Po(d)gląd na świat. Zdzisław Dyrman. Zasadniczo
W „Misiu” Stanisława Barei Jan Hochwander, producent filmowy, poszukując niejakiego Stanisława Palucha, trafia - w towarzystwie swego asystenta Chrostowicza, na pijacką melinę.
Wita ich gospodarz, przedstawiając się kulturalnie: - Zdzisław Dyrman. Zasadniczo. A gdy z łóżka wstaje kobieta, polegująca tam w towarzystwie inkryminowanego Palucha, Dyrman ze swadą prezentuje: - Panowie pozwolą. Moja żona, Zofia.
Dialog jak dialog, niezły, sytuacja dość zabawna, ale jak to wszystko zagrane! Dzięki tym krótkim kwestiom Zdzisława Dyrmana wygłaszający je Ludwik Pak na stałe wszedł do historii polskiego kina. Dopiero dzięki nim… Bo przecież „Miś” powstał już u schyłku jego kariery, w roku 1981 (Ludwik Pak zmarł 7 lat później, w Domu Aktora Weterana w Skolimowie). I to kariery długoletniej.
Tak się złożyło, że Telewizja Kino Polska przypomina ostatnio tego artystę, emitując regularnie dwa stare filmy z jego (znaczącym) udziałem. Pierwszy to pochodzący z roku 1959 „Lunatycy” Bohdana Poręby, opowieść z życia ówczesnej chuliganerii. Drugi - wyreżyserowana rok później przez Pawła Komorowskiego „Szklana Góra”, historia mieszkańca niewielkiego miasteczka, pracownika kamieniołomu, zakochującego się w przybyłej z Warszawy na staż „doktorce” - Pakowi partneruje piękna, takoż dziś nieco zapomniana, Maria Wachowiak).
A filmografia Ludwika Paka (i przed, i po „Misiu”) obejmuje kilkadziesiąt pozycji. Pojawił się m.in. w „Polowaniu na muchy”, „Nie lubię poniedziałku”, serialach „Stawiam na Tolka Banana”, „Dom”’, „07, zgłoś się”, z reguły jednak są to role drugoplanowe, epizody, niekiedy na tyle nieznaczące, że Ludwik Pak bywa niewymieniany w napisach. Znalazł się jednak, już po „Misiu”, reżyser, który geniusz aktora docenił. W roku 1985 Witold Leszczyński, ekranizując „Siekierezadę” Edwarda Stachury, powierzył mu rolę pana Peresady, przyjaciela Janka Pradery, głównego bohatera filmu (w tej roli Edward Żentara). No i stało się; Ludwik Pak zdobył nagrodę za drugoplanową rolę męską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Tylko tę jedną.
Bo Ludwik Pak to kolejny wielki talent aktorski, niestety zmarnowany, banalnie i schematycznie, przez gorzałę. Ale mimo wszystko będziemy o nim pamiętać, gdyż odtwórca ról Zdzisława Dyrmana i pana Peresady naprawdę znakomitym aktorem był. Zasadniczo.