Podwórkowa awantura z zakazem gry w piłkę

Czytaj dalej
Rajmund Wełnic

Podwórkowa awantura z zakazem gry w piłkę

Rajmund Wełnic

Zdesperowani rodzice jednego z osiedli urządzili happening, aby pokazać, że zakaz gry w piłkę jest nonsensowny.

Konflikt międzysąsiedzki na osiedlu Szczecineckiej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ulicy Gdańskiej tlił się od dłuższego czasu. Wszystko przez to, że dzieci grają w piłkę na trawiastym placyku między dwoma blokami. Tuż obok jest mały plac zabaw - piaskownica i bujak - ale dzieci, jak to dzieci, wolą kopać piłkę.

A to średnio podoba się niektórym sąsiadom, zwłaszcza tym, których okna wychodzą na zaimprowizowane boisko. Słownych utarczek zdenerwowanych hałasami lokatorów z dziećmi i ich rodzicami nie sposób już zliczyć. Sytuacja zrobiła się bardzo napięta, ale do niedawna był kruchy kompromis, który zarządziła SzSM ustawiając znak zakazu gry w piłkę obowiązujący po godzinie 20.

Sęk w tym, że od niedawna ograniczenie czasowe zniknęło i znowu zaczęły się słowne przepychanki. - Sąsiedzi przeganiają dzieciaki, grożą, że zadzwoniła po policję i doszło do tego, że dzieci boją się wyjść na podwórko - mówi jedna z pań z osiedla.

- Nikogo nie straszymy, ale naprawdę trudno znieść wielogodzinne krzyki i kopanie piłki parę metrów od naszych okien - mówią zwolennicy zakazu i podkreślają, że przy okazji niszczone są trawa i krzaki.

Przeciwnicy zakazu mają wątpliwości czy jest on w ogóle legalny. Dlatego zdecydowali się na niecodzienną akcję mającą ukazać jego absurd. Grupa rodziców wraz z dziećmi owinęła wokół słupa z zakazem gry w piłkę kolorowe bibułki, a na sam znak założyła kartonowe pudło imitujące telewizor z dramatycznym apelem - dajcie wolność!

Napisali także wierszyk: „Każdy wiek ma swoje prawa, a dziecięcym jest zabawa. Rower piłka i huśtawka, skoki biegi, a nie ławka. Chcemy bawić się pod blokiem, by dorośli czujnym okiem mogli sprawdzić, czy syn wnuczek z łobuzami się nie tłucze. I czy bawi się bezpiecznie, więc prosimy bardzo grzecznie, żeby z nami negocjować i z podwórka nie rugować”.

Chcieliśmy o stanowisko zapytać władze SzSM, ale - na wieść jakie mamy pytanie - prezesi spółdzielni stali się dla nas nieuchwytni.

Rajmund Wełnic

Z lokalną prasą - najpierw Głosem Pomorza, a następnie Głosem Koszalińskim - jestem związany od 1995 roku. Do redacji trafiłem niemal prosto po studiach. Mam to szczęście, że mogę pisać o swoich pięknych rodzinnych stronach - Szczecinku i powiecie szczecineckim. Szczęśliwie żonaty z Martyną, jakżeby inaczej - mieszkanka Szczecinka. Wolny czas "pożerają" mi obecnie pociechy (Zuzia, 2009) i Felek (2015). Zaciekły kibic piłkarski.


Mieszkaniec Szczecinka od urodzenia, z tym miastem związany razem z rodziną na dobre i złe. Pisałem o Szczecinku i powiecie szczecineckim w Głosie Pomorza, a obecnie w Głosie Koszalińskim, naszym dodatku Głosie Szczecinka oraz na portalach gk24.pl i szczecinek.naszemiasto.pl Z wykształcenia i zamiłowania historyk, więc dzieje regionalne zajmują dużo miejsca w mojej działalności. Cenię sobie interakcje i współpracę z Czytelnikami, którzy współtworzą nasz portal. Piszę dla Nich, z Nimi i o Nich

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.