Poeci to współcześni prorocy. Rozmowa z Mają Barełkowską i Piotrem Cyrwusem
Miłosz, Mrożek, Gombrowicz... Każdy z nich chciał nam przekazać coś ważnego i ponadczasowego. Ich twórczość się nie przedawnia, wciąż pozostaje szalenie aktualna, wbrew opinii niektórych krytyków. Poeci często trafniej i szybciej opisują pewne zjawiska niż ludzie nauki. Trudno nie określić tych umiejętności mianem artystycznego geniuszu - twierdzą Maja Barełkowska i Piotr Cyrwus, którzy już niebawem wystąpią w Teatrze Muzycznym oraz Kinoteatrze Apollo w Poznaniu.
1 grudnia będziecie państwo gośćmi 44. odsłony Krakowskiego Salonu Poezji w poznańskim Teatrze Muzycznym. Wystąpicie z programem „Anna Świrszczyńska, Czesław Miłosz - dwugłos o życiu, miłości i odchodzeniu”. Co jest najbardziej fascynującego w dialogu tych dwóch wybitnych poetów?
Maja Barełkowska: Oni są poetami tego samego pokolenia. Poznali się przed wojną i niewątpliwie przyjaźnili się ze sobą. Miłosz był wyraźnie zafascynowany Świrszczyńską, widział w niej nie tylko poetkę, ale również kobietę. Po wojnie, kiedy był już w Stanach Zjednoczonych, przetłumaczył jej wiersze na język angielski i doprowadził do wydania jej tomiku pod tytułem „Szczęśliwa jak psi ogon” („Happy as a dog’s tail”). Miłosz napisał o niej również książkę „Jakiegoż to gościa mieliśmy”. Łączyła ich silna więź. Przeżywali ten sam czas, jednak w zupełnie inny sposób. On z perspektywy mężczyzny, ona z perspektywy kobiety, a to jest zasadnicza różnica.
Piotr Cyrwus: Różnice można zauważyć również w formie ich twórczości. Sądzę, że Świrszczyńska była poetką - można by powiedzieć - bardziej „współczesną” niż Miłosz. Jej poezja jest swego rodzaju reportażem, skrótem, taki szybkim fleszem na wydarzenie, z którego wyciąga samo sedno. Miłosz jest jednak bardziej poetycki, pisze w sposób bardziej opisowy.
M.B.: Pracując nad naszym programem, skupiliśmy się na trzech obszarach ich twórczości: dzieciństwie i młodości, okresie wojny oraz etapie dojrzałości, kiedy dokonuje się już pewnego rozrachunku swojego życia. To doświadczenie dojrzałości zawsze wiąże się z doświadczeniem odchodzenia. Ono jest obecne zwłaszcza u Świrszczyńskiej. W przeddzień operacji, podczas której zmarła, napisała piękny, przejmujący wiersz pod tytułem „Jutro będą mnie krajać”. Jest bardzo dramatyczny, a jednocześnie pełen pogodzenia się z losem. Świrszczyńska kończy go słowami: „Za oknem majowe drzewa piękne jak życie, a we mnie jest pokora, lęk i spokój”.
„Żegnamy się dzisiaj z poetą, ale nie żegnamy się z jego poezją. Ona nas wszystkich tutaj obecnych i wszystkich nieobecnych, przeżyje na pewno” - powiedziała Wisława Szymborska czternaście lat temu podczas swojego przemówienia na pogrzebie Czesława Miłosza. Czy to trochę nie jest tak, że im więcej czasu mija od jego śmierci, tym jego twórczość staje się coraz bardziej aktualna i żywa? W wielu jej okresach zdaje się on wyrażać duże obawy choćby o przyszłość cywilizacji…
P.C.: Można powiedzieć, że dobrzy poeci i pisarze to tacy „współcześni prorocy”. Miłosz, Mrożek, Gombrowicz - każdy z nich chciał nam przekazać coś ważnego i ponadczasowego. Ich twórczość się nie przedawnia, wciąż pozostaje szalenie aktualna, wbrew opinii niektórych krytyków. Dobrym przykładem jest również Świrszczyńska, po której wiersze sięgały niedawno Katarzyna Nosowska czy Aga Zaryan. Można się tylko cieszyć, że jej wiersze zyskały współczesną oprawę, że mają swoją muzykę…
M.B.: Zgadzam się z Piotrem, w pewnym sensie poeci mają zdolność prorokowania. Często trafniej i szybciej opisują pewne zjawiska niż ludzie nauki. Trudno nie określić tych umiejętności mianem artystycznego geniuszu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień