Policjant ściga tylko na własne ryzyko
Policja nie opłaca AC radiowozów. A kierowcy ubezpieczają się sami. Większość tak robi, by nie fundować naprawy auta z własnej kieszeni.
- Nie jestem przekonany, czy fakt, że z roku na rok rośnie suma szkód, oznacza, że jest coraz więcej wypadków - mówi Jarosław Hermański, przewodniczący NSZZ Policjantów w regionie. - Po prostu w policji jest więcej nowych aut, których naprawy kosztują więcej.
Policja opłaca tylko ubezpieczenie OC. Nawet najnowsze samochody, w tym na przykład 20 aut Kia Ceed, które trafiły do kujawsko-pomorskiej komendy w ubiegłym roku, nie mają opłaconego autocasco.
- Musimy rozróżnić dwie sytuacje - mówi podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Policjant pokrywa szkodę, na przykład powstałą w wyniku wypadku, jeśli dojdzie do niej z powodu jego winy. Pokrywa ją w całości, ale nie w kwocie wyższej niż trzykrotność wynagrodzenia. Inaczej, jeżeli nie ma jego winy.
W policji nie ma obowiązku się ubezpieczać.
- To zawsze jest indywidualna decyzja danego policjanta - dodaje Chlebicz. - Niemniej większość wykupuje polisy. Miesięczna opłata jest prawie nieodczuwalna, a jednak jest to gwarancja, że w razie czego nie trzeba będzie płacić za szkodę ze swojej kieszeni.
Sami zainteresowani mają mieszane uczucia. Krytyczne komentarze na temat konieczności samodzielnego finansowania ubezpieczenia obowiązującego w trakcie służby pojawiają się między innymi na Internetowym Forum Policyjnym.
„Niby wiadomo, że odpowiedzialność ponosi się tylko w zawinionej sytuacji. Ale z drugiej strony nie sposób przewidzieć, co stanie się na drodze. Myślę szczególnie o sytuacjach pościgów” - napisał jeden z policjantów.
O takich przypadkach mówi ustawa o odpowiedzialności majątkowej z 1999 roku. A dokładniej - chodzi o punkt 4 artykułu ustawy. Czytamy tam: „Funkcjonariusz nie ponosi odpowiedzialności majątkowej za szkodę (...) wynikłą w związku z działaniem w granicach dopuszczalnego ryzyka”. To, czy wypadek w czasie pościgu zdarzył się właśnie w takich granicach, jest ustalane w postępowaniu wewnętrznym po zdarzeniu.
- Od wielu lat walczymy o to, by policja opłacała AC - przyznaje Jarosław Hermański. - Ale na to nie ma szans. Od ubiegłego roku zatem mamy ubezpieczenia grupowe w dwóch ubezpieczalniach. Policjanci nie muszą więc szukać polisy na własną rękę.
Pojawiają się głosy, że posiadania polisy - choć jest dobrowolna - wymagają od policjantów przełożeni. - Co najwyżej może się zdarzyć, że przełożony powie, iż dany policjant nie dostanie radiowozu, jeśli się nie ubezpieczy - mówi Hermański. - Policjanci są jednak ludźmi na tyle rozsądnymi, że większość i tak korzysta z ubezpieczenia.