Podwyżki dla nauczycieli: komu po premii, a komu nagrodę? [Od redaktora: Jacek Pająk]
Była pani premier wykrzyczała w Sejmie, że za ciężką pracę premie się należą: szefowi rządu, ministrom i innym „ze świecznika”.
W każdym razie minister edukacji Anna Zalewska, mimo swojego czarującego uśmiechu, zapracowała sobie, ale na niechęć Związku Nauczycielstwa Polskiego, który wystąpił o jej odwołanie, bo od 1 kwietnia pedagodzy, wbrew szumnym deklaracjom, mogą dostać mniej niż im obiecywano. Dlaczego? Między innymi dlatego, że MEN ponoć źle wyliczył liczbę nauczycieli, a poza tym rząd „zwalił” problem wypłaty podwyżek na kasę samorządów, a tym na to brakuje pieniędzy. Władze ZNP twierdzą, że w tej sprawie wysyłały alarmistyczne pisma do kancelarii rządu. Ta odpowiadała, że korespondencja... zaginęła. No to chyba trzeba obniżyć pensje listonoszom albo przynajmniej „pojechać” im po premiach...