Policyjny nalot na szroty
Kryminalni z Międzyrzecza od tygodnia wywożą części samochodowe z dwóch żarskich składowisk. Oba należą do jednego właściciela. - To odprysk dużej sprawy - dodają śledczy
W piątek 28 października wkroczyli na teren prywatnej posesji w Mirostowicach Górnych, w powiecie żarskim. Obok , na polu znajduje się potężne składowisko wraków aut. W tym samym czasie inna grupa wjechała na teren autoszrotu przy żarskiej obwodnicy, należącego do tego samego właściciela 35-letniego Tomasza K.
- Mieliśmy sygnał o kradzionych częściach samochodowych, zakupionych na serwisach aukcyjnych Allegro i OLX , pochodzących właśnie z okolic Żar - informuje prokurator Tomasz Chechła, z Prokuratury Rejonowej w Międzyrzeczu. - Cały ten żarski wątek jest elementem dużej prowadzonej przez nas sprawy „matki”. W czasie naszych działań wyszło na jaw, że części mogą pochodzić z Żar. Gdy nasi policjanci wjechali na teren szrotów okazało się, że jest to cała kopalnia przedmiotów, które mogą pochodzić z kradzionych aut. Na miejscu pracuje biegły, który na bieżąco kwalifikuje np. po numerach win, które części są kradzione.
Justyna Łętowska, rzeczniczka międzyrzeckiej komendy, dodaje, że do wczoraj na obu składowiskach zabezpieczono 1500 części różnego kalibru, od mechanicznych elementów karoserii, po elektronikę, poduszki powietrzne, siedzenia.- Nikt nie został zatrzymany, nikt też na razie nie usłyszał zarzutów- dodaje J. Łętowska.
W Mirostowicach Górnych akcję już zakończono, natomiast od wczoraj trwa wywożenie części, które mogą pochodzić z kradzieży, ze szrotu w Żarach. Składowiska cały czas pilnują mundurowi. Jest tego tyle, że żeby je wywieźć trzeba było wynająć tiry. Wszystko w asyście policji. Wiadomo już, że elementy kradzionych samochodów pochodzą z kraju i różnych części Europy.
Prokurator T.Chechła, przyznaje, że właściciel składowisk nie był nawet jeszcze przesłuchany, a tym bardziej w charakterze podejrzanego. - Musimy wszystko dokładnie przeanalizować, ale z taką skalą zjawiska dawno się nie spotkaliśmy - dodaje.
Wczoraj nasi dziennikarze byli na obu autoszrotach. W domu w Mirostowicach Górnych chcieliśmy porozmawiać z właścicielem autoszrotu, niestety nikt nam nie otworzył. Choć sąsiedzi twierdzą, że mężczyzna jest w domu. Mieszkańcy Mirostowic Górnych nabrali wody w usta. Niechętnie komentują to, co dzieje się w pobliżu ich posesji. Otwarcie mówią, że się boją.
- Sama pani widzi, ile tego jest -pokazują łąkę okalającą dom biznesmena. -W krzakach jest tego dużo więcej. Protestowaliśmy u władz gminy, były nawet spotkania wiejskie, ale mamy za małą siłę przebicia.
To nie pierwsza interwencja policji u Tomasza K. W sierpniu, 2012 roku kryminalni wjechali na teren jego szrotu przy ul. Zgorzeleckiej w Żarach.
Wtedy na jakiś czas zamknięto zakład. W pomieszczeniach znaleziono części, których większość ze zdemontowanych aut pochodziła z kradzieży na terenie Polski i Niemiec. Niektóre wyglądały jakby niedawno wyjechały z salony. Były tam części z marek samochodów, wartych nawet 280 tys. zł. Z szacunków śledczych wynikało, że wartość zajętych wówczas części może wynosić nawet 100 tys. zł. Mężczyznę aresztowano na trzy miesiące. Za paserstwo części samochodowych pochodzących z kradzieży groziło mu do pięciu lat więzienia. W czerwcu 2013
W marcu ubiegłego roku żarska prokuratura przekazała sprawę do sądu. Tomasz K. usłyszał wyrok w marcu zeszłego roku. Skazano go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i karę grzywny.