Po wizycie u fryzjera na prywatkę

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Anna Klaman

Po wizycie u fryzjera na prywatkę

Anna Klaman

Wizyta u fryzjera to był dawniej dla każdej rodziny spory wydatek. Fryzjerzy się cenili, na ich usługę nie wszystkich było stać. Mężczyźni chodzili tam nie tylko, by podciąć włosy, ale i by się ogolić.

Fryzjer, taki jak Brunon Benzeman, doskonale znał się na swoim fachu. Klient był zadowolony, a bliscy, którzy się przyglądali, mogli być spokojni, że brzytwę trzyma pewnie.

Krzesło u fryzjera było jakże inne od tego, które jest dzisiaj. Zamontowano na nim specjalny mechanizm, by klientowi wygodnie było trzymać głowę.

Zakład Brunona Benzemana w Czersku znajdował się w istniejącym do dziś domu przy ul. Starogardzkiej 26. Po wyjściu od fryzjera klient już bez wstydu mógł wyjechać do większego miasta, czy na przykład wybrać się na imprezę taneczną.

Po wizycie u fryzjera na prywatkę
archiwum

Na zdjęciu matka i córka - Melania i Halina Burczyk. Pani Halina sprowadziła się do Czerska, ale wcześniej mieszkała z rodzicami w Gdyni. Tata pani Haliny był sędzią. Widzimy obie panie, jak spacerują ul. 10 Lutego w Gdyni. Było lato 1939 r. Mama to elegancka kobieta z kapeluszem i w sukni z żabotami, a córka nosiła się jeszcze wówczas, jak to młoda dziewczyna, na marynarską nutę. Odpowiednia sukienka i czapka, a jakże, w mieście portowym - marynarska. Tak się składa, że pani Halina mieszkała później właśnie w budynku przy ul. Starogardzkiej.

Anna Klaman

Praca w naszym zawodzie bardzo się zmieniła przez ostatnie lata. A my poddawani jesteśmy ciągłym próbom. Staramy się też nadążać za nowinkami technologicznymi. Wszystko to uczy pokory. Relacjonując, opisując wydarzenia, pamiętamy, że robimy to dla Państwa. Jesteśmy trochę jak zdziwione wszystkim dzieci. Dziwimy się, pytamy, piszemy, ale też czytamy. Jak bez tego moglibyśmy zachęcać do lektury? Sama przeszłam ostatnio na cyfrowe prenumeraty moich ulubionych tygodników. Takie czasy - jesteśmy online, więc i czytamy online. Lekturą właśnie - pomijając Netflixa :) - wypełniam swój wolny czas. Dla mnie i moich kolegów dziennikarstwo to nieustanna przygoda i adrenalina, od której jesteśmy już chyba uzależnieni. Każdy dzień jest inny, a każdy tekst stanowi test naszej użyteczności. Dla Państwa - naszych Czytelników! Wierzymy, że jesteśmy Wam potrzebni. I to dodaje nam skrzydeł, gdy trzeba nagle - wieczorem lub w nocy - pojechać tam, gdzie powinniśmy być. Wiele się dzieje, bo i Państwo tyle robicie. Współpracujecie, tworzycie społeczeństwo obywatelskie. Władza - przynajmniej z założenia - powinna pracować dla Nas, ale to Wy poświęcacie wolny czas dla dobra wspólnego. A więc opisujemy. Zdarza się, że wytykamy błędy. No i nieustannie czekamy na tematy od Państwa, bo, co tu dużo kryć, to Wy najlepiej wiecie, co w trawie piszczy! Macie kłopot, coś Was denerwuje? Zachęcamy do kontaktu z nami.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.