Rozmowa z Beatą Wożakowską Kapłon, kierownikiem I Kliniki Kardiologii ze Świętokrzyskiego Centrum Kardiologii w Kielcach.
W Polsce głośno jest o tym, że pacjenci nie mają kompleksowej opieki kardiologicznej po przebytych zawałach i innych zabiegach na sercu, co sprawia, że w kilka miesięcy po leczeniu może dojść do zgonu pacjenta. Dlaczego tak się dzieje?
Choroby serca i naczyń mają najczęściej charakter przewlekły i leczenie szpitalne jest tylko jednym z elementów w procesie, przeprowadzanym w momencie zaostrzenia choroby. Niestety u nas często operacja jest traktowana jak rozwiązanie wszystkich problemów związanych z chorobą, jak całkowite wyleczenie pacjenta. A to nieprawda. Już po wyjściu ze szpitala pacjent powinien być kontrolowany i odbywać regularne wizyty u kardiologa, który na bieżąco będzie modyfikował jego leczenie.
Ale do kardiologa ciężko się jest dostać, ze statystyk wynika, że pierwsza wizyta po zabiegu odbywa się dopiero po pół roku, to zbyt późno?
Zdecydowanie za późno. Istotę prowadzenia chorych powinna stanowić kontrola i opieka w trybie ambulatoryjnym. Pacjent powinien mieć kilka konsultacji kardiologicznych w ciągu roku. Niesłychanie ważna jest edukacja chorego i jego rodziny, żeby wiedzieli jak mają postępować na codzień. W leczeniu, aby przyniosło efekty, istotne jest systematyczne przyjmowanie leków, okresowe badania kontrolne z oceną stanu chorego i ewentualną zmianą leczenia oraz rehabilitacja kardiologiczna.
Z czego wynika brak leczenia kompleksowego?
Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Między innymi na takie realia ma wpływ sposób finansowania procedur. U nas poza ostrymi zespołami wieńcowymi dalsze leczenie jest już limitowane. W wielu regionach struktura naszych kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia wygląda tak, że nawet 80-90 procent jest przeznaczonych na „gaszenie najgorszego ”, czyli pomoc w ostrych zespołach wieńcowych, a tylko 10-20 procent fundusz przeznacza na leczenie planowe i dokończenie terapii. A znaczna grupa pacjentów po zawale serca i wypisaniu ze szpitala wymaga kontynuowania kompleksowej terapii przez następne lata, często do końca życia.
Taką opiekę mają zapewnioną pacjenci w innych krajach?
To norma w Szwecji, Holandii, Stanach Zjednoczonych. W takim systemie działa opieka kardiologiczna w większości krajów Europy Zachodniej. Jest to na pewno proces mniej kosztochłonny z uwagi na rzadszą konieczność hospitalizacji, a z drugiej strony zapewniający trwalsze efekty, niż wynikające z kolejnych pobytów w szpitalu.
Dlatego powinniśmy jak najszybciej wprowadzić pakiet kardiologiczny, obejmujący nie tylko bezlimitowe leczenie ostrych zespołów, ale również środki na niezbędną kontynuację terapii. Ta jest tak samo ważna jak sam zabieg na sercu.
Ale do tego, żeby taki system zadziałał potrzeba jeszcze wiele elementów?
Jak najbardziej. Aby był możliwy potrzebna jest rozbudowana opieka ambulatoryjna, dobry i szybki dostęp pacjenta do specjalisty, możliwość wykonania badań ambulatoryjnych i przede wszystkim świadomość, że choroba serca wymaga stałej i systematycznej terapii. Poza tym nadal nowoczesne leki stosowane przewlekle np. w profilaktyce udaru u chorych z migotaniem przedsionków , nie są refundowane, co sprawia, że nie są dostępne dla ogółu chorych. A przecież wystarczyłoby dokonać prostego rachunku ekonomicznego, nie wspominając już o względach zdrowotnych, że lepiej jest zapobiegać, niż leczyć.
Pani Profesor wielu kardiologów narzeka na zachowanie samych chorych, po tym jak zostają wyratowani z zawału szybko powracają do starych nawyków?
To prawda, dostrzegam to w codziennej praktyce. Pacjenci zaprzestają przyjmowania zapisanych leków, albo biorą je co kilka dni, według własnego uznania. Mają trudności z wykonaniem badań laboratoryjnych, nie przestrzegają diety, przestają się ruszać. Nie rozumieją, że to wszystko z powrotem fatalnie wpływa na stan ich serca.
Większość chyba nawet nie rozumie czym jest sam zawał?
Zgadzam sie z tym. A w czasie zawału dochodzi do zamknięcia światła tętnicy wieńcowej, czyli takiej która dostarcza krew. Jej zamknięcie prowadzi do niedokrwienia mięśnia sercowego, który zaczyna obumierać. Dlatego czas od początku bólu zawałowego do wdrożenia odpowiedniego leczenia jest bardzo ważny, bo bezpośrednio wpływa na rokowanie chorego.
A można wcześniej przewidzieć komu grozi zawał ?
Nie zawsze jesteśmy w stanie to uczynić. Coraz częściej zawału serca doświadczają młodzi, wydawałoby się zdrowi trzydziestoletni mężczyźni. Na pewno osobami o podwyższonym ryzyku wystąpienia zawału są chorzy na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, oraz tacy, którzy prowadzą niezdrowy tryb życia , mają nadwagę, palą papierosy.
Co powinno nas skłonić do wezwania pogotowia?
Na pewno zamostkowy, piekący, gniotący i ściskający ból, który często promieniuje do barków i szyi oraz nasila się po wysiłku i nie ustępuje po 20 minutach. Niestety chorzy na zawał zwlekają z wezwaniem pomocy średnio około trzech godzin od poczatku wystąpienia objawów .
Po uratowaniu osoby cierpiącej na choroby układu krążenia dobrze by było ustalić dalszy plan postępowania z nim?
To powinien być standard. Np. konieczna jest pełna diagnostyka pacjenta pod kątem miażdżycy obwodowej, aby chory w dwa, trzy miesiące po opuszczeniu oddziału kardiologicznego, gdzie leczono go z zawału, nie zmarł wskutek udaru. O kolejnych etapach leczenia powinno decydować konsylium w trakcie pobytu pacjenta na kardiologii.
Co jeszcze powinien obejmować pakiet kardiologiczny?
Chociażby wdrożenie nowoczesnych leków przeciwpłytkowych, które nawet 10-krotnie zmniejszają ryzyko pojawienia się zakrzepicy w stencie zakładanym podczas leczenia zawału serca.
Ważne jest także wprowadzenie do szerszej praktyki nowoczesnych leków przeciwkrzepliwych, znacznie redukujących, szczególnie u starszych pacjentów, ryzyko krwawienia.
Chorzy onkologicznie doczekali się pakietu, być może w życie wejdzie też pakiet kardiologiczny?
To będzie zależeć od decyzji Ministerstwa Zdrowia, ale mam nadzieję, że tak się stanie. Kardiologia, kardiochirurgia ciągle się rozwijają. W Kielcach przeprowadzane były już zabiegi rotablacji, szczególnie dedykowane pacjentom starszym nawet po 90 roku życia z cukrzycą i miażdżycą. Chcielibyśmy, aby terapia kardiologiczna była dostępna dla wszystkich chorych przez odpowiednio długi czas.