Policjanci z drogówki skazani za korupcję. Bo był seks zamiast mandatu
Pięć osób zostało skazanych za korupcję w bydgoskiej drogówce. To czterej policjanci i prostytutka. Sąd uniewinnił dwóch oskarżonych.
- Treść rozmowy telefonicznej jednoznacznie wskazuje na to, że doszło do wykonania czynności seksualnej - wczoraj w uzasadnieniu wyroku podkreślał sędzia Bartosz Jankowski. - Świadczyły o tym dobitnie zarejestrowane rozmowy telefoniczne.
Dwa razy seks w radiowozie
Chodziło o sytuację sprzed kilku lat kiedy to Krzysztof C. oraz Marcin Sz., dwaj policjanci Wydziału Ruchu Drogowego bydgoskiej komendy wspólnie pełnili służbę u zbiegu ulic Bełzy, Wyszyńskiego, Toruńskiej i Jana Pawła II w Bydgoszczy. W radiowozie przebywała z nimmi Joanna S. To prostytutka, która wzamian za odstąpienie przez policjantów od wypisania jej mandatu (przedtem kierowała autem bez uprawnień), zgodziła się wykonać mundurowym swoje „usługi” seksualne. W radiowozie.
W czasie tej „transakcji” policjanci kontaktowali się również telefonicznie z innymi mundurowymi. Żartowali przy tym. Nie wiedzieli, że już wtedy ich rozmowy były na podsłuchu w ramach postępowania prowadzonego przez Biuro Spraw Wewnętrznych Policji. Funkcjonariusze BSW podejrzewali, że w bydgoskiej drogówce może dochodzić do przestępstw korupcyjnych.
Krzysztofowi C. prokuratura przypisywała w akcie oskarżenia kilka czynów karalnych. Wczoraj ten policjant z ponad dziesięcioletnim stażem służby został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Musi też zapłacić grzywnę w wysokości 240 0 zł oraz pokryć koszty postępowania sądowego.
Wyroki zapadły „w zawiasach”
Jego kolega oraz współoskarżony, Marcin Sz. usłyszał wyrok roku i trzech miesięcy (również w zawieszeniu. Z kolei Joanna S. została uznana winną i skazana na rok oraz dwa miesiące pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary.
Sąd skazał jeszcze trzech innych policjantów za załatwianie, bądź pośrednicze nie w obietnicach wręczenia łapówek przez kierowców. Dwie osoby - Jan W. i Dariusz K. zostały uniewinnione. Sąd nie dopatrzył się w ich czynach znamion przestępstwa. Jedna z tych osób, to kierowca auta zatrzymanego do kontroli drogowej.
Akt oskarżenia w sprawie pięciu policjantów i trzech kierowców trafił do sądu w 2015 roku. W dwóch przypadkach chodzi o zarzuty wręczenia korzyści majątkowej w postaci drogich alkoholi, wartych 50 i prawie 500 zł. Jeden z policjantów ma postawionych dziewięć zarzutów. W jego przypadku, jak i w przypadku pozostałych oskarżonych funkcjonariuszy chodziło również o pośredniczenie w przekazaniu obietnicy wręczania korzyści majątkowych.
Te korzyści to między innymi komplet... opon samochodowych. Taki podarunek obiecał jeden z zatrzymanych kierowców policjantowi w zamian za anulowanie mandatu. Skandal w bydgoskiej drogówce wybuchł w kwietniu 2015 roku roku.
Policjanci zostali natychmiast zawieszeni w wykonywaniu obowiązków służbowych. A w ich gronie znalazł się mundurowy, który już w 2013 roku stał się bohaterem innej afery. Chodziło o kontakty z prostytutkami, które „pracowały” przy drodze krajowej nr 10 w okolicy Stryszka i Solca Kujawskiego.
Bohater wcześniejszej afery
Bulwersujące były między innymi ujawnione zdjęcia, na których jedna z prostytutek pozowała w mundurze policyjnym siedząc w radiowozie.
Policjant, wobec którego trwało w tej sprawie postępowanie dyscyplinarne, to Krzysztof C. Służył w policji od 10 lat. Sprawę umorzono wtedy z uwagi na przedawnienie.
Na ostatniej rozprawie Krzysztof C. oświadczył po raz kolejny w procesie, że nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Prosił sąd (podobnie jak wszyscy pozostali oskarżeni oraz ich obrońcy) o uniewinnienie. Odniósł się również do wyjaśnień, które chwilę wcześniej na sali rozpraw złożył świadek, policjant z Biura Spraw Wewnętrznych.
- Tamtego dnia (wskazanego w akcie oskarżenia, red.) pełniliśmy służbę w nieoznakowanym radiowozie alfa romeo u zbiegu ulic Bełzy i Toruńskiej blisko sklepu Tesco, a nie w podziemnym garażu - mówił. - Cała ta sprawa wynika z chęci odwetu na mnie, któremu nie udało się udowodnić winy w sprawie dotyczącej historii z obwodnicy.
Wyrok jest nieprawomocny. Obrońcy nie wykluczają, że złożą od niego apelację.