Pogarda. Szacunek należy się każdemu człowiekowi
Szanowni Państwo, porozmawiajmy dzisiaj o pogardzie. Spotykamy się z nią wszyscy, w różnych sytuacjach. Mnie na przykład uderza wzgarda, z jaką niektóre osoby z wyższymi stopniami naukowymi wyrażają się o ludziach, którzy nie ukończyli studiów. Albo z jaką wyższością pracownicy na wyższych stanowiskach traktują osoby pracujące fizycznie, np. sprzątające lub rzemieślników.
To mnie oburza, gdyż jestem wychowana w poszanowaniu każdego człowieka, niezależnie od jego „uczoności”, majętności czy osiągniętego sukcesu. A już na pewno wyznacznikiem nie jest dla mnie tzw. dobre urodzenie. Jasne, że wartości i cnoty wyniesione z domu mogą się przyczynić do tego, że taki ktoś będzie godnym szacunku człowiekiem.
Urodzenie bywa pomocne. Ale bynajmniej nie jest decydujące - w moim życiu z największym brakiem kultury, czyli po prostu chamstwem, spotkałam się ze strony osób z arystokracji i ziemiaństwa. Natomiast bezustannie podziwiam wielką wrodzoną kulturę - delikatność, wrażliwość - pewnego znajomego chłopa na wsi.
Tak, nie wszyscy przedstawiciele szlachty byli szlachetni, a wielu tzw. inteligentów bywa zupełnie nie inteligentnych. Dlatego śmieszy mnie takie czynienie podziałów wśród nas, a zwłaszcza poszukiwanie - nie raz na siłę - swoich rodowodów, sztucznych podpórek, zamiast po prostu starać się być przyzwoitym i kulturalnym człowiekiem, co oznacza: nie pogardzać drugim, nie ośmieszać go i nie upadlać słowem i zachowaniem, lecz szanować.
Ostatnio spotkałam sformułowanie „chamstwo salonowe”, i chodzi w nim nie o dawne, np. dziewiętnastowieczne salony, lecz o część dzisiejszej elity, zwanej właśnie „salonem”, która uważa się za coś lepszego od całej reszty. I może rzeczywiście pod wieloma, choćby zawodowymi, względami jest lepsza, ale jeśli tę swoją „lepszość” wykorzystuje do wywyższania się, do upokarzania innych, pogardzania nimi, to dla mnie spada z tych wysokości do bardzo niskiego poziomu.
Ciekawa jestem czy podobne są Państwa spostrzeżenia i doświadczenia w tej sprawie.