Pod klubem parlamentarnym PiS tyka bomba [rozmowa]
Rozmowa z dr. Olgierdem Annusewiczem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, o coraz głośniejszych doniesieniach dotyczących rys na monolicie w klubie Prawa i Sprawiedliwości.
Trwający kryzys parlamentarny może scementować PiS, ale są też pierwsze sygnały, że jest odwrotnie.Ostatnio część posłów Jarosława Kaczyńskiego głosowała tak jak opozycja. Sprzeciwili się uczczeniu 75 rocznicy śmierci marszałka Rydza Śmigłego i - co najdziwniejsze - aż 30 posłów PiS domaga się, jak PO i PSL, 8-tysięcznej kwoty wolnej od podatku. To pierwsze pęknięcia w monolicie?
Mam wątpliwości, czy możemy mówić o monolicie tego ugrupowania - parlamentarny klub PiS jest pseudokoalicją. Poza grupą blisko związaną z Jarosławem Gowinem, wszyscy wywodzą się z pnia PiS. Solidarna Polska to politycy z partii Kaczyńskiego, Polska Razem w większej części składa się z Polska Jest Najważniejsza, której członkowie też byli w PiS. Trudno więc mówić o monolitycznej grupie polityków, natomiast na pewno skupiający ich wszystkich klub poselski dotąd bardzo spójnie zachowywał się podczas głosowań. Ale nie liczyłbym na to, że w bliskiej perspektywie mogłoby dojść do rozpadu.
Jednak poparcie opozycji przez 30 posłów to dosyć wyraźna rysa na wizerunku ugrupowania Kaczyńskiego. Podczas przesłuchania na komisji Amber Gold wicepremier Gowin przekonywał, że nie widzi związków Donalda Tuska z tymi aferzystami.
Wyniku głosowań, o których mówimy, nie wiązałbym z kruszejącym monolitem. Natomiast pod klubem PiS niewątpliwie tyka bomba zegarowa w postaci zaplecza Jarosława Gowina, który w pewnych okolicznościach może wyjść z klubu i wtedy okaże się, że Kaczyńskiemu brakuje większości parlamentarnej. Wówczas może dojść do sytuacji, w której wszyscy pójdą na jednego, czyli na PiS. Doszłoby do odwrócenia wielu mechanizmów parlamentarnych i zmiany sytuacji rządu. To jest trochę granat z zawleczką, którą bawi się wicepremier Gowin.
I co wtedy z najważniejszym człowiekiem w Polsce, Jarosławem Kaczyńskim?
Cóż, okaże się, że jego wszechwładza nie jest taka wszechwładna, jak się może wydawać. Zakładam też, że Gowin może tylko udawać kontestatora, który od czasu do czasu delikatnie akcentuje swoją niezależność. Jednak powtórzę - nie widzę związku z tymi głosowaniami, które media nazywają buntem w PiS. Moja hipoteza jest więc taka: wicepremier nie chce zostać zjedzony, jak wiele przystawek we wcześniejszych koalicjach rządowych. I hipoteza druga: robi to dlatego, by nie zamykać sobie drogi do rozmów z innymi partnerami. To by oznaczało, że musiałby się dogadać z Nowoczesną i PSL, co nie byłoby takie trudne, ale również z Kukizem, co raczej wątpliwe. Ale w polityce jest jak w kinie - wszystko się może wydarzyć.
W ugrupowaniu Kukiz’15 każdy poseł może chadzać swoimi ścieżkami…
Bo ich lider jest antymonolitem, co oznaczałoby konieczność dogadania się z licznymi podgrupami tego stronnictwa. W tym sensie taki scenariusz jest nie do zrealizowania w przewidywalnej przyszłości.
Co dziś jest spoiwem parlamentarnego klubu PiS: Kaczyński, konserwatywno-klerykalna ideologia, może antyeuropejskość?
Tych spoiw jest kilka - oczywiście lider, władza, poczucie sukcesu i dobre sondaże. Sygnałem do dekompozycji klubu PiS mogą być np. spadające sondaże, które dotąd mimo różnych afer i aferek są korzystne. Co więcej, nasz system wyborczy premiuje duże partie, więc nikomu nie powinno się opłacać podcinanie gałęzi.
Jednak Jarosław Kaczyński przeprowadza rewolucję we wszystkich dziedzinach życia, a przecież to może się udać tylko w systemach totalitarnych.
Zgoda, skala zmian jest na tyle duża, że w którymś momencie coś może się nie udać i nastąpi może nie bunt, ale znaczny spadek poparcia. Na razie dobre wyniki dają PiS programy społeczne.
A jeśli program się zawali z braku pieniędzy?
To dosyć realne, natomiast moi koledzy ekonomiści twierdzą, że nie zabraknie. Będą ciąć wszędzie, byle te programy utrzymać, ale wtedy trzeba będzie komuś zabrać i powstaną nowe grupy niezadowolonych i nie za bardzo będzie wiadomo, co się bardziej opłaca.