Podsłuchowa akcja w Berlinie okazała się klapą Ameryki
Historia operacji podsłuchowej we wczesnym okresie zimnej wojny to gotowy scenariusz filmu sensacyjnego. Ale ”Operacja Gold” nie miała dobrego finału, bo w tej grze radzieckie służby od początku wiedziały, co jest grane.
Kiedy w 1945 roku umilkły działa na frontach wojny światowej, zwycięzcy sojusznicy rozpoczęli natychmiast po cichu przygotowania do nowej konfrontacji - tym razem między sobą. Rozgorzała trwająca do dziś walka cieni - twarda, bezwzględna wojna szpiegów, którzy zdobywali informacje i rozsiewali dezinformację, posługując się różnymi paskudnymi metodami. Na tle tych akcji - terroru, zabójstw, szantażu - wyróżnia się jedna z największych operacji wywiadowczych lat 50., wczesnego okresu zimnej wojny, która była przedsięwzięciem czystym, genialnym technicznie, prostym i niesamowicie efektywnym. Oto historia „Operacji Złoto”.
Elektryzująca informacja nadeszła z Berlina Wschodniego. Pod koniec 1952 roku urzędnik zarządu poczty w stolicy Niemieckiej Republiki Demokratycznej przekazał na Zachód plany rozmieszczenia kabli łączności. Gruba wiązka przewodów z miedzi łączyła jednostki radzieckiej administracji w Karlshorst koło Berlina - m.in. sztab sowieckiej tajnej policji politycznej KGB - z niemiecką kwaterą główną Armii Radzieckiej w Wünsdorf koło Zossen. Według raportu amerykańskiego wywiadu pierwszym, który zwrócił się z tą informacją do szefa CIA Allena Dullesa, był Reinhard Gehlen, późniejszy szef zachodnioniemieckiego wywiadu BND kierujący wówczas jego zalążkami, czyli Organizacją Gehlena. To on wskazał Amerykanom, że położenie tej ważnej trasy telekomunikacyjnej stwarza znakomite okoliczności - kable umieszczone są bardzo płytko i - co było najpiękniejsze w tym wszystkim - miejscami bardzo blisko amerykańskiego sektora w Berlinie Zachodnim.
Wiadomość wywarła na szefach CIA ogromne wrażenie. Oto bowiem nadarzała się okazja dobrania się do życiowej arterii przeciwnika - przez ten kabel przechodziły ważne komunikaty między dowódcami sił radzieckich oraz jednostkami w innych krajach bloku socjalistycznego. Amerykańscy szpiedzy mieli już wiedzę, jak wykorzystać taką sytuacje, gdyż brytyjski Secret Intelligence Service (SIS) podłączył tuż po wojnie z podziemnym kablem łączności Rosjan w Wiedniu. Od 1949 roku brytyjska stacja podsłuchowa działała w stolicy Austrii zakonspirowana jako sklep z ubraniami i zbierała mnóstwo informacji. Do annałów szpiegostwa przeszła pod nazwą „Operacja Srebro”. Ponieważ Amerykanie planowali teraz coś większego, nadali przedsięwzięciu podłączenia się do radzieckiej gorącej linii nazwę „Operacja Złoto”.
47 cm pod ulicą
Przedstawiciele wywiadów brytyjskiego i amerykańskiego spotkali się w Londynie, żeby zaplanować budowę tunelu prowadzącego do wspomnianych kabli. Obecny na naradzie był pracownik MI6 George Blake, co później okaże się ważne dla całej sprawy. Dowódcą operacji został szef berlińskiej placówki CIA William King Harvey.
Pochodzący ze Środkowego Zachodu Harvey był człowiekiem czynu, przykładem kowboja ze skłonnościami do nadużywania alkoholu, byłym agentem FBI usuniętym z biura przez J. Edgara Hoovera za wybryki w 1947 roku. Skłócona z Hooverem CIA szybko przyjęła Harveya w swoje szeregi.
Jego przeciwnik po drugiej stronie barykady, dowódca rezydentury KGB w Berlinie Jewgienij Piotrowicz Pitowranow, był wyrachowanym aparatczykiem, który miał duże doświadczenie jako były szef radzieckiego wywiadu. Oprócz tego miał asa w rękawie, o którym Amerykanie i Brytyjczycy nie mieli najmniejszego pojęcia.
Centrala obsługująca tunel mieściła się na terenie instalacji radaru i w magazynie sił lotniczych po zachodniej stronie Berlina - wszystko to wzniesiono, żeby ukryć roboty przy tunelu, które rozpoczęły się w sierpniu 1954 roku i zostały zakończone 25 lutego roku następnego. Specjalny zespół górników przećwiczył najpierw swoje zadanie w Stanach Zjednoczonych. Wydobyto następnie około trzy tysiące ton ziemi. Tajny podkop miał niecałe 500 m długości i szerokość 1,8 m. Przekraczał silnie strzeżoną granicę z Berlinem Wschodnim na głębokości sześciu metrów. Stąd doprowadzono połączenie z kablem, który w pewnym momencie przebiegał tylko 47 cm pod ruchliwa ulicą Schönefelder Chaussee. Budowa okazała się bardzo wymagająca i trzeba było zastosować skomplikowane rozwiązania techniczne, żeby zapobiec przenikaniu wód gruntowych i zapadaniu w podziemnej gliniance. Trzeba też było niepostrzeżenie dla wroga trafić w odpowiedni punkt.
Podziemny korytarz przebiegał między Altglienicke w dzielnicy Treptow po wschodniej stronie i Rudow w dzielnicy Neukölln na terenie sektora amerykańskiego. Na jego końcu znajdowało się zamykane stalowymi drzwiami pomieszczenie, z którego prowadziły w górę kable podsłuchowe. Urządzenia do podsłuchu dostarczyli Brytyjczycy. Stąd rejestrowano rozmowy telefoniczne i przekazy dalekopisowe, które były prowadzone z Wünsdorf - także te z Moskwą, z radziecką ambasadą w Berlinie Wschodnim i instytucjami enerdowskimi.
Prawda była taka, że wywiady zachodnie nie były w stanie w tamtym czasie złamać tajnych kodów Związku Radzieckiego, ale wykorzystywały zamiast tego słabe echo elektroniczne wytwarzane przez radzieckie maszyny kryptologiczne i dzięki temu udawało się odczytywać niezakodowany tekst.
Tak zdobyte materiały docierały natychmiast do Waszyngtonu i Londynu, gdzie nieprzerwanie pracowały zespoły tłumaczy i analityków opracowujących kolosalną liczbę przechwyconych informacji. Składały się na nie rozmowy wysokich oficerów wojsk i służb ZSRR oraz gadki prostych żołnierzy. Zaangażowanych do opracowań rozmów było niekiedy aż 317 pracowników w Londynie i 350 w Waszyngtonie. W czasie niedługiego w sumie korzystania z podsłuchu i tunelu zgromadzono pół miliona rozmów na 50 tys. taśmach. To obejmowało 40 tys. godzin rozmów telefonicznych i sześć milionów godzin połączeń dalekopisowych. Analiza zgromadzonych materiałów trwała do września 1958 roku. Sporządzono 1750 raportów i 90 tys. tłumaczeń.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień