Policja szuka sprawców zniszczenia fermy hodowli norek w pobliżu Torunia
Ktoś otworzył klatki z norkami w fermie w pobliżu Lubicza. Uciekło 2000 zwierząt. Również młodych. Policja szuka sprawców.
Do tych zdarzeń doszło kilka dni temu w nocy. Ktoś przewrócił płot i zniszczył klatki. Na wolność trafiło ponad 2000 sztuk norek. Również młodych.
- To ochrona zawiniła. Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, co się stało - nie ukrywa Tomasz Chmielewski właściciel fermy i jednocześnie prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych.
Zwierzęta rozpierzchły się po okolicy. Potomstwo oddzieliło się od matek.
- Ten, kto to zrobił na pewno nie spowodował ich uwolnienia, tylko śmierć w męczarniach. Z kilku powodów - dodaje Tomasz Chmielewski.
- Norki karmione są przy pomocy maszyny z silnikiem diesla. Dlatego może się zdarzyć że będą biec do drogi, bo tam słyszą podobny warkot i wtedy auta je po prostu rozjadą. Nawet wtedy, gdy my lub ktoś inny odnajdzie małe norki i będzie się próbowało je karmić czymś innym niż mleko matki, to może się to nie udać. Ten pokarm jest tak specyficzny, że ciężko go czymś zastąpić. Zwykle norki źle reagują na produkty zastępcze, chorują bądź nie przyjmują ich wcale. Poza tym, gdy połapie się zwierzęta i będzie próbowało się połączyć na nowo matki z młodymi, a popełni się błąd, to dorosłe zwierzęta duszą cudze potomstwo. Na dodatek również dorosłe zwierzęta nie wytrzymają bez naszej opieki. I tymi wszystkimi wariantami, nazwijmy to zagłady, mamy tu do czynienia. Poza tym część odnalezionych zwierząt musieliśmy sami uśpić, aby nie się nie męczyły. Do tej pory może uratowaliśmy 400 norek.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień