"Podniebni chuligani" uciążliwym problemem
Z reguły są pijani, a w związku z tym uciążliwi i agresywni. A wszystko to na pokładzie samolotu lub jeszcze w terminalu lotniczym. Mimo zagrożenia terroryzmem, nieodpowiedzialność części pasażerów to ponura rzeczywistość, a skala zjawiska w ciągu ostatnich lat wzrosła.
Funkcjonariusze Straży Granicznej w 2016 roku do akcji wchodzili bowiem aż w sumie 42 razy na terenie samolotu i terminala.
- Z tego 24 sytuacje dotyczyły bezpośrednio pokładu samolotu - mówi kpt. SG Andrzej Juźwiak. - W 2015 roku takich interwencji w samolotach było 18 - dodaje.
- Najczęściej interweniujemy na pokładach samolotów tzw. tanich linii lotniczych, choć był przypadek pasażera, który zakłócał porządek w samolocie czarterowym lecącym z Katowic do Hurghady z międzylądowaniem w Gdańsku - opowiada kpt. SG Juźwiak. - Kapitan nie zezwolił mu na dalszy lot i mężczyzna opuścił samolot w asyście funkcjonariuszy Zespołu Interwencji Specjalnych. Razem z niesfornym pasażerem z samolotu zeszła także jego rodzina podróżująca na wczasy do ciepłych krajów.
Co ważne, funkcjonariusze Straży Granicznej interweniują na wniosek kapitana samolotu. To on bowiem podejmuje decyzję i informuje dyżurnego lotów, jeśli samolot jest jeszcze w powietrzu. Pracownicy portu lotniczego sygnalizują problem jeszcze przed odlotem. Niestety jednak, incydenty z podróżnymi nie należą do wyjątków, i to mimo zagrożenia terroryzmem.
- Zdarza się, że funkcjonariusze Straży Granicznej muszą interweniować dwa, a nawet trzy razy w ciągu doby i to wobec kilku osób jednocześnie - przyznaje kpt. SG Juźwiak.
Jeden z pograniczników opowiada: - Kiedyś strażnicy graniczni zostali wezwani na pokład samolotu, który przyleciał z Oslo. Według relacji załogi, dwaj mężczyźni pili wniesiony do samolotu alkohol i niepokoili innych pasażerów, którzy obawiali się o własne bezpieczeństwo. 38-latek i jego o sześć lat starszy kolega ignorowali przy tym polecenia kapitana samolotu.
Co więcej, bywa, że w związku z agresywnym czy uciążliwym pasażerem, samolot musi lądować awaryjnie.
- Tak było w przypadku samolotu lecącego z Rygi do Londynu. Załoga zgłosiła, że na pokładzie znajduje się agresywny pasażer naruszający warunki bezpieczeństwa w komunikacji lotniczej. Kapitan podjął decyzję o przymusowym lądowaniu. Strażnicy graniczni siłą wyprowadzili z samolotu mężczyznę, którym okazał się 31-letni obywatel Łotwy. Miał 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu - opowiada pogranicznik. Samolot ostatecznie awaryjnie lądował w Gdańsku.
Dużo groźniejsze bywają jednak sytuacje, w których pasażerowie grożą, a czasem i atakują funkcjonariuszy. - Zdarzały się takie sytuacje - przyznaje kpt. SG Juźwiak. - Niektórym krewkim pasażerom trzeba nawet zakładać kaftan bezpieczeństwa - dodaje.
Pogranicznik opowiada o agresywnym mężczyźnie, który groził... zniszczeniem samolotu, jeżeli nie będzie mógł na pokładzie kupić alkoholu.
- Był nietrzeźwy - wspomina.
Nie brakowało przy tym ostatnio innych poważnych incydentów. W listopadzie ubiegłego roku funkcjonariusze z Zespołu Interwencji Specjalnych Placówki Straży Granicznej w Gdańsku musieli siłą wyprowadzić z lotniska w Rębiechowie agresywnego 35- latka, który nie dość, że był pijany, to jeszcze zakłócał pracę personelowi lotniska.
- Chodziło o mieszkańca Gdańska, który po przylocie z Kijowa nie stosował się do wyznaczonej kolejki osób oczekujących do kontroli granicznej. Mężczyzna był agresywny, wulgarny, zaczepiał innych pasażerów. Konieczna była interwencja funkcjonariuszy Zespołu Interwencji Specjalnych. Gdy zastosowana przez nich perswazja nie zadziałała, obezwładnili go i przymusowo wyprowadzili w kajdankach - opowiada kpt. SG Andrzej Juźwiak.
Ostatecznie - podają pogranicznicy - 35-latek noc spędził w Pogotowiu Socjalnym dla Osób Nietrzeźwych. Miał prawie 2,5 promila alkoholu.
- Niestety, część pasażerów nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swojego zachowania na pokładzie samolotu - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Michał Dargacz, rzecznik gdańskiego lotniska.
Podkreśla, że w przypadku niestosowania się do poleceń załogi czy agresywnego zachowania spowodowanego działaniem alkoholu, kapitan samolotu nie będzie ryzykował bezpieczeństwa pozostałych pasażerów, tylko wyląduje na najbliższym lotnisku, aby pozbyć się uciążliwego pasażera.
- Niesie to za sobą konsekwencje nie tylko związane z opóźnieniem całego lotu, ale również dużymi kosztami - zaznacza.
I podsumowuje: - To samo dotyczy niemądrych żartów związanych np. z posiadaniem bomby na pokładzie. Tego typu zachowania nigdy nie mogą być zignorowane przez załogę.