Pobił czy został pobity? 20-latek pozywa policję i sam trafia do sądu
Robert G., który oskarżył puławskich policjantów o agresję podczas interwencji, sam musi teraz odpowiadać przed sądem. Śledczy zarzucają mu, że składał fałszywe zeznania.
Dowodem przeciwko policjantom miały być ślady na ciele G. Biegli ustalili, że chłopak miał siniaki na powiekach, przedramieniu, w obrębie nadgarstków i na klatce piersiowej. Miały one świadczyć o tym, że chłopak był na komendzie bity i poniżany. Śledczy jednak ustalili, że agresywni nie byli policjanci, a sam Robert G.
Historia rozegrała się pod koniec listopada 2015 roku. G. został zatrzymany pod delikatesami przy ul. Sienkiewicza w Puławach. Razem z kolegami pił tam alkohol. Gdy na miejsce podjechali policjanci, 18-letni wówczas chłopak stał się agresywny – zaczął wyzywać funkcjonariuszy, kopał i pluł na radiowóz, nie wykonywał poleceń i nie pozwolił się wylegitymować. Miał we krwi ponad 1,5 promila alkoholu.
Po przyjeździe na komendę G. nie uspokoił się. – Na monitoringu, który zabezpieczyła prokuratura widać, jak chłopak uderza głową w ścianę. Funkcjonariusze musieli użyć środków przymusu bezpośredniego. Założyli mu kaftan bezpieczeństwa oraz kask ochronny. G. opuścił areszt na następny dzień – mówi szef puławskiej prokuratury Grzegorz Kwit.
Pomimo tego, że nagrania z monitoringu obciążały Roberta G. ten utrzymywał, że został pobity przez policjantów. Na zdjęciu, które opublikował po opuszczeniu aresztu, widać było siniaki, które wyglądały jak ślady po uderzeniu pałką. Twierdził też, że policjanci przyciskali go do ściany, uciskali mu szyję, a nawet próbowali obezwładnić gazem. G. wysłał w tej sprawie list do Prokuratury Okręgowej.
– Oskarżył w nim trzech funkcjonariuszy o popełnienie czynu zabronionego polegającego na przekroczeniu uprawnień – mówi Joanna Chimosz, prezes Sądu Rejonowego w Puławach.
Sprawa została umorzona w 2016 roku. Śledczy nie znaleźli niczego, co potwierdzałoby wersję wydarzeń przedstawianą przez G. Jak twierdzili, policjanci użyli siły, ale nie złamali przepisów.
Teraz jednak G. będzie musiał odpowiadać przed Sądem, bo prokuratura postawiła mu zarzut składania fałszywych zeznań i powiadomienia prokuratury o przestępstwie, którego nie było.
– Oskarżony nie przyznał się do winy. Twierdził, że to nie jest pierwszy przypadek agresywnego zachowania policjantów, bo mundurowi mieli wcześniej pobić jednego z jego kolegów. G. twierdził, że każdy kto „zakłada sprawę” policji ma jest później oskarżany o składanie fałszywych zeznań – opisuje Joanna Chimosz, prezes Sądu Rejonowego w Puławach.
G. grozi do 3 lat pozbawienia wolności.