Po(d)gląd na świat. Lokomotywa dziejów
Pamiętacie Państwo tę gigantyczną aferę sprzed paru tygodni? Te pułki esesmanów zaszytych w puszczańskich ostępach, fetujących przy ciasteczku ze swastyką urodziny Führera?
Jakby nie patrzeć, to wydarzenie wstrząsnęło podstawami światowego ładu, niczym poprzedzające je przed laty podpalenie Reichstagu. Gdy do tego dodamy nieco bardziej odległy w czasie marsz kilkudziesięciu tysięcy faszystów domagających się władzy nad Niepodległą oraz zarządzony przez światowe mocarstwa bojkot, będący protestem przeciw protestowi przeciw „polskim obozom koncentracyjnym”, zrozumiemy, w jak okropnym państwie przyszło nam żyć. I co z tym robi (może zrobić) Polska, nasz rząd? Nic. Bo choćby nie wiem jak się natężał, to nie udźwignie, taki to ciężar. Ciężar miażdżącego nas parowozu dziejów.
Tym, którzy uwierzyli w tę wizję nazistowskiej Polski, bądź sami się do niej przyczynili, oraz tym, którzy - zawstydzeni - w nią co prawda nie wierzą, ale zaczęli się już sami siebie wstydzić, polecam emitowany w TV Fokus serial „Amerykańska księga tajemnic”, zwłaszcza odcinek 3. serii 2., opowiadający o Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Owej ostoi demokracji i filosemityzmu, potępiającej nas co i rusz oświadczeniami Departamentu Stanu (oraz ustami części naszych rodaków, co prawda niezadowolonych z wyniku ostatnich amerykańskich wyborów, ale jeszcze bardziej niekontentych z wyborów, jakich dokonali przed ponad dwoma laty Polacy).
W tych to właśnie Stanach, jak stwierdzają i udowadniają autorzy owego (amerykańskiego!) filmu, nadawanego u nas przez było nie było poważną stację popularnonaukową, a nie kanał poświęcony sensacjom i fake newsom, działa niemal 200 organizacji neonazistowskich. Nie kryjących się po lasach, ale - co pokazują zdjęcia dokumentalne - oficjalnie maszerujących po ulicach amerykańskich miast z portretami Hitlera i flagami ze swastykami, w dodatku pod ochroną policji. Neonazistów można znaleźć wszędzie, nawet w US Army zdarzają się żołnierze z wytatuowanymi symbolami SS… Choć władze monitorują ich działania, korzystają oni z 1. poprawki do Konstytucji USA, gwarantującej wolność wyznawania poglądów, nawet startują w wyborach…
Tak, proszę Państwa, czasem warto rzucić okiem na ekran, nie tylko na tzw. zaprzyjaźnione stacje telewizyjne…