Po(d)gląd na świat. Przeżyjmy to jeszcze raz
Zbliżające się mistrzostwa świata w piłce nożnej wywołały falę wspomnień. Także w wielu kanałach telewizyjnych, przypominających dawne sukcesy polskiej reprezentacji. Sam, choć zapalonym kibicem nie jestem, uległem niegdysiejszym sentymentom, oglądając raz jeszcze piłkarzy, których kochała cała Polska i strzelone przez nich gole (także - zwłaszcza? - niestrzelone: karny Kazimierza Deyny podczas mundialu w Argentynie w 1978 roku, w meczu z gospodarzami).
Przyznać trzeba, że obecna reprezentacja staje przed trudnym zadaniem. Musi zmierzyć się nie tylko z rywalami, ale i legendą poprzedników - orłów Górskiego, Gmocha i Piechniczka; w oczach dostojnych starców, pamiętających tamte mecze, pozostających niedościgłym ideałem. I nie chodzi tylko o wyniki czy styl gry - w czasach PRL piłka bywała sprawą ogólnonarodową, a nawet wręcz polityczną. Zwłaszcza podczas hiszpańskich mistrzostw z roku 1982, kiedy w Polsce trwał stan wojenny i nie było nawet pewne, czy WRON-a naszych piłkarzy na zawody wyśle.
Właśnie te rozgrywki przypomniał dokument Michała Bielawskiego „Mundial. Gra o wszystko” (2013 r.), emitowany na kanale History. Film relacjonuje nie tylko przebieg zawodów, ale i atmosferę panująca wśród kibiców, w tym internowanych. Wspominający mundial uwięzieni działacze „S” wspominają na przykład dylematy - oglądać czy nie oglądać, kibicować czy bojkotować; ostatecznie większość poddała się nastrojowi euforii. Zwłaszcza w przypadku meczu ze Związkiem Radzieckim: „zwycięski” remis 0:0 dawał nam awans do półfinału, straciliśmy jednak Bońka, który za drugą żółtą kartkę nie mógł zagrać z Włochami (przegraliśmy 0:2).
Co może jednak najciekawsze - wbrew moim oczekiwaniom film Michała Bielawskiego poruszył mnie głównie ze względów całkowicie apolitycznych. Budząc nie tyle „solidarnościowe” sentymenty, ile czysto piłkarskie resentymenty. Konkretnie: niesmak.
W meczu o 3. miejsce pokonaliśmy Francję 3:2. A wspomniany niesmak wciąż jeszcze odczuwam w stosunku do Francuzów. Francja, załamana po porażce w półfinale rzutami karnymi z RFN, wystawiła przeciw nam drugi w zasadzie skład, co - w każdym razie mnie - odebrało sporo radości ze zwycięstwa. Bo przecież i tak byśmy wygrali.
Francuzi, nigdy wam tego nie zapomnę.
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!