Podwórko przy Adamskiego i Koszarowej w Katowicach ANNA DUDZIŃSKA, DOBRZE ZAPROJEKTOWANE
Dziś w ramach cyklu "Dobrze zaprojektowane" odwiedzamy podwórko między blokami z lat 50. przy ulicach Adamskiego i Koszarowej w Katowicach. Projekt podwórka, a raczej parku czy też skweru w centrum Katowic, zachwyca. To esencja przyjaznego miasta. Choć miejsce to stworzono wśród starych bloków, symbolizuje jak najbardziej nowoczesne myślenie o otoczeniu.
Lubię takie opowieści, bo pozwalają dostrzec to, co naprawdę ważne. To, na co jakże często w ogóle nie zwraca się uwagi. - Jaki jest ten mój Śląsk, moje Katowice?... - zastanawia się Aleksander Krajewski, architekt i członek fundacji „Napraw sobie miasto”, który dziś jest naszym przewodnikiem na szlaku dobrej architektury. - Postanowiłem wybrać taki projekt, w którym nie design i nie architektura są na pierwszym miejscu. Chcę zwrócić uwagę na pewien proces.
Od pięciu lat w Katowicach w ramach budżetu obywatelskiego można coś zmienić. Na przykład zmienić podwórko przy ulicy Adamskiego i Koszarowej, plac wewnątrz niepozornych bloków z lat 50. czy 60. ubiegłego wieku.
Krajewski: - Kilka lat temu mieszkańcy stwierdzili, że warto byłoby je przebudować, zmodernizować. Wykorzystali do tego właśnie możliwości budżetu obywatelskiego.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z PODWÓRKA U ZBIEGU ADAMSKIEGO I KOSZAROWEJ W KATOWICACH
I udało się stworzyć niezwykłą przestrzeń. To jest nawet nie tyle plac czy podwórko. Teraz jest to coś na kształt małego parku w centrum miasta. Zbudowano tam wąskie, betonowe alejki, przy których stoją ławeczki. Aleje te wiją się pomiędzy zielenią, drzewami, krzewami, trawą. Można tu wytyczyć sobie własne trasy spacerowe. A najpiękniejsze jest to, że równocześnie mamy jeden wielki plac zabaw. I dla małych, i dla starszych. Ustawiono tam też elementy siłowni. Wcale nie w formie klasycznego, wygrodzonego poletka, do czego niestety już przywykliśmy w tylu miejscach naszych miast. Tu nie ma żółto-zielonego płotka i tego typu „atrakcji”… - Podejrzewam, że przy tym sporych rozmiarów przedsięwzięciu nie zostało wycięte ani jedno drzewo - zauważa Krajewski.
Przyjemne miejsce do przyjemnego życia. Szkoda, że dzisiaj, w jesienno-zimowej szacie, nie wygląda tak atrakcyjnie jak latem, kiedy zieleń odmalowuje tu piękne obrazy.
- Najważniejsze w tym procesie było to, że społecznym nadzorem budowlanym byli sami mieszkańcy, którzy przez cały czas trwania budowy wyglądali z okien - uśmiecha się Krajewski. - Gdy tylko cokolwiek działo się nie tak, jak trzeba - natychmiast zwracali uwagę ekipom budowlanym i architektom, którzy musieli kilkakrotnie konsultować projekt.
Projekt wykonała grupa architektoniczna SLAS. I zrobiła coś naprawdę dobrego dla Katowic.
Czy to właśnie nie takie projekty tworzą przyjazne ludziom miasto? Bardziej niż reprezentacyjne budynki i place defilad? Poznajcie opinie Aleksandra Krajewskiego. Posłuchajcie...