Po zakupach w sklepie został mi tylko paragon
W Gorzowie taksówkarz odjechał z zakupami Czytelniczki. Wszystko przez to, że pani Halinie zabrakło paru złotych do rachunku za kurs.
- Może tego człowieka ruszy jeszcze sumienie. Przywiezie nam te zakupy albo odda pieniądze, które trzeba było na nie wydać - ma nadzieję Władysław Ratuszniak. 73-latek wyszedł ostatnio ze szpitala. Nie jest w stanie wyjść nawet z domu. O sprawunki dba więc jego żona.
W zeszłym tygodniu, gdy do emerytury zostało jeszcze kilka dni, Halina Ratuszniak wzięła około 130 zł z ostatnich 200 zł, jakie były w domu i wybrała się z obrzeży miasta do dyskontu w centrum. Zrobiła zakupy za ponad sto złotych. Wydała je na m.in. parę kilogramów pierogów, dwa opakowania proszku do prania, masło, salceson, mleko, masło, ciasto, kapustę. Za wszystko zapłaciła blisko 110 zł. - To było towaru na dwa tygodnie - mówi kobieta.
109,12 zł - tyle zapłaciła w sklepie w centrum Gorzowa Halina Ratuszniak. Na zakupy poszły niemal wszystkie ostatnie pieniądze
Z ciężkimi siatkami pani Halina poszła na postój przy ul. Obotryckiej. - Taksówkarz nawet wyszedł, by pomóc mi załadować wszystko do samochodu - opowiada kobieta.
Centrum miasta od domu Ratuszniaków dzieli 5 km. Za kurs wyszło około 24 zł. Gdy taksówka przyjechała na miejsce, okazało się, że 72-latce brakuje pięciu złotych do wymaganej kwoty. Zaproponowała taksówkarzowi, że zaraz je doniesie. Mężczyzna nie chciał jednak o tym słyszeć i gdy kobieta wysiadła, odjechał w siną dal. Pani Halina z nerwów nawet nie zapamiętała bocznego numeru taksówki.
Ratuszniakowie zgłosili już sprawę na policję. - Prowadzimy postępowanie pod kątem kradzieży - mówi Tomasz Bartos z zespołu prasowego lubuskiej policji. Dodaje, że złapanie taksówkarza powinno być kwestią kilku dni. Mężczyzna porusza się bowiem charakterystycznym samochodem („GL” też już ustaliła markę i kolor pojazdu; zachowujemy je dla siebie, gdyż to jedyne takie auto w mieście).
Zachowaniem taksówkarza zdziwieni są jego koledzy po fachu. - Przecież, gdy jakiemuś klientowi brakuje paru groszy, to nawet skłonni jesteśmy mu tę kwotę odpuścić - mówi nam pan Łukasz z postoju przy ul. Obotryckiej.