Polacy boją się chodzić do psychologa. Czy słusznie?
Rozmowa z Moniką Walkiewicz, psychologiem pracującym z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi o wsparciu w terapii.
Często nauczyciele rekomendują wizytę u psychologa. Rodzice zwykle się boją, że psycholog wyolbrzymi problemy. W Polsce chodzenie do niego jest ciągle mało popularne. Dlaczego?
Tak, nie jest to tak popularne jak w innych krajach, gdzie wizytę u psychologa czy terapeuty jest czymś normalnym, jak wizyta u każdego innego specjalisty. W Polsce pokutuje przekonanie, że sięgamy po taką pomoc, kiedy jesteśmy chorzy, gdy pojawiają się określone zaburzenia lub wtedy, gdy sytuacja jest na tyle poważna, że nie mamy już innego wyjścia albo jesteśmy po prostu skierowani do takiej pomocy. Jednocześnie w swojej praktyce zauważam dużą zmianę w podejściu do korzystania ze wsparcia psychologa.
Myślę o rodzicach, którzy pytają, szukają rozwiązań, konsultują swoje pomysły, zależy im, by pomóc dziecku albo samemu sobie poradzić z jego trudnym zachowaniem. Są również rodzice, którzy szukając pomocy, mówią wprost o swojej bezradności i o tym, że nie wiedzą „jak”. Ale oczywiście spotykam także rodziców, którzy boją się spotkania z psychologiem. Bardzo uważnie przygotowuję się wtedy do takiej rozmowy, angażując w to także wychowawcę. Celem jest spotkanie, które uspokoi rodzica i pokaże mu, że jesteśmy po tej samej stronie, że wspólnie, angażując nasze doświadczenie, wiedzę o dziecku, będziemy szukać rozwiązań.
Czyli kluczem do udanej rozmowy ma być sposób, w jaki mówimy o trudnościach dziecka?
Tak, właśnie to chcę powiedzieć. Można oczywiście przywalić rodzica ciężarem sprawy, ale można też zadbać, by poczuł w sobie gotowość, aby szukać rozwiązań. W końcu to on będzie ważną siłą sprawczą na drodze do wspierania zmiany. Przekonanie rodzica o tym, ile jest w stanie zrobić, bo już wiele potrafi - jest bardzo motywujące i daje poczucie sprawstwa. Ważne, by rodzic dostrzegał swoje zasoby. Świadomość tego, co ma w sobie, z czego może skorzystać, szukając rozwiązań, daje wiarę, że zmiana jest możliwa.
Jak znaleźć siłę do walki z problemami?
Zasobów szukam wszędzie, czyli we wszystkim, o czym opowiada rodzić. Na przykład w tym, jak radził sobie z dotychczasowymi problemami, jak wprowadzał zmiany. Podobnie w dziecku budujemy poczucie, jak wiele potrafi, w oparciu o jego dotychczasowe doświadczenia. Pracuję w nurcie Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR z ang. Solution Focused Brief Therapy - SFBT). Bardzo bliska jest mi ta filozofia pracy terapeutycznej. Tu klient jest ekspertem od swojego życia, a nie terapeuta. Terapeuta jest jedynie „ekspertem” od sposobu prowadzenia spotkania tak, aby pomóc określić cel i najbardziej optymalną drogę do jego osiągnięcia.
Dlatego osoba korzystająca ze wsparcia nie jest określana jako „pacjent” tylko klient. Relacja pacjent-terapeuta w rozumieniu TSR sugerowałaby postawienie terapeuty jako eksperta od życia osoby wspomaganej. W takim rozumieniu - „klientem” jest zarówno dziecko, jak i dorosły. Filozofię TSR możemy sprowadzić do zdania Miltona Ericksona: „Klienci znają rozwiązania swoich problemów. Oni tylko nie wiedzą, że je znają”. Inaczej mówiąc, klient „nie wie, że wie”, gdy jest nadmiernie skoncentrowany na problemie. Terapeuta TSR pomaga mu w tym, aby to odkrył i dokonał wyborów w kierunku oczekiwanej zmiany.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień