Pogoń - Jagiellonia 0:0. W „dziesiątkę” postawili się Portowcom
Jagiellonia bezbramkowo zremisowała z Pogonią Szczecin. Teraz dwa tygodnie przerwy związane z występami reprezentacji.
Pogoda nie rozpieszczała piłkarzy w sobotni wieczór. Szczecin przywitał drużyny deszczem i porwistym wiatrem. - W takich warunkach nie spodziewajmy się dzisiaj wielkiego widowiska - mówił przed spotkaniem przed kamerami canal trener Jagiellonii Michał Probierz.
I szkoleniowiec żółto-czerwonych miał rację. Wiele piękna nie było w meczu Pogoni z Jagiellonią. W pierwszej połowie groźniejszym zespołem była Pogoń, która po raz pierwszy zagroziła bramce Mariana Kelemena w czwartej minucie. Na szczęście strzał Węgra Adama Gyurcso był słaby i nasz bramkarz pewnie wyłapał piłkę. W kolejnej akcji gospodarzy Adam Frąszczak ograł Piotra Tomasika i podał do Spasa Delewa, który także nie znalazł drogi do siatki białostoczan.
Jagiellonia w pierwszych 45 minutach gry nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę Pogoni. Najbliższy zdobycia gola był Irlandczyk Cillian Sheridan. Niestety, na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Konstantin Vassiljev idealnie dośrodkował w pole karne Portowców. Do piłki wyskoczył Irlandczyk, ale piłka po jego główce minęła słupek bramki Pogoni Szczecin.
W 43 minucie gry miała miejsce sytuacja, która rzutowała na dalszy przebieg meczu. Gyurcso wyprzedził na skrzydle Łukasza Burligę, a nasz obrońca w bezsensowany sposób sfaulował piłkarza Pogoni. Decyzja sedziego mogła być tylko jedna: czerwona kartka dla piłkarza Jagiellonii. - Na pewno osłabiło nas zachowanie Burligi, z czym on sam będzie musiał teraz trochę pożyć - stwierdził Probierz na konferencji prasowej.
Szkoleniowiec Jagi miał 15 minut przerwy, by nakreslić plan gry zespołu w drugiej połowie. Jagiellonia musiała walczyć z rywalem, który miał przewagę jednego piłkarza. Białostoczanie zagrali w defensywie rewelacyjnie nie pozwalając Pogoni praktycznie na nic.
Szczecinianie w ataku byli bezradni. Jagiellonia czekała zaś na swoją szansę. W 54 minucie, po rajdzie Vassiljev silnie uderzył, ale na posterunku był Jakub Słowik.