Niemiec przyjeżdżają za pracą, za zasiłkami. Merkel przekonuje teraz, że trzeba powstrzymać kolejne fale uchodźców napływające do Europy.
Minister pracy i spraw społecznych Andrea Nahles grozi, że obetnie świadczenia tym, którzy nie chcą się integrować z Niemcami. Jej zdaniem zasiłek należy się tylko tym cudzoziemcom, którzy nauczą się języka niemieckiego i poznają miejscową historię. Z kolei minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere udał się do Afganistanu, by przekonywać, że Niemcy czekają na rychły powrót cudzoziemców do ich ojczyzny.
Alternatywa dla Niemiec, główna partia antyimigracyjna w Niemczech, nie przebiera w słowach. Szefowa ugrupowania Frauke Petry z Saksonii powiedziała nawet, że straż graniczna powinna „w razie potrzeby” mieć prawo strzelać do imigrantów. Zwykli Niemcy zaś obawiają się kryminalnych zachowań uchodźców. Rodzi to skrajne reakcje u części Niemców. Po atakach na ośrodki dla uchodźców w Saksonii głos zabrał szef policji w Lipsku Bernd Merbitz. – Ludzie, usprawiedliwiając się strachem, są coraz bardziej agresywni wobec uchodźców – mówił Merbitz.