Pogotowie w Łodzi przyjęło już pierwszych pacjentów z kleszczami
Łodzianie i ich czworonożni pupile już łapią kleszcze W tym roku podstępne pajęczaki zaatakowały prawie miesiąc wcześniej niż w ubiegłym roku.
Wraz z nastaniem ciepłych dni pojawiły się pierwsze kleszcze, które szukają żywicieli.
Do Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego przy ul. Sienkiewicza trafiała około 30-letnia kobieta z kleszczem w nodze. Prawdopodobnie został on przywieziony ze spaceru w lesie poza miastem. Nieco starszemu mężczyźnie pajęczak wbił się w rękę podczas prac w ogrodzie na działce w podłódzkiej miejscowości. Nie spodziewał się takiej niespodzianki i zauważył ją dopiero po kilkunastu godzinach. Pięciu innych pacjentów z Łodzi też zgłosiło się z kleszczem wbitym w skórę do izby przyjęć szpitala im. Biegańskiego przy ul. Kniaziewicza.
- W tym roku kleszcze nas zaskoczyły, bo zaatakowały prawie miesiąc wcześniej niż w ubiegłym - mówią w rejestracji pogotowia. - Pacjenci kierowani są do internisty. Uczula się ich, że w razie komplikacji, pojawienia się rumienia wokół miejsca, gdzie wbił się pasożyt, powinni zgłosić się do specjalisty w poradni przy szpitalu im. Biegańskiego. Istnieje ryzyko boreliozy lub kleszczowego zapalenia mózgu.
Ten sam problem dotyka czworonogi. Do poradni weterynaryjnych trafiają psy, które mają kleszcze w pachwinie lub na pysku. Wiele z nich złapało pajęczaka biegając na osiedlowym skwerku przed blokiem.